jedenasty

10 1 0
                                    

- Nie spałeś? - cicho zapytałem Michaela, gdy siedzieliśmy na tylnych siedzeniach samochodu jego mamy. Odebrała nas z peronu za co jej serdecznie podziękowałem. Chyba sama nie miała pojęcia jak wielką radość mi tym sprawiła. Przynajmniej tutaj nie musiałem nieść swoich bagaży.

- Chrapałeś głośniej niż traktor - wyrzucił Clifford między seriami ziewania. 

- Niedługo będziemy na miejscu, zdążycie się wyspać - zaśmiała się Alice słysząc naszą krótka wymianę zdań.

Prawdę mówiąc, gdy tylko wyszliśmy z pociągu po prostu wiedziałem, że to ona jest mamą mojego przyjaciela. Jeszcze nigdy nie widziałem dziecka aż tak bardzo podobnego do rodzica. Mieli identyczne rysy twarzy, nawet sposób w jaki mówili, śmiali się, czy gestykulowali był jak lustrzane odbicie. Jedyną znaczącą różnicą był ich wzrost - kobieta była tak niziutka, że czubkiem głowy sięgała brody syna. 
Nie wspominając o kolorze włosów, jej złocisty warkocz sięgał za łopatki, a roztargana czupryna chłopaka była w kolorze bezchmurnego nieba. Chyba nigdy nie pytałem jakiego koloru są jego naturalne włosy? Mógłbym się założyć, że podobnego do Alice.

- Może jesteście głodni? Po drodze będziemy mijać bar, w którym sprzedają najlepsze koktajle i naleśniki z malinami - zerknęła na nas we wstecznym lusterku unosząc pytająco brew. - Mike, pamiętasz panią Grom? Nadal tam pracuje, pewnie byłaby bardzo szczęśliwa gdyby Cię zobaczyła.

- Jutro się tam wybierzemy. Teraz marzę jedynie o śnie. - Alice pokiwała głową widząc, że syn chyba nie jest w najlepszym nastroju na wspólne wycieczki. Dałem mu lekkiego kuksańca w bok rzucając pytające spojrzenie, na co machnął ręką opierając głowę o szybę.

Świetnie. Michael już od samego początku pokazuje Alice jawną niechęć, gdy ona stara się być miła i proponuje nam jedzenie, o którym marzę od kilku godzin. Oby okazało się, że jest taki marudny tylko i wyłącznie dlatego, że jest niewyspany, a nie dlatego, że planuje przez cały miesiąc być dla niej zwykłym bucem.

Ja czasem tak mam, gdy jestem niewyspany. Mógłbym wtedy zabijać wzrokiem wszystkie potencjalne ofiary, które na swoje nieszczęście pojawiły się na mojej drodze.

- Cześć Betty! - z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Alice i jej gwałtowne hamowanie. - Wsiadaj! - sięgnęła do drzwi od strony pasażera żeby pomóc je otworzyć dziewczynie o włosach wręcz identycznych do jej.

- Cześć, jestem Betty, przyrodnia siostra Michaela - wyciągnęła do mnie dłoń, gdy auto ruszyło. Delikatnie ją uścisnąłem, gdy Michael wciąż niewzruszony opierał głowę o szybę. - Hej Mike - rzuciła do niego niedbale, chyba przyzwyczajona, że ją ignoruje.

-Ashton - z wypiekami na policzkach przedstawiłem się po dłuższej chwili milczenia, gdy zrozumiałem, że wcale tego nie zrobiłem, bo się zamyśliłem. - Nie mówiłeś, że masz rodzeństwo. - szepnąłem do niebieskowłosego, mając nadzieję, że będzie jedyną osobą, która to usłyszy.

- BO NIE MAM - krzyknął odwracając się do mnie i ukazajac twarz całą czerwoną od łez. - NIE POWINIENEM CIĘ ZE SOBĄ ZABIERAĆ, ZATRZYMAJ SIĘ - wyrzucał z siebie targany gwałtownymi emocjami. Siedziałem przytulony do przeciwległej szyby mając nadzieję, że dzięki temu się z nią złączę w jedność i zniknę. - DLACZEGO SIĘ NIE ZATRZYMUJESZ? - łkał dławiąc się łzami, dopóki Alice się nie zatrzymała i nie wybiegł z samochodu prosto do lasu, trzaskając za sobą drzwiami.

- Nie przejmuj się, na pewno tak o Tobie nie myśli. - Betty posłała mi łagodny uśmiech siadając bokiem, by móc na mnie patrzeć. - Nigdy nie pogodził się z tym, że jego mama ma tutaj nową rodzinę. Zawsze reaguje w ten sam wybuchowy sposób.

- Nie powinniśmy za nim pójść? - chociaż dziewczyna zapewniła mnie, że to stały schemat i tak nieśmiało zasugerowałam, bo oczywistym wydawało mi się takie działanie - szukanie osoby, która uciekła.

- Jeśli nie wróci do wieczora możemy pójść go poszukać. Aczkolwiek zapewniam Cię, że wróci.

Nie wiem dlaczego wcześniej tego nie skomentowałem, ale...

O Jezusie, jaka ona jest śliczna.

Chyba nie powinienem myśleć tak o siostrze mojego kumpla, którą dodatkowo darzy szczerą nienawiścią, ale z każdą kolejną chwilą spędzoną na wymianie spojrzeń i uśmiechów czuję, jakbym tracił grunt pod nogami, a po dłoni która miała kontakt z jej skórą spieszyło stado roztańczonych mrówek.

Daj spokój, Ashton. Nie możesz się zakochać w dziewczynie, którą widziałeś tylko kilkanaście minut.
O g a r n i j s i ę

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 12, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Find me × A. IrwinWhere stories live. Discover now