1

1.6K 99 22
                                    

Rześki wiatr otulał twarz młodego chłopaka, który samotnie przemierzał ulice, zmierzając prosto do swojego mieszkania na uboczu miasta. Jego oczy niewyraźnie rejestrowały teren, otaczający go przez szybki trucht, jakim podążał.

Kiedy był już u wrót swoich drzwi, leniwie podniósł wzrok, aby upewnić się, czy rzeczywiście stoi przed własnym mieszkaniem. Nie raz, zdarzyło mu się pomylić i zamiast do siebie wszedł do swojego sąsiada. Zazwyczaj szybko przepraszał i speszony wracał na korytarz w pogoni za właściwymi drzwiami.

Nie zwracał na to uwagi. Prostując, już od dawien dawna mało co go ruszało. Niby wiedział czemu, ale wciąż nie do końca umiał zrozumieć, że jego własne życie jest mu tak obojętne. Nie żyło mu się tak źle, ale też nie topił się w pełnym dostatku. Miał swoje własne cztery ściany, do których zawsze mógł wracać po pracy. Wiązał koniec z końcem bez problemu, doceniał to, ale w życiu brak było mu czegoś innego. Sam nie do końca wiedział czego.

Po prostu w jednym z zakamarków serca czuł pustkę, która nie została niczym wypełniona. Może brak mu przyjaciela? Wątpił w to, Taehyung go ma. Jak to zawsze mówi ''Jeongguk to najwspanialszy człowiek na świecie!''. Tylko przy nim się uśmiechał i mówił otwarcie co czuje, był dla niego jak prawdziwy brat.

Po za tym, dla chłopaka ludzie nigdy nie byli na pierwszym miejscu, był introwertykiem i to nie byle jakim. Gdyby nie Jeon, mógłby nie rozmawiać z nikim, chyba, że głucho powiedziane ''Dzień dobry'' to klientów się liczy. Zaś jego przyjaciel to prawdziwa dusza towarzystwa. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, nie?

Rozejrzał się leniwym wzrokiem po swoim mieszkaniu, kiedy na blacie kuchennym spostrzegł paczkę papierosów, doczłapał się tam leniwie i wyciągnął jednego z opakowania.

Mozolnym krokiem skierował się na balkon, na którym zazwyczaj spędzał samotnie wieczory. Dziś niebo było naprawdę piękne, gdzieniegdzie widniały gwiazdy, w które mógłby się wpatrywać godzinami, o ile miałby czas.

Usiadł wygodnie w kącie na czarnym, ogrodowym krzesełku i rzucił nieodpalonego papierosa na stół. Przypatrywał się mu w skupieniu, z przymrużonymi oczami, opierając ręce na kolanach, a na nich trzymając głowę.

Prawdę mówiąc, palił okazjonalnie, najczęściej, żeby wyładować stres. Jednakże wiedział, że nie powinien, nie chciał się uzależnić.

Odwrócił swoją głowę w bok, aby chociaż na chwilę oderwać wzrok od tytoniu i skupić go na nocnym niebie. Zamknął oczy i zaczął napawać się ciszą, która z jednej strony nie trwała zbyt długo.

Od relaksu oderwało go głośne otwieranie drzwi balkonowych oraz cichy płacz. Automatyczne otworzył oczy i przekręcił głowę w kierunku domniemanego hałasu.

Dziewczyna, będąca jego sąsiadką, którą z resztą nawet nie kojarzy, trzymała się kurczowo barierki balkonu. Miała na sobie jedynie czarny top oraz krótkie szare spodenki, z białymi lampasami. Jej roztrzęsione ciało całe dygotało od zimna i emocji, które się w niej kumulowały. Patrzyła nieobecnym wzrokiem na ulicę, na której był spory ruch. Wyglądało to, jakby zastanawiała się, czy to, co chce teraz zrobić jest słuszne, czy powinna tak postąpić.

Sparaliżowało go, nie wiedział co do końca ma zrobić. Nie znajoma ewidentnie rozważała popełnienie samobójstwa, co nie wchodziło w grę, nie na jego warcie. Otrząsnął się z tego całego amoku, kiedy jedyne co dzieliło ją od skoku było puszczenie poręczy. Wtedy naprawdę się przestraszył. Co jeśli nie zdąży zareagować? Co jeśli umrze na jego oczach?

Żwawym ruchem podbiegł do swojej barierki balkonu, wychylają swoją głowę, aby dziewczyna go dostrzegła i skupiła się na nim. Nie do końca wiedział co ma powiedzieć, nigdy nie był w tak stresującej sytuacji.

Kiedy nieznajoma nie spostrzegła go, zaczęła powoli odrywać ręce od poręczy, tylko tego brakowało jej do całkowitej wolności, prawda?

Taehyung jak na komendę krzyknął w jej kierunku, skoro jego wcześniejszy plan nie zadziałał. Był przerażony, że dziewczyna naprawdę jest gotowa skoczyć, to poważniejsze, niż myślał.

- Nie skacz! - Wykrzyczał na tyle głośno, że nieznajoma wystraszyła się i kurczowo złapała się drabinki. Przerażona, że ktoś ją nakrył odwróciła się w kierunku Taehyung'a.

- Zostaw mnie! Zajmij się sobą! - Krzyknęła tak bolesnym tonem, że z kącików oczu chłopaka wypłynęły łzy.

- Nie możesz skoczyć, nie powinnaś. - Starał się załagodzić atmosferę, wpatrując się wyczekująco w dziewczynę i analizując jej najdrobniejszy ruch.

- Nie znasz mnie i mojego życia. - Mówiła przez łzy. - Gdyby nie ty, miałabym już spokój! Byłabym w końcu szczęśliwa! - Wykrzyczała, ponownie kierując swój wzrok na ulicę. - Nie możesz po prostu przejść koło tego obojętnie jak wszyscy? - Wyszeptała, patrząc się smutno w jego czekoladowe oczy.

- Słucham? - Wychrypiał, patrząc na twarz dziewczyny, jakby chciał doszukać się w nich krzty rozbawienia, żartu. - Chyba nie myślisz, że pozwolę ci się zabić! Słyszysz się? - Zapytał ściszonym głosem. - Proszę przestań, wróć za barierkę.

- Nie zrobię tego, za każdym razem nie udaje mi się tego dokonać, ciągle coś mnie powstrzymuję, czemu dziś akurat ty? - Wyszeptała prawie dławiąc się łzami. - Wróć do swojego mieszkania i daj innym zająć się sobą.

- To nazywasz zajmowanie się sobą? - Krzyknął zły w stronę dziewczyny, nie chciał żeby skoczyła, nie mógł do tego dopuścić. Postanowił wdrążyć jeden z najgłupszych planów jakie istnieją, ale nie miał innego wyjścia. Przełożył obie nogi za barierkę i mocno się jej złapał, aby czasem nie spaść. Spojrzał na dziewczynę, była przerażona. No tak, kto by nie był? - Jeśli ty skoczysz, to ja też. - zarzekał się.

- Nie zrobisz tego, łżesz! - Krzyknęła zła. - Przestań wszystko utrudniać.

Oczywiście, że nie skoczy, nie miał takiego zamiaru. Kiedyś, to on znajdował się na miejscu dziewczyny i po dziś żałuje, że próbował się targnąć na swoje życie, mimo swojego nieszczęścia i nudy w jakiej żyje. Starał się zastosować jedną z gier psychologicznych, tylko w bardziej rygorystyczny sposób. Chciał wywołać w niej poczucie winy oraz obowiązek, uchronienia kogoś życia. Miał nadzieję, że dziewczyna jest rozsądna i wszystko pójdzie po jego myśli.

- Nie skoczę? - Zaśmiał się szyderczo. - Oczywiście, że to zrobię. Nie jesteś jedyną osobą z ciężkimi problemami, długo przymierzałem się do tego kroku, a dzięki tobie dziś będę wolny. - Rozejrzał się do około, udając zachwyt całą tą sytuacją.

- Co ty mówisz? - Zająkała się dziewczyna. - Nie możesz skoczyć, masz przed sobą całe życie.

- Tak? A w czym moje życie różni się od twojego? Też jestem żałosnym pionkiem i wyrzutkiem społecznym. Nikt nigdy na mnie nie zwracał uwagi, czułem się jak duch. To nie będzie pierwszy raz, kiedy jestem gotowy to zrobić. - Spojrzał na dziewczynę wyczekująco. Wiedział, że to co teraz robi jest nad wyraz żałosne, ale skoro tak mógł ochronić jej życie to był gotowy do tak świetnej gry aktorskiej.

- Nie chcę, żebyś zginął przeze mnie. - Odpowiedziała słabym głosem. Zamknęła na chwilę oczy, jakby analizując całą sytuację. Wzięła kilka głębokich wdechów i spojrzała na Taehyung'a zapłakanym wzrokiem. - Czy jeśli ja wrócę na balkon. - Odwróciła się, aby spostrzec miejsce, o którym mówi. - To ty też?

Udało się, przechytrzył ją, wystarczy tylko dobrze rozegrać dalszą część planu.

- Zdaje mi się, że tak. - Odpowiedział z wymuszonym uśmiechem. W duchu dziękował sobie, że tak idiotyczny plan pomógł mu w uratowaniu dziewczyny.

- Dobrze, wrócę, jeśli zrobisz to samo, okej? - Zaczęła wracać na balkon, nie spuszczając wzroku z Kim'a.

- Nie widzę żadnych zastrzeżeń. - Próbował odwrócić się tak, aby móc wrócić bezpiecznie na swoją posesję, lecz poręcz wyślizgnęła mu się z ręki.

Usłyszał tylko przeraźliwy krzyk dziewczyny, która uważnie przypatrywała się temu zdarzeniu.

Potem cały świat stanął w miejscu.

The last star | Kim TaehyungWhere stories live. Discover now