🔥 Wyjątkowa 🔥

199 18 0
                                    

Pov. Valtor...

Otworzyłem książkę i zacząłem ją czytać. Książka ta,tak jak się spodziewałem opowiadała o czarodziejkach,magii,magicznych stworzeniach itp.

Głównie była ona,tak jak już wcześniej wspomniałem,o czarodziejkach i ich świece,lecz większość z informacji,które zostały w niej zapisne,nie była prawdziwa.
Wstałem z łóżka i razem z książką udałem się do salonu,w którym czekała na mnie Vanessa.

- I co myślisz o pokoju? - zapytała i gestem ręki wskazała, że mam usiąść obok niej.

- Wiem,że nie należy on do najlepszych i najładniejszych,ale na inny nas nie było stać - powiedziała i odwróciła wzrok.

- Uważam,że pokój jest bardzo ładny - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i lekko się uśmiechnąłem.

- Cieszę się,że Ci się podoba - powiedziała Vanessa i też lekko się uśmiechnęła.
- Valtorze,chciałam Ci powiedzieć, że gdybyś potrzebował naszej pomocy np. w opiecie nad Lily, to ja i Mike z chęcią pomożemy.

- Dziękuję,gdy będę potrzebował pomocy to na pewno Was o tym powiadomię.
Znalazłem w pokoju Bloom taką książkę - mówiąc to pokazałem Vanessie książkę,którą znalazłem.

- Och...tak pamiętam tę książkę. Bloom szukała jej,gdy pakowała się do Alfeii,lecz jej nie znalazła.

- Ta książka jest ulubioną książką Bloom. Odkąd pamiętam Bloom zawsze mówiła,że chcę być czarodziejką.
I w końcu nią została.
Od zawsze wiedziałam,że pójdzie inną drogą.
Ona była inna niż wszyscy... wyjątkowa,choć patrząc w lustro nie dostrzegała tego,ale ja już wtedy wiedziałam,że osiągnie coś wielkiego i prędzej czy późnej znajdzie drogę,którą będzie chciała podążać. Wiedziałam,że nie ważne co postanowi,ja i Mike będziemy ją wspierać. Nigdy nie zapomnę dnia,w którym Mike znalazł ją w tym płonącym domu...całkiem samą wśród płomieni.
Pamiętam jak Mike mówił,że płomienie...ogień zdawał się tańczyć wokół niej,tak jak gdyby była z niego zrodzona.
Choć tamten dzień...to co się wydarzyło...ten pożar był tragedią dla wielu ludzi,dla mnie i dla Mike był najszczęśliwszym dniem w życiu. Czuliśmy się jakbyśmy dostali wyjątkowy prezent,szansę od losu. Choć nie byłam jej biologiczną matką,poczułam z nią tę niezwykłą więź,jak gdyby od zawsze była moim dzieckiem.
Ja i Mike obiecaliśmy sobie,że będziemy ją chronić i zrobimy wszystko by ta dziewczynka która,jak przypuszczaliśmy, została całkiem sama na świecie,miała wszystko co najlepsze, choć nie byliśmy bogaci to staraliśmy dać jej tyle ile mogliśmy, choć Ona nigdy o nic nas nie prosiła. I choć nie miałam zbyt wiele potrafiła cieszyć się z najprostszych rzeczy.
Teraz nasza jedyna córka jest gdzieś,nie wiadomo gdzie,pewnie całkiem sama... - mówiąc to po policzkach Vanessy zaczęły spływać łzy.

- Nie płacz,Vanesso - powiedziałem i podałem jej chusteczkę.

- Dziękuję - podziękowała cicho i wzięła chusteczkę.

- Vanesso... - zacząłem po chwili.
- Ty i Mike daliście Bloom to,czego każdy człowiek potrzebuje najbardziej...miłość. Opiekowaliście się nią i kochaliście ją tak,jak gdyby od zawsze była Waszą córką i to dzięki Wam jest tak wspaniałą dziewczyną.
Choć Bloom straciła biologicznych rodziców dostała od Was coś,co  niestety nie każde dziecko możne mieć... normalny dom, kochającą rodzinę. Nauczyliście ją,że w życiu trzeba kierować się sercem i szanować każdego człowieka bez względu na to jak wiele błędów popełnił. Pokazaliście jej że istnieją w życiu rzeczy o wiele ważniejsze niż jakikolwiek rzeczy materialne,a późnej Ona pokazała to mnie. Szkoda,że nie każdy ma w życiu tyle szczęścia,lecz cieszę się,że choć świat nie jest tak piękny jakbyśmy tego chcieli,wciąż istnieją osoby które robiąc,jak mogłoby się wydawać,małe rzeczy dla drugiego człowieka,są w stanie zmienić go na lepsze.

- Bloom nigdy nie opadała mi o twoim dzieciństwie,ale domyślam się że z pewnością nie było łatwe...

- Tak...nie było. Niestety nikt nie nauczył mnie,że trzeba pomagać innym. Nikt nie pokazał mi,że istnieją rzeczy ważniejsze od władzy. Nikt nie widział we mnie dobra, któremu istnieniu przez długi czas zaprzeczałem. Nigdy nie sądziłem, że moze być dla mnie coś ważniejszego niż cel,dla którego zostałem stworzony, aż do dnia,w którym spotkałem Bloom.
Wiem,że z pewnością Ty i Mike nie jesteście zadowoleni z wyboru Bloom i rzeczywiście uważam że zasługuje na kogoś lepszego niż ja,ale staram się zmienić na lepsze aby móc być jej godny.

- Valtorze - Vanessa położyła dłoń na moim ramieniu.
- Każdy zasługuje na drugą szansę i nikt,nawet Ty, który uważasz,że zostałeś zrodzony ze zła nie jesteś zły...nikt nie rodzi się zły.
Każdy,nawet najlepszy człowiek popełnia błędy i każdy zasługuje na drugą szansę i na to,by być szczęśliwym. Zmieniając się dla tej, którą kochasz udowodniłeś,że jesteś jej godny. Jesteście ze sobą szczęśliwi i to jest najważniejsze.
Mam nadzieję, że Bloom...- szepnęła i urwała w pół zdania,a łzy znów spłynęły po jej policzkach.

- Vanesso,wiem,że jest Ci teraz ciężko,ale...

- Tak wiem,muszę przestać płakać i pomóc znaleźć Bloom.

- Nie do końca to miałem na myśli, ale...

- Ale może już zaczniemy.

- Tak,dobry pomysł - odpowiedziałem
- To...na czym skończyliśmy?...

Oops! Această imagine nu respectă Ghidul de Conținut. Pentru a continua publicarea, te rugăm să înlături imaginea sau să încarci o altă imagine.
Kiedy znów zamknę oczy              𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓 Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum