Rozdział 1

262 11 13
                                    

Zerknęła na zebranych wokół niej. Nie wiedziała dlaczego ponownie się dała w to wrobić. Nie powinna się zgodzić. Pokręciła głową zerkając na tłum. Chciała dostrzec swojego narzeczonego, ale niestety. Gdzieś zniknął. Zerknęła na kieliszek i zrobiło jej się niedobrze. Może
to wynikało ze zbyt dużego zagęszczenia ludzi na metr kwadratowy? Była urodzoną introwertyczką i nie czuła się zbyt dobrze wśród większej ilości ludzi. Ale przy swoim narzeczonym musiała
niestety chować swoją niechęć do ludzi, bardzo głęboko. Skrzywiła się i odwróciła do stolika.

Nie mógł oderwać od niej wzroku. To jak poruszała się, siedziała przy stoliku i gdy podniosła wzrok na niego coś go ścięło z nóg. Zimne spojrzenie zielonych oczu przyszpiliło go. Wpatrywał się w szatynkę z dziwną fascynacją. Nie wiedział skąd mu się to wzięło. Gdy spojrzała na niego dostrzegł jej zdegustowanie. Odwróciła wzrok do kieliszka z martini. Przypatrywał się
jej twarzy czując jak zabrakło mu tchu. Wystające kości policzkowe i lekko zgarbiony nos.

Wyszła na zewnątrz. Miała dosyć gorącego wnętrza i obecności innych ludzi. Poprawiła szal otulając się nim. Nie było jakoś wybitnie zimno. Ale od stawku ulokowanego za jej plecami
ciągnął się chłód. Co ona ze sobą robiła? Dlaczego udawała kogoś kim nie jest? Dlaczego dopasowała się do innych, zamiast to oni dopasować się do niej.
- Mogę? - usłyszała. Odwróciła wzrok i zerknęła na mężczyznę. Wpatrywał się z nią z zaciekawieniem i wyczekiwaniem. Dostrzegła go kilka razy w tłumie. Coś w niej drgnęło. Bezczelny uśmiech, który miał przyklejony do twarzy, sprawił że mimowolnie skinęła głową. Ale
nie drgnęła nawet na milimetr.
- Proszę – odparła. Gdy minął ją i usiadł obok poczuła jego perfumy. Uwielbiała ładne, delikatne
zapachy. Może sama do swoich nie zwracała uwagi. Ale u innych to już odrębne podejście. Usiadł
obok i oparł się ręką o oparcie.
- Gdzie w ogóle moja kultura – mruknął wyciągając dłoń w jej kierunku – Kelly – odparł. Odwróciła głowę w jego kierunku i spojrzała na dłoń. Podniosła wzrok na jego twarz. Ciągle ten
sam, bezczelny uśmieszek.
Poczuł jak zacisnęła ostrożnie palce na jego dłoni.
- Marysia – oznajmiła. Coś go ścięło. Ponownie!
- Jesteś Polką?
- Tak – skinęła głową. Wpatrywał się w nią oczarowany. Dlaczego nie wpadł na to wcześniej. Tylko Polki są tak zimne i opanowane na każdym kroku.
- A dokładniej? - odwróciła wzrok na niego zaskoczona
- Czy to ma znaczenie? - rzuciła zimno
- Nie, nie... Z czystej ciekawości pytam – delikatnie odsunął się od niej. Wywróciła oczami i ponownie wlepiła swoje spojrzenie w budynek. Zacisnął zęby. Zawsze tak jest, nie wiedział jak
ma zacząć rozmawiać. Potem oczywiście szło już łatwo. Jak chciał.
- Środkowe Pomorze – usłyszał – Znad samego morza – dodała. Uniósł kąciki ust w uśmiechu. Wiedział, że wygra. I że będzie tak jak chciał. Odwrócił wzrok do niej. Dalej wpatrywała się w
ludzi. Gdy zapalił cygaro lekko się skrzywiła.
- Nie palisz?
- Rzuciłam kilka lat temu – oznajmiła
- I dobrze się z tym czujesz?
- Nie jest najgorzej. Nie planujesz rzucić?
- Nieee, lubię to – oznajmił spokojnie – Z resztą musiałoby mnie nieźle kopnąć żeby rzucić od tak – dodał. Uśmiechnęła się pod nosem wyraźnie rozbawiona jego stwierdzeniem. Słuchała go z
dziwnym zaciekawieniem. Dawno nie natknęła się na kogoś tak opanowanego. Ale odpowiadało jej to. Był jej odskocznią od towarzystwa w jakim obracała się na co dzień. Nie wyglądał na takiego, który wiedział przez kogo się tu znalazła. Dla niej już lepiej.

Nie czuła żadnych wyrzutów sumienia. Tylko narastającą niecierpliwość. Jak runęła na łóżko pod nim. Gdy poczuła jak jego usta doprowadzają ją do pasji. Czuła jak jego dłonie przesuwają się po jej udach. Spojrzała na niego. Jest nienormalna. Ale czy właśnie się nie
zadurzyła? To w jaki sposób do niej mówił. Nie wiedziała ile z nim siedziała. Ale chciała właśnie teraz mu się poddać. Zaczęła mocować się z jego koszulą. To też wina alkoholu płynącego w jej żyłach. A było go zdecydowanie za dużo. Jęknęła. Uśmiechnął się gdy jej sukienka znalazła się na podłodze. Wpatrywał się w nią z zaciekawieniem. Oczywiście, że był niecierpliwy. I chciał
sprawić by wrzeszczała przez niego. To mu przyniesie naprawdę dużo satysfakcji. Zassała głośno
powietrze czując jak całował jej szyję dobierając się do jej piersi. Wsunęła odruchowo palce w jego włosy. Co ona ze sobą robiła? Jęknęła zaskoczona. Czuła doskonale go w sobie, na sobie.
Poczuł jak zacisnęła zęby na jego barku gdy zaczął gwałtownie poruszać biodrami. Ogarnęła go niesamowita ulga. Chciał tego. Chciał znaleźć się z nią w jednym łóżku. Od momentu gdy
dostrzegł ją. Nie, nie chciał nic więcej. Chciał tylko poczuć własną satysfakcję. Że zapewnił jej najlepszą noc w jej życiu. Zacisnął palce na jej gardle odnajdując jej usta. Gdy zacisnęła zęby na
jego wargach poczuł posmak krwi.

Podniosła sukienkę z ziemi i wsunęła ją na siebie. Czuła na sobie jego badawcze
spojrzenie. Nie zwracała na to uwagi.
- Może zabrzmi to absurdalnie – usłyszała – Ale poproszę cię teraz o swój numer – dodał. Odwróciła się w jego kierunku poprawiając włosy. Dziękowała sobie za umiejętność składania
włosów w najprostsze fryzury. Inaczej by poległa.
- Słucham?
- Chcę dostać twój numer
- Po co? - zaskoczyła go tym pytaniem. Jej zimne spojrzenie wbijało się w niego z dziwnym
wyczekiwaniem.
- A dlaczego nie? Spodobałaś mi się – rzucił. Parsknęła śmiechem.
- Myślę, że nie jest to takie łatwe – oznajmiła szukając wzrokiem butów.
- Zapisaniem gdzieś rzędu cyfr?
- Zdecydowanie – śledził ją wzrokiem. Zajęła miejsce na jego udach i złapała za szminkę ze
swojej torebki. Uniósł brew. Mogła to być świetna zabawa. Fakt, trochę już ją jej życie znudziło.
Pomyślała samolubnie ale odlatywała z nim. Właśnie w tym łóżku. Zadrżał czując chłodny dotyk
na swojej klatce piersiowej. Mruknął czując jak całuje go.
- Pobaw się – odsunęła się od niego i zsunęła z łóżka. Zaskoczony śledził ją wzrokiem a później
zerknął na siebie.

Zerknęła na bruneta, który objął ją ramieniem. Nie przejmowała się, że mogła pachnieć
innym mężczyzną.
- Wracam już, co? - cmoknął jej polik. Zaśmiała się.
- Będę spać do poniedziałku – mruknęła
- Jutro będzie cie głowa boleć – otworzył jej drzwi od taksówki. Zajął miejsce obok niej.
Spojrzała na niego z zaciekawieniem. Zadrżała słysząc dźwięk telefonu. Wcisnęła ikonkę
oznajmiającą o nowej wiadomości i ogarnęła ją fala gorąca.
- Skończyłem się już bawić. Zadowolona? - uniosła kąciki ust i schowała telefon do torebki.
Będzie ciekawie. Oparła głowę na ramieniu bruneta zamykając oczy. Zapowiada się dobry czas.


---------------------------
Pisałam to dawno, dawno temu
Więc na pewno wszystkiego jeszcze nie wyłapałam co było błędnie napisane
Także przepraszam!

choice [Chicago Fire]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz