Luca i Kelly spędzili całe popołudnie na zwiedzaniu terenu należącego do Zakonu. Było tam tak wiele różnorodnych drzew i kwiatów, że obydwoje nastolatków przyproawiało to o wielki zachwyt. Rośliny, których nigdy nie mieli okazji zobaczyć, były ustawione w stylistycznych formacjach tak, by nie przeszkadzały sobie na wzajem.
Znajdowały się tam drzewa wysokie na 50 metrów, a także kwiaty, w kolorach nie z tego świata. Luca nie mógł się nadziwić, ile wspaniałości wymyśliła natura. Zastanawiał się tylko, kto o to wszystko dba? Jak to możliwe, że znajdują się w takim świetnym stanie? Czyżby Zakon zatrudniał ogrodników?
Kiedy chłopak się tak zastanawiał, Kelly do niego zawołała:
- Luca! Chodź, zobacz! Znalazłam fajnego kwiatka! - rzuciła rudowłosa.
- Już idę. - odparł szatyn.
Podszedł do dziewczyny i kucnął obok wskazanej rośliny. Był cały jasnoniebieski.
- Ciekawe jak się nazywa? - powiedziała Kelly.
- Może to żonkil? - rzucił Luca. Rudowłosa tylko się spojrzała na chłopaka i zaczęła się śmiać. - No co?! O co chodzi?! - spytał zmieszany.
- Widać, że w ogóle nie znasz się na kwiatach. - mówiła przez śmiech. - Przecież żonkile są żółte, a nie niebieskie!
- No przepraszam bardzo, ale nie jestem specem od kwiatów. - zawstydził się, a potem sam zaczął się śmiać ze swoją koleżanką. Po chwili jednak zapytał. - Ale skoro to nie żonkil, to co to za kwiat?
- Nie wiem. - odparła szybko. - Ten kwiat musi być bardzo rzadki.
Luca wyciągnął rękę z zamiarem dotknięcia go, lecz kiedy jego skóra spotkała się z płatkiem, poczuł tylko bolesne ukłucie zimna.
- Ałaa! - zawołał. Spojrzał wtedy na swój palec i zauważył, że był cały oszroniony. - Co to? - zapytał sam siebie.
- Nic ci nie jest? - spytała zatroskana Kelly, nie wiedząc co się stało.
- Nic tylko... - zanim zdążył coś powiedzieć, ból zniknął. - Już nic. Może chodźmy zobaczyć inne kwiaty?
- No dobra. - odparła niepewnie.
Ciekawe co to było? Może to jakiś magiczny kwiatek... chociaż może w tym wypadku bardziej pasowałby... Duchowy...? - rozmyślał Luca, wstając. Po chwili jednak spostrzegł, że było już bardzo późno.
- Hej Kelly. Może już wróćmy do akademika, bo spóźnimy się na kolację. - powiedział.
- Słuszna uwaga. No to chodźmy. - odparła. - To w którą stronę jest Akademia? - spytała rozglądając się.
W tym właśnie momencie para nastolatków, zorientowała się, że budynek, w którym aktualnie mieszkali, znikł z ich pola widzenia... A oni sami nie wiedzieli jak wrócić...
- O mój Boże... Nie pamiętam... - szepnął Luca. Szatyn zaczął się trochę bać, że nie uda im się wrócić przed zmrokiem.
- Dobra... Tylko spokojnie. - powiedziała Kelly z nutką paniki w głosie. - Będziemy szli po naszych śladach i jakoś uda nam się wrócić.
Tak właśnie próbowali zrobić, jednak ich ślady były ledwo widoczne, co spowodowało, że odeszli jeszcze dalej, do miejsca, w którym jeszcze nie byli.
Było już bardzo ciemno. Prawdopodobnie było około 21:30.
- Czyli możemy się już pożegnać z jedzonkiem... - rzucił załamany Luca.
CZYTASZ
Pośmiertne Imię | BL
FantasyTo już bezcelowe. Śmierć jest końcem. Przemierzanie świata żywych jako Duch, wcale nie jest kontynuacją życia. Kiedy umrzesz, czas się zatrzymuje. Nic nowego już się nie zacznie. Bez względu na to jak bardzo żałujesz, jeśli nie mogłeś zrobić czegoś...