Prolog

389 12 0
                                    

-Sana biegnij, nie mogą nas zauważyć!

Biegłem, ile sił w nogach. Wiedziałem, że nie mamy zbyt wiele czasu, bo nauczyciele w Akademii Darkwell zdążyli już zauważyć, że ktoś opuścił jej teren. Gdy wbiegaliśmy do lasu, oślepiło mnie białe światło. Jednak dzięki Sanie i jej genialnemu pomysłowi, żeby nakryć się czarnymi szmatami, nie było możliwości, żeby nas rozpoznali. Mimo to jednak, byłem przerażony. Odkąd uczę się w Darkwell nigdy tak nie ryzykowałem. Nie chciałem, żeby spotkało mnie to co Datana.

Biegliśmy jeszcze jakiś czas w głąb lasu, aby mieć pewność, że tutaj nikt po nas nie przyjdzie. Jednak dopóki nie wyjedziemy z Paryża, nie będziemy bezpieczni. Najlepiej, gdybyśmy opuścili kraj. Alber Trus wie, że każdy kto opuści Akademie może być dla niej, oraz dla samego profesora zagrożeniem. Jednak my nie mieliśmy w planach ukarać Profesora Albera. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

-Udało się Sous! Jesteśmy wreszcie wolni. Możemy teraz zacząć życie na nowo. Razem.

Sana była taka szczęśliwa. Chyba nigdy jej takiej nie widziałem. Odkąd przyjechała do Paryża z dnia na dzień wydawała się coraz bardziej przytłoczona. Mam nadzieje, że nasz plan sprawi, że znów będzie tak pełna życia jak kiedyś.

-Teraz już nigdy nie będziemy musieli ukrywać się w bibliotekach, żeby porozmawiać chociaż moment.

-To akurat lubiłam! Uważam, że nawet miało to swój urok.

-No dobra, może i masz racje - zaśmiałem się - ale teraz czas na nas. Wolałbym, żeby nasza wolność potrwała odrobinę dłużej. 

Dark AcademiaWhere stories live. Discover now