Rozdział 7

3K 136 27
                                    

Catherine's POV

-O tu jesteś. Martwiłam się o ciebie - powiedziałam, po tym jak znalazłam moją przyjaciółkę, na sali tanecznej. Jednak momentalnie ton mojego głosu uległ zmianie.- Gdzie byłaś cały ten czas!? Myślałam, że ktoś cię znalazł, zabił, cokolwiek!

- Uspokój się, Cat- powiedziała Maya.

- Gdzie byłaś?- powiedziałam dosyć agresywnie.

- W pewnym miejscu.

- ZABRAŁAŚ GO TAM!? Do twojej prywatnej przestrzeni!? Do miejsca, w której nawet ja nie byłam!?- mówiąc to, krzyczałam.

- Weź już się ogarnij, ludzie się patrzą- powiedziała.

Wtedy zobaczyłam, że rzeczywiście wzrok wielu osób spoczął na naszej dwójce. Uśmiechnęłam się lekko, po czym kiwnęłam głową na znak "przepraszam, że narobiłam hałasu, ALE MOJA PRZYJACIÓŁKA...".

- Co robiłaś jak mnie nie było?- zapytała, żeby zmienić temat.

- A więc spędziłam czas z Louisem- odparłam.

- Poproszę o konkrety.

- A więc jak poszłaś, to spędziłam czas z Louisem. Na t y m b a l u.- powiedziałam, jakbym tłumaczyła coś dziecku.

- Nie wierzę ci.

Maya chociaż nie potrafiła odczytywać, czy ktoś kłamie, doskonale wiedziała, kiedy nie mówię jej całej prawdy.

- Mam ci przypomnieć, że poszłaś z Aidenem...

- Mogę cię tam zabrać, skoro od tego zależy twoje życie. A teraz opowiadaj- powiedziała, zapełniając talerz, przeróżnymi przekąskami.

- No dobra, a więc jak poszłaś z Aidenem, to postanowiliśmy pójść na spacer po ogrodzie królewskim. Rozmawialiśmy dosyć dużo. Nagle po prostu się potknęłam, a Louis mnie złapał- na twarzy Mayi pojawił się szeroki uśmiech.- No i jakoś tak wyszło, że potem cały czas trzymaliśmy się za ręce... wiesz, żebym sobie nic nie złamała, ani nic.

- Ta, na pewno. A może chciałaś go trzymać za rękę. Albo on ciebie. Nie było mnie przy tym, więc nie wiem, ale oczywiste jest to, że to wasze trzymanie za ręce nie było po to "żebyś sobie czegoś nie złamała".

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi!

- Wiem o tym- powiedziała.- Ale jeżeli waszą relację nazywasz tylko przyjaźnią, to chyba muszę ci kupić słownik, żebyś w końcu zaczęła nazywać to normalnie.

- Czyli jak?

- Mił...

- Nie! O patrz przynieśli babeczki- włożyłam sobie jedną do ust, żeby nie musieć kontynuować tego tematu.

Czemu przemilczałam ten temat? No bo między mną, a Louisem niczego nie ma. Tylko się przyjaźnimy i nic więcej. Niestety Maya ma rozbudowaną wyobraźnie, a na cel ostatnio wzięła sobie naszą dwójkę.

Po chwili jednak zaczęłam żałować tego, że postanowiłam włożyć całą babeczkę do ust. Nie byłam w stanie jej pogryźć. Odwróciłam się twarzą do Mayi, gdy ta piła sok. Wyglądałam pewnie komicznie, ponieważ dziewczyna zachłysnęła się pitym napojem. Po paru minutach, zdołałam w końcu uporać się z tym przeklętym deserem.

- Przypomniało mi się coś, o czym powinnaś chyba wiedzieć- powiedziałam.

- Hm?

- A więc, jak stałam z Louisem, gdy już ciebie nie było, to podszedł do nas taki chłopak. Nazywał się chyba Lucas. Nie jestem pewna. Tak czy inaczej, zapytał się Louisa, czy może jego przyjaciółka ma chłopaka. Dodał, że chodzi o blondynkę, bo uznał, że ja i Louis jesteśmy parą.

Złączeni nienawiściąWhere stories live. Discover now