Rozdział 6~Natsu

77 13 0
                                    

Igneel zawsze powtarzał, że właśnie wtedy, gdy nie mam siły powinienem najciężej trenować. Podążając za jego słowami, udałem się do lasu niedaleko domu.

Uderzałem raz za razem w pień potężnego drzewa. Specjalnie wybrałem to drzewo, do którego niedawno dobiłem.

-Przyszła pora zemsty, ty nędzna kupo gałęzi.- warknąłem. W jednej chwili spaliłem wszystkie liście. Moje pięści były pokryte ogniem i zostawiły smoliste ślady na korze. Chciałem w ten sposób pozbyć się wszystkich myśli, uczuć oraz całego zmęczenia. Ogień zawsze sprawiał, że byłem silny, jednak tym razem czułem, jak razem z moją mocą cała moja siła ucieka. Coś było nie tak. Usiadłem opierając się o pień i dysząc ciężko. Zawsze aż tryskałem energią, a teraz... Dlaczego teraz byłem taki zmęczony? To nie możliwe, żeby jakiś tam nic nie znaczący sen pochłonął tyle moich sił, prawda?

Sama perspektywa tego, że miałbym pozostać zupełnie sam, przerażała mnie. Jakby wszyscy byli martwi, ja również chciałbym umrzeć, aby być razem z nimi... Czy coś podobnego czuje Gray? Tylko, że on przecież ma kogoś ma kim może polegać. Wszyscy przyjaciele żyją, a jego miejsce jest wśród nas. Dlaczego więc chce pozbawić się życia?

Spojrzałem ponuro w górę na gałęzie, które się ostały po moim niszczycielskim ataku. Mógłbym jeszcze w nie uderzać, ale to sprawiłoby, że całkowicie opadł bym z sił. Może Gray ma rację i czasami trzeba po prostu się poddać, gdy z góry jesteśmy skazani na porażkę. Tylko, że ja nigdy nie zierzałem się poddawać. To by znaczyło, że przegrałem, nawet nie próbując. Ja taki nie byłem. Musiałem walczyć, aż do momentu, gdy już nie będę w stanie się podnieść. To dzięki udaje się pokonać trudności i żyć dalej.

Wstałem na chwiejnych nogach i wykorzystując moją moc, spaliłem całe drzewo. W jego miejscu pozostała już tylko spora ilość popiołu. Poczułem, że teraz nie mógłbym przywołać nawet małego płomyczka. Mimo to kładłem się na spopielonej ziemi z lekkim uśmiechem. Podmuch wiatru przyniósł ze sobą zapach Lucy, Happy'ego i... Gray'a.  Zamknąłem oczy i wysłuchałem się w odgłos szeleszczących liści. Wygrałem.

Nie zostawiaj mnie //GratsuWhere stories live. Discover now