-3-

1.4K 55 3
                                    

Zatrzymałam się słysząc głosy , odwróciłam się w prawą stronę zauważając Luke'a rozmawiającego z jakimiś ludźmi. Momentalnie się schyliłam , przybliżając się do murku przy schodach na którym przykręcona była poręcz.

- Schyl się - szepnęłam w stronę Clary która popatrzała się na mnie zdezorientowana.

-Po co ?

Przyłożyłam palec do ust ,nakazując być jej cicho i kiwnęłam głową w stronę Luke'a. Clary przysunęła się do mnie aby lepiej widzieć. Przy jednym z wielu będących tam biurek siedział Luke. Na przeciwko niego siedział jakiś mężczyzna w garniturze a tuż obok stała czarno skóra kobieta w pomarańczowej sukience.

-W chwili, kiedy znaleźliśmy Jocelyn Fairchild żywą, można było cię łatwo wyśledzić.-powiedziała kobieta podchodząc do biurka i przysiadając na jego kancie.

-Fairchild?- szepnęła Clary obok mnie ale nie zwróciłam na nią uwagi dalej przysłuchując się rozmowie.

-Okazuje się ,że ty i Jocelyn nigdy się od siebie nie oddaliliście.- powiedział mężczyzna.

-Krąg ją teraz ma.- dopowiedziała kobieta.

-To tylko kwesta czasu kiedy złapiemy jej córkę.-mówił dalej.

Chodzi mu o Clary? Czemu?

-Możesz mieć je obie, jeśli tylko oddasz Kielich Anioła.

Luke podniósł się opierając dłonie o biurko.

-Nie dbam o żadną z nich.- oznajmił.-Nic dla mnie nie znaczą.

Popatrzałam na Clary po której policzkach spadły łzy.

-Zabij je obie jeśli chcesz, moi ludzie chcą Kielicha.

-Jak myślisz, dlaczego kręciłem się tutaj przez te wszystkie lata?

Luke podniósł się a razem z nim pozostała dwójka.

-Teraz, kiedy odnajdę Kielich ,zatrzymam go.

-I możesz powiedzieć Valentinowi i Kręgowi ,że...

Krąg i Valentine..?

-Nikt nie wspominał o Valentinie.- wtrąciła się kobieta.

-Nie musiałaś.

-Posłuchaj mnie...- zaczął mężczyzna wskazując palcem w Luke'a.

-Nie, to ty mnie posłuchaj.- przerwał mu Luke strącając jego rękę i wskazując w niego.

- Wynoś się z mojego biura.- wskazał w stronę wyjścia.

Mężczyzna prychnął i poprawiając marynarkę zaczął iść w stronę wyjścia. Przyglądałam się jeszcze przez chwilę zamyślona wychodzącemu mężczyźnie zauważając jeden szczegół, otóż czerwony okrąg na jego szyi.

Takie same mieli ci mężczyźni spod domu Clary.. Muszą należeć do Kręgu.

Ale przecież Krąg nie istnieje już od wielu lat

Moje myślenie przerwał Luke który nagle spojrzał w moja stronę więc szybko schyliłam się bardziej w dół tak aby nie było mnie widać.

Spojrzałam na Clary która teraz siedziała na jednym schodku oparta plecami o murek. Jedną dłonią trzymała poręcz a druga miała przyłożoną do twarzy pewnie dalej nie mogąc uwierzyć w wypowiedziane przez Luke'a słowa.

-Mamo..- szepnęła , wstając nagle i biegnąc w stronę wyjścia.

-Cholera.- przeklęłam i tak jak Clary wstałam i pobiegłam do wyjścia.

Nim wszystko się skończy..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz