XI

14 2 0
                                    

Darle Hylorn

Wyjeżdżając z Kanady, byłem wręcz pewny, że wszystko pójdzie po mojej myśli i po maksymalnie dwóch latach wrócę do Zayi. Okazało się jednak, że to wcale nie było takie łatwe, jak się wydawało. Z początku miałem wrażenie, że to nic takiego. W końcu to wielka miłość, jaką przeszkodą będzie tutaj odległość? Pierwsze trzy lata zleciały całkiem szybko. Po przyjeździe do mamy, od razu spakowałem ją i wyjechaliśmy do Ystad – miasta, w którym ojciec zostawił nam sklep. Zadomowiliśmy się tam. Po pół roku musiałem zacząć pracę, bo leki dla mamy nie należały do najtańszych. Dlatego też zatrudniłem się w sklepie spożywczym taty. Nie zarabiałem zbyt wiele, ale starczyło na podstawowe rzeczy i lekarstwa, to było najważniejsze. Regularnie pisałem listy do Zayi. Tak samo ona mi odpowiadała. Poszukiwania jednak wciąż się nie kończyły. Mijał czwarty rok od wyjazdu. Mama zaczynała czuć się nieco gorzej. Częściej jeździła do szpitala, przez co i ja nie miałem zbyt wiele czasu i nieco zaniedbałem pisanie do Zayi. Zamiast co miesiąc, wysyłałem listy raz na dwa miesiące. Ona również zaczęła odpisywać dużo wolniej, co, nie ukrywam, zaniepokoiło mnie. Z początku martwiłem się, że coś jej się stało, ale potem zdałem sobie sprawę, że gdyby coś było nie tak, to wiedziałbym jako pierwszy. Po kolejnym, już piątym roku w Ystad, przestałem dostawać listy od Zayi. Byłem przerażony. W jej listach nie było nic, co wskazywałoby na to, że coś się dzieje. Chciałem powiedzieć o tym mamie, jednak nie mogłem zamartwiać i jej. Była w złym stanie, nie mogłem dokładać jej stresu. Jednak nie dawało mi spokoju, co mogło się nagle stać, że od tak przestała pisać. Myślałem, że może zrobiłem coś nie tak. Niesamowicie chciałem do niej jechać, ale nie miałem możliwości. Verar dalej nas szukał, a mama nie mogła zostać sama. Z każdym miesiącem było nieco gorzej. Ja wciąż pisałem, jednak po odpowiedzi nie było ani śladu. Niemniej nie mogłem się poddać. Odważnie brnąłem w utrzymanie tej relacji. Mimo, że Zaya nie odpisywała, próbowałem ją utwierdzić, że damy radę, że nie możemy się teraz poddać, że minęło tak wiele czasu i nie możemy tego zaprzepaścić. Poza tym, nie wiedziałem, czy w ogóle to czyta. Miałem czarne myśli. Skąd w końcu mogłem wiedzieć, czy nic jej nie jest. Tak minął każdy kolejny dzień. Spędziłem kolejne trzy i pół roku na harowaniu w sklepie po ojcu, jeżdżeniem z mamą po szpitalach i pisaniem listów do ukochanej, która wciąż nie dawała znaku życia. Jedyny plus tej całej sytuacji był taki, że po prawie dziewięciu latach poszukiwań Verar odpuścił. Niestety w niekoniecznie przyjemny sposób. Pewnego dnia dostałem list od Evana, że woźny zginął w wypadku samochodowym. Domyśliłem się, że w związku z tym jego ludzie przestaną nas szukać. Nie myliłem się. Pół roku temu zginęła mama. Straciłem ostatnią bliską mi osobę. Nie było łatwo. Potrzebowałem czasu, żeby się pozbierać. Mimo to wciąż nie dałem za wygraną. Gdy już otrząsnąłem się po tym, co się stało, kupiłem bilet na najbliższy lot do Kanady. Dalej kocham Zayę i dowiem się co się stało. Za wszelką cenę. 

Dark AcademiaWhere stories live. Discover now