Rozdział 13

11.7K 869 62
                                    

- Luke, mógłbyś jechać chociaż trochę szybciej?! Zostało nam dziesięć minut! – krzyczałam, mierząc go groźnym wzrokiem. On jednak nie fatygował się, by na mnie spojrzeć, gdyż całą swoją uwagę skupiał na drodze i prowadzeniu swojego czarnego Chevroleta Camaro.

- Nic nie poradzę, że ciągle trafiamy na czerwone światła – powiedział w końcu, ponownie zatrzymując auto.

- Od kiedy to przejmujesz się przestrzeganiem przepisów? – spytałam.

- Od zawsze – odparł sarkastycznie.

Kiedy na niego spojrzałam, od razu zauważyłam jak wywrócił oczami.

Luke Hemmings był chyba ostatnią osobą na ziemi, która przejmowałaby się zasadami panującymi w ruchu drogowym. Wcześniej bez powodu przekraczał prędkość, a teraz nagle postanowił postępować słusznie. Akurat wtedy kiedy tak bardzo mi się spieszyło. Było kilka takich momentów, w których rozważałam wagary, lecz ostatecznie uznałam, że lepszym wyjściem będzie pojawienie się w szkole. Nie chciałam ryzykować. Poza tym moje życie ostatnio opierało się na ciągłym ryzyku, którego szczerze mówiąc miałam już serdecznie dosyć.

W końcu dotarliśmy pod budynek szkoły. Dojechaliśmy tam dokładnie trzy minuty przed ósmą. Tyle właśnie czasu pozostało mi na wejście na drugie piętro i znalezienie klasy, w której mieliśmy mieć matematykę. Nigdy nie byłam zbyt dobrą biegaczką, ale tym razem musiałam się wykazać. Szybko wysiadłam z auta, z impetem trzaskając drzwiami podczas zamykania.

- Uważaj! Jest nowe! – Luke najwyraźniej się rozzłościł, gdyż wysiadł chwilę później niż ja. Ja jednak nie zwróciłam na niego uwagi i czym prędzej zaczęłam gnać w kierunku budynku naszego liceum. – Poczekaj! – krzyczał, próbując mnie dogonić. Nie było to dla niego zbyt trudnym zadaniem, biorąc pod uwagę fakt, jak długie były jego nogi.

Stanął przede mną, blokując mi drogę.

- Luke, naprawdę nie mam czasu – próbowałam go odepchnąć, lecz bezskutecznie.

- Możesz się spóźnić kilka minut, przecież cię za to nie wyrzucą – powiedział, schodząc mi z drogi i stając tuż obok mnie.

- Po prostu nienawidzę być spóźniona – odparłam.

Punktualność zawsze była moją zaletą. Zawsze zjawiałam się wszędzie na czas, a nawet kilka minut wcześniej. Spóźnialstwa nie tolerowałam. W przeciwieństwie do Hemmingsa.

- A ty nie idziesz w ogóle na lekcje? – spytałam zdziwiona.

- Nie – odpowiedział od razu, bez ani chwili namysłu.

- Chodź – próbowałam go przekonać, choć wiedziałam, że nie będzie to łatwe znając jego i jego wrodzoną upartość. – Nie możesz mieć aż tyle nieobecności – dodałam, starając się brzmieć tak przekonująco jak tylko to było możliwe.

- Mogę – odparł, wzruszając ramionami i wciąż pozostając obojętnym wobec tego wszystkiego.

- Luke – zmierzyłam go wzrokiem.

- Emilie.

- Po prostu chodź tam ze mną – pociągnęłam go za ramię i zaczęłam iść przed siebie.

- Jesteś niemożliwa – stwierdził, ulegając mi i idąc ze mną do szkoły.

- Kiedyś mi za to podziękujesz, zobaczysz.

Kiedy weszliśmy do budynku, wokoło rozległ się głośny dźwięk szkolnego dzwonka. Przed nami były jeszcze schody prowadzące na drugie piętro więc musieliśmy się pospieszyć. Luke niechętnie zgodził się na szybkie tempo, którym byliśmy zmuszeni iść, ale nie miał innego wyjścia. Stojąc przed klasą panikowałam, ponieważ nigdy się nie spóźniałam i bałam się tego jaka będzie reakcja pani Waters.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz