Podniósł się z krzesła, a Ellen ekspresowo w ślad za nim. Złapała go za dłoń i trzymała mocno, jakby bojąc się, że kiedy mrugnie, on zniknie. Pożegnał się z obecnymi, obiecując wyjaśnienie wszystkiego już w następny poranek. Ellen ruszyła za nim, a on widząc jak bardzo się niecierpliwi wziął ją na ręce i niósł jak dziecko. Wtuliła twarz w jego brudną kurtkę i ponownie zaniosła się szlochem. Nie mógł znieść jej płaczu, więc szeptał do niej uspokajająco, aż w końcu szloch przeszedł w łkanie.

Zaniósł ją do swojej sypialni. Był wdzięczny Carli, że pomimo jego nieobecności wycierała kurze i zmieniała pościel na świeżą. Kiedy jego wzrok spoczął na łóżku z ust wyrwało mu się westchnięcie tęsknoty i ulgi. Marzył tylko o śnie. Posadził Ellen na fotelu i rozpalił w kominku. Obiecał jej, że zaraz wróci, tylko wykąpię się i przebierze. Jej oczy były rozszerzone ze strachu, ale w końcu opanowała emocje i pokiwała głową.

Nicholas umył się w lodowatej wodzie. Nałożył na wilgotne ciało białą koszulę i jasne spodnie. Wyszedł bezszelestnie z łazienki i przypatrywał się Ellen. Oddychała spazmatycznie – widział to po gwałtownych ruchach ramiona. Jej głowa nie poruszała się, kiedy wpatrując się w kominek ponownie cichutko płakała.

Jego serce przeszył dreszcz bólu. Nie mógł znieść jej cierpienia i w końcu podszedł do niej. Uklęknął naprzeciwko i wziął w ramiona, a ona rozpłakała się ponownie.

- Nie płacz, kochanie – błagał ją. – Wróciłem do domu i nigdzie się nie wybieram.

Próbowała coś powiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle i tylko spazmatycznie zaczerpnęła powietrza.

Przytulił ją mocniej i wkrótce poczuł jak jej twarde mięśnie powoli się rozluźniają. Po jakimś czasie, którego nie potrafił oszacować, oderwała się od niego i otarła twarz wierzchem dłoni. Pomógł jej palcami rozcierając smugi rozmazanego makijażu. Patrzył na drżące wargi i raz jeszcze przeszył go ból.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam – wyznała. – Przecież wiesz, że nie mogę żyć bez ciebie.

Zacisnął usta.

- Nie mogłam jeść i spać. Nie mogłam oddychać. – Jej dłoń powędrowała do serca. – Tu już nic nie ma – powiedziała ze smutkiem.

Nicholas potrząsnął głową.

- Nieprawda. Ja tu jestem – odparł cicho.

Ellen próbowała unieść usta w uśmiechu, ale poddała się gdzieś w połowie tego ruchu. Nie potrafiła.

- No dalej. Uśmiechnij się. Pokaż jak pięknie się uśmiechasz – namawiał ją, próbując oszukać sam siebie, że czuje chociażby cień radości.

Skrzywiła się tylko.

- Kochasz mnie jeszcze?

Nicholas zawahał się. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Zbyt wiele uczuć targało jego sercem. Chciał potwierdzić. Odpowiedzieć, że owszem, ale ten ułamek sekundy milczenia sprawił, że z jej oczu pociekły kolejne łzy.

- Dobrze, rozumiem – powiedziała tak cicho, że niemal jej nie usłyszał. – Wiem, że nie zasłużyłam na twoje uczucia. Pójdę już – zaczęła wstawać, ale przytrzymał ją mocno.

- Przestań pleść bzdury – skarcił ją. – Nie chcę, żebyś odchodziła. Chcę cię mieć przy sobie.

Przezchwilę jej oczy rozbłysły radością, która chwilę później ustąpiłazrezygnowaniu. Nicholas potarł palcem jej policzki i przesunął nimi popopękanych wargach. Rozchyliła je lekko, a on wiedziony tym ruchem przysunął twarz w jej stronę. Smakowała jak zawsze. Znajomo i dobrze. I tak jak przedtem, rozpuściła się w jego ramionach.

Tron z kości [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz