22. Ostatnie chwile.

432 41 5
                                    

Niewielki pokój był przytulny. Jasny i ciepły. W innych okolicznościach podziwiałaby anioły z porcelany i mosiądzu. Zamiast tego pomyślała, że jest tak samo przydatna jak one. Też odstawiono ją na półkę. To bez sensu, że James próbuje ją chronić. Jest taka ciekawa, a on wszystko ukrywa dla jej dobra.

Podeszła do okna. Gdyby wiedział, co do niego czuje... a nawet jeśli, czy ktoś, kto od dziesięciu lat igra z niebezpieczeństwem zechce się związać?

To wszystko jest bez sensu.

Zapragnęła powietrza, więc poszła do jego sypialni i otworzyła drzwi balkonowe. Słyszała szum morza i odgłosy mew. Wychyliła się przez barierkę i pomyślała sobie, że tym widokiem, mogłaby napawać się bez końca.

- Co za piękność gości w mojej sypialni.

Stał oparty o framugę drzwi. Jego ciemne oczy przenikały ją. Ponownie wychyliła się przez poręcz. Wiatr rozwiał jej włosy. Poczuła się szczęśliwa i chciała podzielić się tym szczęściem z nim.

James stał w nią wpatrzony. Była taka seksowna. Stała na balkonie i wpatrywała się w dal, a jemu już zrobiło się ciepło na jej widok. Ciekaw był, czy Sarah była tego świadoma jak przy niej wariował, jak jej pragnął i jak jego krew przetaczała się z niezwykłą prędkością, i docierała do wszystkich części ciała.
Zbliżył się powoli i położył ręce na jej biodrach. Głowę oparł na jej ramieniu i przysunął do siebie.

- Chcesz mi coś powiedzieć? - odezwała się, kiedy poczuła jego dłonie na ciele.

- Jeśli chodzi ci o sprawę, to nie, a jeśli chodzi ci o coś innego, to tak.

Odwróciła się do niego.

- James, ja...

- Nie Sarah - przerwał jej. - Nie utrudniaj mi tego. Nawet nie wiesz jak cię pragnę i nie pytaj więcej o to czego nie mogę ci powiedzieć.

- Dobrze - powiedziała cicho. Stanęła na palcach i go pocałowała.

- Sarah, jakie są twoje odczucia?

- Względem czego? - spytała i zaczęła rozpinać mu koszulę.

Nie odpowiedział. Nie wiedział jak ma jej powiedzieć, jak zapytać i jakiej rekcji się spodziewać.

- James, zacznij coś robić, bo za chwilę umrę z pożądania.

Jego oczy dogłębnie się ściemniły. Ręce gładziły i ugniatały skórę. Zaczął ją całować i delikatnie szczypać zębami jej wargi. Uniósł jej pośladki, a Sarah oplotła nogi wokół niego.

Położył ją na łóżku, zawisając na niej. Całował ją z wielkim oddaniem, a ona leżała, rozpływając się w morzu jego czułości.

Był jak narkotyk.

Rozpinał guziki jej bluzki. Czuł napór jej piersi. Czuł jej uległość i pragnienie. Powoli zjechał ustami po jej szyi, a potem na miękką wypukłość. Pieścił i lizał piersi, i ich zakończenie. Była taka gorąca, zalała go fala pożądania. Cały się w niej zanurzył, ssąc jej skórę, zjechał jeszcze niżej.

Miękkie usta Jamesa powędrowały w dół. Wygięła się w łuk, kiedy zsuwał centymetr po centymetrze jej bieliznę, pokrywając każdy nowo odkryty kawałeczek skóry wilgotnymi pocałunkami. Gdy była już naga, przesunął palcami po jej udach i zatoczył je w jej wnętrze. Zadrżała. Jego szybkie palce pieściły jej kobiecość. Wykonywał okrągłe i subtelne ruchy. Jej pragnienie stało się niepohamowane.

- James - wydyszała. - Wejdź we mnie.

- Marzyłem o tym - wymruczał. - Rozpalasz mnie Afrodyto.

W świetle Księżyca ✔️Where stories live. Discover now