Rozdział 24

1.6K 82 60
                                    

Louis's POV

Ona jest po prostu piękna, w każdym tego słowa znaczeniu. 

Catherine Florence - moja przyjaciółka, w której jestem totalnie zakochany. 

Zawsze wzbraniałem się przed moimi uczuciami. Udawałem, że te wszystkie emocje, które wywołuje we mnie Cat, są przejawem  tego, że ją lubię. Jako przyjaciółkę. Nikogo więcej. Ale pewnego dnia po prostu zdałem sobie sprawę z tego, że jest inaczej.

Badałem wzrokiem każdy skrawek jej twarzy, poczynając od oczu - wpierw od niebieskiego, następnie przechodząc do tego brązowego, kończąc na tych idealnych, naturalnie czerwonych ustach. 

- Gdzie macie przyprawę do pierniczków? - zapytała, siedząc na podłodze i zaglądając do różnych szafek w mojej kuchni. 

Plan był taki, żebyśmy razem zrobili tego dnia pierniczki, z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Chcieliśmy jeszcze, żeby Maya nam pomogła, ale powiedziała jedynie, że gdzieś wychodzi i nie będzie jej cały dzień. W ten oto sposób znalazłem się sam z Catherine w mojej kuchni. 

- A nie ma jej tam gdzie szukasz? - zapytałem. 

- Nie ma.

- Jesteś pewna? - powiedziałem, na co Cat przewróciła oczami. 

- Jasne, że jestem pewna. 

Podszedłem do pudełka z różnymi przyprawami i zacząłem szukać. Myślałem, że znalezienie tej jedynej przyprawy będzie trudne, ale okazało się, że była na samym środku, doskonale widoczna. Chwyciłem ją i pokazałem Cat, na co ta fuknęła coś pod nosem. Jej reakcja od razu wywołała uśmiech na mojej twarzy. 

Podnieśliśmy się z podłogi i rozpoczęliśmy robienie ciasta na pierniczki. Wszystko było dobrze, odmierzaliśmy składniki, wsypywaliśmy je do miski, mieszaliśmy. W tle leciały świąteczne piosenki, które wesoło podśpiewywaliśmy pod nosem. Na sobie mieliśmy takie same czerwone swetry z reniferem, któremu świeci się nos. 

Nagle Catherine przypadkowo zrzuciła łokciem foremkę do wycinania pierniczków. Schyliłem się, aby ją podnieść. Sięgałem już po nią, gdy nagle zamiast foremki, dotknąłem dłoni Cat. Przeniosłem spojrzenie na Catherine, spotykając tym samym się z jej tęczówkami. Patrzyła na mnie, a ja na nią. Czułem jakby cały świat się zatrzymał.

To było jak odruch. Nie myślałem, nad wszelkimi "za i przeciw", chyba pierwszy raz od dłuższego czasu. Zacząłem przybliżać się do twarzy Cat. Chciałem ją pocałować. Tak bardzo chciałem. Już było tak blisko...

Nie.

Przecież nie mogę tego zrobić. Co jeżeli ona nie czuje tego samego? Co jeżeli zepsuję tym naszą przyjaźń? 

Wziąłem foremkę i pośpiesznie wstałem, unikając spojrzenia Catherine. 

***

Maya's POV 

Łzy jedna po drugiej skapywały, gdy czytałam po raz kolejny słowa listu. 

Cześć Maya,

Nie umiem pisać listów pożegnalnych, a ten niestety do nich należy. Możesz się zastanawiać, o co mi chodzi, bo przecież ostatnio było tak dobrze. Musisz wiedzieć, że niczego z ostatniego dnia spędzonego z tobą nie żałuję. Aczkolwiek w życiu człowieka przychodzi taki moment, że niezależnie jak bardzo chciałoby się mieć coś przy sobie, trzeba to puścić. Aby było lepiej. Trudno mi pisać ten list, wiedząc, że pewnie nie prędko nadarzy się okazja kolejnego spotkania. Ale może kiedyś, na jakimś balu, zobaczę cię. Właśnie ciebie spośród tysięcy ludzi. Obiecaj mi, że pewnego dnia tak się właśnie stanie. Może za miesiąc, może za dwa, a może za dwadzieścia lat. Nic nie jest pewne, Maya.

Powinienem przejść do głównej części listu, więc zrobię to, chociaż każde napisane słowo boli niemiłosiernie. Nie powinniśmy się więcej spotykać. Może udawajmy, że nic się nie wydarzyło? Że wcale nie wiemy o sobie aż tyle. Że wcale nie przegadaliśmy tylu godzin grając w pytania. Że wcale nie przeżyliśmy tych wszystkich fantastycznych chwil. Muszę przyznać, że z wielką chęcią po raz kolejny, wymknąłbym się z zamku podczas balu, tylko po to, aby pooglądać z tobą gwiazdy. 

Chociaż bardzo chciałbym cały czas mieć cię przy sobie, wiem, że ta relacja z obu stron jest destrukcyjna. Nie chcę cię zniszczyć, więc pozwól, że zniknę z twojego życia. Uwierz mi, będzie ci lepiej beze mnie. Na pewno będziesz miała mniej problemów.

Mayo Seleno Carter - jesteś dobrem tego świata, a problem w tym, że ja na to dobro nie zasługuję. 

Życzę ci wszystkiego co najlepsze. Uśmiechaj się jak najwięcej (Tylko szczerze! Jak ma być nieszczerze, to lepiej po prostu tego nie rób- nie ma co okłamywać ludzi, że jest dobrze. Uwierz mi. Robiłem to przez większość mojego życia i wcale to nie sprawiło, że zacząłem być szczęśliwy). Mam nadzieję, że wszystko w twoim życiu będzie układało się pomyślnie i wierzę też, że znajdziesz kiedyś kogoś, przy kim będziesz szczęśliwa, nie zatruwając się od środka. 

Twój Aiden

P.S.: Zostawiłem ci prezent z okazji świąt. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Nie przejmuj się tym, że nic mi nie dałaś. Wystarczy, że spędziłaś ze mną dzień, bawiąc się w śniegu. 

Tak bardzo chciałabym do niego pobiec, powiedzieć, że wcale mnie nie niszczy. Że właśnie jest odwrotnie, bo przy nim czuję, że żyję. Ale nie mogłabym tego zrobić. Przecież mamy się więcej nie spotykać. 

Kolejne łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. Otarłam je szybko i siąknęłam nosem. 

Wzięłam mały pakunek, który był obok listu. Całość Aiden zostawił w tym samym miejscu, co kiedyś wianek z liścikiem oznajmiającym miejsce i czas naszego kolejnego spotkania. 

Zaczęłam rozdzierać papier prezentowy. Starałam się być ostrożna, żeby niczego nie uszkodzić, ale łzy zamazywały mi obraz. W końcu udało mi się rozprawić z opakowaniem i wtedy to zobaczyłam. 

Wsuwka ze złotymi zdobieniami. Ta sama, którą oglądałam w garderobie Aidena. To właśnie jej przypatrywałam się tak długo. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Ale nie był to uśmiech szczęścia, lecz tęsknoty. 

Tęsknoty, gdyż właśnie znalazłam kolejną rzecz, która już zawsze będzie mi przypominała o Aidenie. 

Położyłam delikatnie wsuwkę na stolik nocny i po raz kolejny zaczęłam czytać słowa listu. 

Nie powinnam tego robić. Powinnam jak najszybciej zapomnieć i żyć dalej, udając, że nigdy nie przyjaźniłam się z Aidenem - księciem Rosetone. 

Ale nie mogłam. 

Nie kiedy zdałam sobie sprawę, że za bardzo mi na nim zależy. Od samego początku...

***

Hejka!

Ostatnio nie było kreatywnego pytania, ale teraz już będzie haha

Co myślicie o rozłące Mayi i Aidena? Będzie im ciężko? Będą o sobie wciąż pamiętać, czy może wręcz przeciwnie - zapomną o sobie? Nie możemy się doczekać Waszych odpowiedzi!

I jeszcze jedno pytanie, mniej związane z książką: Chcielibyście żebyśmy zrobiły małe Q&A? Bo nie wiemy, czy w ogóle jesteście czegokolwiek o nas ciekawi, więc wolimy zapytać haha. Jeżeli pojawią się jakieś głosy na "tak" to pewnie pod następnym rozdziałem będzie możliwość zadawania pytań. (No może, że chcecie już teraz, to też możecie)

Chciałybyśmy jeszcze bardzo podziękować wszystkim, którzy dotarli do tego momentu i czytają naszą książkę! 

Miłego dnia/ nocy <3

Złączeni nienawiściąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz