Chapter 3

322 19 0
                                    

Rozdział trochę długi więc no,ten no.xD

Obudziłam się o 4 nad ranem.Miałam sen o Raven,zawsze kiedy mam sny z nią w roli głównej,zaczynam znowu mieć myśli samobójcze.To działo się od czasu jej śmierci.Czułam też silnie kłucia w klatce piersiowej.W takim stanie wiem,że już nie zasnę.Ubrałam wełniany sweter,czarne trampki i otworzyłam okno nad moim łóżkiem.W moim pokoju miałam jedno okno,które znajdowało się wysoko nad łóżkiem.Dlatego,żeby przez nie wyjść lub wogóle otworzyć,trzeba wstać na łóżko.Po prawej stronie znajdowało się wysokie drzewo przez które zawsze schodziłam na dół.Na zewnątrz szpitala zawsze były kamery,tylko ja nie musiałam się nimi przejmować.Mój pokój znajdował się w prawym skrzydle szpitala-tutaj nie ma kamer,więc nie musiałam się przejmować i zeszłam z drzewa.Kierowałam się do pobliskiego lasu.Szłam normalnym tempem przez 10 minut.Inni by się bali,że w lesie mogą znajdować się jakieś ćpuny,pedofile i te sprawy.Mnie nie obchodziło,że ktoś może czaić się w lesie.Umiałam się obronić,a w sumie nie miałam też nic do stracenia.Po 10 minutach doszłam do drzewa,które było o 3 razy większe od drzewa przy moim szpitalnym oknie.Za drzewem znajdowały się kłody drewna przymocowane do drzewa w taki sposób,że przypominały drabinę.Drabina po jakimś czasie się skończyła,zaprowadzając mnie na najgrubszą gałąź tego drzewa.Usiadłam na niej i oparłam głowę o pień drzewa.Patrzyłam na drzewa,pochłaniałam ,,woń lasu''.Przychodziłam tu zawsze odkąd trafiłam do psychiatryka.W tym miejscu mogłam siedzieć przez kilka godzin,tutaj było moje miejsce.Nikt nie wiedział,że tu jestem,nawet mnie nie szukali.Spojrzałam na zegarek,który podarowała mi moja mama na moje 13 urodziny.Był to zegarek od Daniela Wellingtona,pasek był czarno różowy,a tarcza zegarka kremowy.Nie wiedziałam po co mi taki drogi zegarek,ale pamiętam jak mama powiedziała,że lepiej  wydać na coś więcej pieniędzy bo przyda mi sie to na przyszłość.Bo według niej drogie rzeczy to były te najlepsze.Na zegarku była godzina 6:57.Za godzinę rozpoczynają się lekcje.Wracałam do szpitala,kiedy moją uwagę przykuła wysoka blondynka,która szła na przeciwko mnie.Jej wzrok był skupiony na telefonie z którego prawdopodobnie wysyłała sms-y.Ja ją skądś kojarzę.O cholera.To moja ciotka.Nie wiem co robiła na prawym skrzydle,ale mało mnie to obchodziło.Schowałam się za drzewem i czekałam kiedy sobie pójdzie.Kiedy weszła przez wyjście ewakuacyjne do środka,szybko wspięłam się na drzewo i weszłam do mojego pokoju.Nikt nie miał pojęcia,że wymykam się z pokoju.Gdyby mnie przyłapano,prawdopodobnie przenieśli by mnie do pokoju w piwnicy lub znając moją ciotkę,wyrzuciłaby mnie z szpitala.Do mojego pokoju weszła ciotka z wózkiem na którym leżała srebrna tacka z kanapkami i herbatą.

-Dlaczego masz otwarte okno?-wskazała palcem na moje otwarte okno.Cholera.

-Chciałam przewietrzyć pokój,czy to takie złe?-spytałam,cały czas szukając ubrań.

-Gdzieś się wybierasz?-po minucie ciszy odezwała się oschłym tonem.

-Do szkoły,nie pamiętasz?Nie będziesz musiała mnie widzieć przez kilka godzin-odpowiedziałam i odwróciłam się w jej stronę.Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

-Po szkole wracasz prosto do szpitala-powiedziała i wyszła z pokoju.

Zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki wykonując poranne czynności takie jak mycie zębów itp itd.Z szafki za lustrem wyciągnęłam czarną kredkę i namalowałam sobie cienkie kreski.Nie można malować się w szpitalu i gdyby zauważyli,że mam mocniejszy makijaż kazaliby mi wrócić do pokoju i go zmyć.Nie malowałam się,ale dziś poczułam taką potrzebę.Ubrałam czarne spodnie,jakąś granatową bluzkę i czarny sweter sięgający mi przed kolana.Na lewej ręce ubrałam jakieś ciemne bransoletki aby nie było widać tych nieszczęsnych 3 blizn.Kiedyś Raven namowiła mnie na cięcie się żeby ''wyładować emocje'',emocji nie wyładowało i na dodatek mam blizny.Super.Wyszłam z pokoju i udałam się do wyjścia szpitala,kiedy usłyszałam rozmowę dwóch kobiet za ladą recepcji.

I'm not psycho•LHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz