Patrzyła na rozlany płyn na gładkiej powierzchni blatu. Patrzyła jak marnuje sobie życie. Nie umiała temu zapobiec. Może już nawet nie chciała. Przez ten czas robiła wszystko, żeby się pogrążyć, jeszcze bardziej dobić. Rozdrapuje najboleśniejsze rany i z zafascynowaniem obserwuje, jak krwawią. Panicznie boi się życia. Sam fakt, że istnieje ją paraliżuje.

Pragnęła zobaczyć, jak wszystko staje w płomieniach - i sama w nich zginąć. Ma cały czas uczucie, że życie ją rani, rani dotkliwie, chce je więc zniszczyć, spalić razem ze nią. Chce oddać cios tak silnie, że spadną głowy, roztrzaska na kawałki, zmiażdży całą doskonałość, cały kłamliwy spokój, całe sztuczne piękno, całą lakierowaną powierzchnię życia, jego fałszywą muzykę, barwy, którymi nas zwodzi, obiecując wytchnienie. Nienawidzi walki, walki, jaką jest życie, chce, żeby ostatnia walka była straszliwa, tak straszliwa, że stanie się naprawdę ostatnią. Tak, ostatnią, pragnie, żeby nadszedł wreszcie kres. Całe życie jest długą walką, a ona chcę przeżyć je całe w ciągu jednej godziny, a potem niech nastąpi koniec. Chce, żeby się skończyło, nawet gdyby miało to oznaczać kamienną lawinę, spalenie ciała, zduszone okrzyki.

Niech się skończy.

Ale jeśli ktokolwiek myśli, że przeżywanie własnych tragedii jest nie do zniesienia, ciężko opisać co czują najbliższe osoby w twoim otoczeniu, być może jedyne, których jeszcze w jakikolwiek sposób obchodzisz. Patrzenie, jak ktoś bliski przechodzi trudne chwile, to jak tkwienie w więzieniu własnego sparaliżowanego ciała. Masz ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, pomóc tej osobie, ale twoje ciało ani drgnie i wiesz, że niezależnie od tego, jak bardzo będziesz się starał, ostateczny wybór i tak będzie należał nie do ciebie, lecz do niej. Nie możesz decydować za innych. Cóż za straszna świadomość, zwłaszcza że ludzie, którzy zatracili się w poczuciu beznadziejności, nie dostrzegają żadnych rozwiązań.

Odszukali Jeanine w drugim końcu baru. Nie zdziwili się, że siedzi sama i pije. Urodziła się pozbawiona genu towarzyskich pogawędek i wiedzieli doskonale, że w kontaktach z ludźmi czuła się nieswojo. W przeszłości żartowali, że mogłaby ją spotkać miła niespodzianka, gdyby zdobyła się na wysiłek i pogadała z kimś nowym, ale ona nie chciała o tym słyszeć. Wyglądało na to, że wystarczająco bawi ją obserwowanie innych - oczy jej błyszczały, a usta drgały w uśmieszku, jakby znała jakiś dowcip, o którym reszta z nas nie miała pojęcia.

Pansy myślała o tym, że jej przyjaciółka mieszka sama i nigdy nie miała prawdziwej rodziny. Nigdy nie pozwala, by miłość stanęła jej na przeszkodzie. Wydaje się, że kiedyś miała rodzinę, ale była to jedna z tych, w których każdy daje w kość każdemu. W tych czasach ich nie brakuje. Podejrzewała, że kochała tych ludzi, a oni ją tylko ranili. Nie ma niczego bardziej przygnębiającego dla człowieka niż przywyknąć do bycia niekochanym, wziąć to za stan naturalny, oczywisty, za regułę potwierdzaną czasem wyjątkami.

— Dawno się nie widzieliśmy. — zagaja, chociaż tak naprawdę chce tylko zapytać, co się z nią działo przez ten czas. Czy nadal nie pije kawy? Czy nadal woli kolor czerwony od niebieskiego? Czy była szczęśliwa?

Kobieta spojrzała w ich stronę nieco zamglonym wzrokiem, ale gdy tylko ujrzała kto przed nią stoi, cały alkohol z niej wyparował. No... prawie. Co prawda małżeństwo Zabinich nie spodziewało się szczególnie uczuciowego powitania, jak to zazwyczaj wyglądało u przyjaciół, którzy nie widzieli się masę czasu. Ale również nie tak sobie je wyobrażali. Widząc jak ich najlepsza przyjaciółka patrzy na nich obojętnie, wręcz ze znudzeniem i niechęcią. Nie mogli mieć jednak do niej pretensji. Zbyt wiele się wydarzyło, by przejmować się teraz takimi niuansami. Nie mogli zaprzeczać, że wchodząc do baru w którym obecnie się znajdują, nie byli poddenerwowani przed spotkaniem z nią. Jeszcze nie tak dawno Jeanine była dla nich jedynie kobietą, którą ktoś kiedyś o jeden raz za dużo zranił. Dziś widzą jak bardzo jej nie znali. Ale przecież każdy ma takie zakamarki duszy, które pozostają nieznane, bo nie da się poznać drugiego człowieka, choćby nie wiem co. Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. Wiedza daje wolność, ale unieszczęśliwia.

Cold Heart [D.M]Where stories live. Discover now