I wtedy ta chwila zwłoki wystarczyła, by ją otrzeźwić. Odepchnęła go od siebie, a kiedy ją puścił, uderzyła go w twarz.

Nigdy wcześniej go nie spoliczkowała, zawsze był to Nicholas, ale teraz nie miała innego wyjścia. Przypomniała sobie te wszystkie dni, kiedy ją ignorował. Kiedy traktował jak powietrze. W pamięci wciąż miała jego twarz, kiedy ocierał usta po pocałunku Sharon.

Hiron poświęcił jej tak dużo, by się wyleczyła i zaczęła na nowo żyć. Nie mogła wszystkiego zaprzepaścić. Walczyła z tym. Była silna i jakoś powoli kawałek po kawałku dochodziła do siebie. Dochodziła nawet teraz, kiedy Nicholas brutalnie odsunął ją od siebie. Nie mogła pozwolić na to, by być na każde ich zawołanie.

- Dlaczego to robisz, Gabrielu? – zapytała chłodno.

Jej ton musiał coś mu uświadomić. Wyraźnie się speszył i przymknął oczy. Nałożył na siebie spodnie i pomógł jej ze szlafrokiem.

- Przepraszam, Ellen. Nie umiem odpowiedzieć, dlaczego do tego doprowadziłem. To poniżej wszelkiej krytyki.

- Dokładnie. Nie powinieneś wykorzystać tego, co czułam do ciebie.

- Czułaś? – zawiesił głos pytająco.

Ellen zagryzła wargę.

- Nie chcę o tym rozmawiać. Po prostu mnie puść i nie zachowuj się tak nigdy więcej. – Popatrzyła mu w oczy. – Proszę.

Nie zatrzymywał jej już, kiedy zawróciła do pokoju. Po kilku minutach była już pewna, że Gabriel niczego nie usłyszy, więc ukryła twarz w dłoniach i wybuchła płaczem.

                                                                                       ***

- Jeżeli ty jesteś tego pewna, to ja tym bardziej, kochanie. – Hiron uniósł usta w ironicznym uśmiechu.

Ellen oparła się wygodniej o zagłówek fotela i zmierzyła Hirona badawczym spojrzeniem. A właściwie oboje wzajemnie obrzucali się podejrzliwymi spojrzeniami. Mag wyraźnie wyczuwał, że wczorajszej nocy musiało dojść do przełomowej chwili, bo Ellen była wyjątkowo zdenerwowana. Nie drążył jednak i pozwolił jej udawać, że wszystko jest w porządku.

- Wiedz jednak, że nie będzie łatwo go znaleźć. Calon jest potężnym magiem.

Ellen żachnęła się i machnęła dłonią. W tej chwili mało ją interesowało, czy rzeczywiście odnajdą Calona. Tak naprawdę chodziło jej tylko o to, by czymś się zająć i opuścić duszącą atmosferę domu. Nie wyobrażała sobie trafić na któregoś ze swoich calanhe.

I dlatego właśnie umierała z głodu – ominęła śniadanie, a Hiron nie chciał przynieść jej niczego z kuchni, dopóki nie wyjaśni mu dlaczego stchórzyła.

- Damy sobie radę, Hironie. Sami dysponujemy niezłym arsenałem.

- Nie przeczę, ale bardziej mam na myśli to, że jeśli nie zechce być odnaleziony, to czeka nas ciężka przeprawa.

- Jestem niemal pewna, że on współpracuje z Petroniuszem – powiedziała nagle cicho. – Nie wierzę, by nas opuścił i nie dał nawet znaku życia.

Hiron zamyślił się.

- Owszem, ale pomógł nam też w bitwie. Sama przecież widziałaś.

- To prawda. Widziałam go, ale pojawił się na samym końcu. Gdzie był, kiedy umierało tylu bellator? Nie wyjaśnił tego, chociaż wielokrotnie pytaliśmy.

- My magowie już tacy jesteśmy – westchnął Hiron.

- Nieprawda. Ty jesteś inny.

- Och daj już spokój, bo będę musiał wyznać ci wstydliwą prawdę. – Uciekł wzrokiem.

Tron z kości [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz