2.

26 3 0
                                    


Kiedy Irene wróciła do myśliwca TIE, ostatnie promienie słońca zaszły za horyzont. Wpatrzyła się w ciemniejące niebo, na którym co rusz pojawiały się kolejne gwiazdy. Oparła tył głowy o statek Imperium i z cichym westchnieniem pogrążyła się w swoich myślach. Jak bardzo chciałaby rozpocząć nowe życie, z dala od tej planety. Brak połączenia szlaku handlowego z planetą Dallenor oznaczał wiele rzeczy, ale dla niej to przede wszystkim brak szansy na karierę mechanika. Jej dom był oddalony o kilkadziesiąt kilometrów od najbliższego miasteczka, do którego ojczym sprzedawał plony. Nie zarabiali na tym wiele, dlatego też wyprowadzka mogłaby być trudna. Jednak teraz, kiedy nadarzyła się tak wyjątkowa okazja nie można z niej nie skorzystać! Jeśli ojczym nie chce sprawdzić się w innym, zdecydowanie bardziej dochodowym zawodzie, mógłby chociaż pozwolić rozwijać się swojej podopiecznej.

Irene przymknęła oczy, dotykając dłońmi pancerza myśliwca, jeszcze ciepłego od promieni pustynnego słońca.

"Czy on naprawdę uważa, że bym sobie nie poradziła?„ — pomyślała, jednak wkrótce po tym zgoniła zarzut ojczyma na jego gniew. "Pewnie się o mnie martwi... Ale nie zdaje sobie sprawy, że on sam robi mi większą krzywdę.„

Poczuła powiew chłodnego wiatru, który skłonił ją do wzięcia swojego plecaka ze speedera i wgramolenia się do kabiny pilota. Tak jak poprzednio oparła się o fotel, po czym zamknęła za sobą właz i wślizgnęła się do maszynowni, oświetlając ją latarką. W tamtym momencie jej los został przesądzony. Podjęła decyzję, że z rozbitego statku odzyska tak wiele części i komponentów, ile tylko zdoła, a cenne systemy rozmontuje, by następnego dnia spróbować sprzedać je w pobliskim miasteczku. Pracowała przez kilka godzin, kilkukrotnie uchylając właz, by wpuścić odrobinę świeżego powietrza do środka. Wiedziała, że nie ma odpowiedniego sprzętu do takich robót, dlatego też zajęła się najpierw mniejszymi podzespołami. Pierwszym, co odzyskała był nadajnik, wysyłający sygnał SOS w razie wypadku, z którego korzystano bardzo rzadko. Nie był bardzo ciężki, dlatego też położyła go pod ścianą dzielącą kokpit od maszynowni. Następnie udało jej się odłączyć podprzestrzenny aparat nadawczo-odbiorczy AE-35 oraz system nawigacyjny, podłączony bezpośrednio do panelu sterującego w kokpicie. Po tym poczuła duże zmęczenie i z plecaka wyciągnęła koc, rozkładając go po prawej stronie TIE fightera, przy złączeniu podłoża ze ścianką. Zeskoczyła na nachyloną powierzchnię i usiadła wygodnie na kocu, podkładając sobie pod plecy swój materiałowy plecak. Zgasiła latarkę, a po chwili, gdy jej oczy dostosowały się do mroku, dojrzała jasno świecące gwiazdy na nocnym niebie. Odwróciła wzrok od szyby naprzeciw fotela pilota i przymknęła oczy. Wkrótce po tym zasnęła.

Rankiem odczuła ból w okolicach lędźwi oraz głód. Wygrzebała z plecaka resztkę wczorajszej kanapki, oraz bidon z niewielką porcją wody, którą przepiła posiłek. Otarła usta, czując, że energii z tak skromnego śniadania nie zostanie jej na długo. Powoli wstała, złożyła kocyk w kostkę i schowała go. Złapała za podłokietnik fotela i wspięła się po pochyłej podłodze do maszynowni, oglądając swoje wczorajsze zdobycze. Z odpowiednim sprzętem mogłaby rozmontować także silnik i dowieźć go na sprzedaż. Ale największym skarbem, jaki była zmuszona zostawić, były najprawdopodobniej wielkie panele słoneczne, jakimi pokryto skrzydła TIE fightera. Irene była pewna, że właśnie ten komponent sprzedałaby najdrożej i najszybciej. Wartość paneli słonecznych była o wiele niższa od silnika, jednak biorąc pod uwagę to, że znajdowała się na pustynnej planecie, gdzie zdecydowana większość energii pozyskiwana była ze słońca, to ich wartość drastycznie wzrastała. Spakowała nadajnik do plecaka, otworzyła właz, po czym z trudem zabrała urządzenie komunikacyjne AE-35, kładąc je na dachu myśliwca. Sapnęła z wysiłku, nabrała łapczywie powietrza w płuca, by po chwili sięgnąć po system nawigacyjny, z którym wyszła ze statku.

MechanikWhere stories live. Discover now