Rozdział 8

10.7K 836 59
                                    

Minął cały tydzień odkąd ostatnio opuściłam swój pokój chociażby na krótką chwilę. Ponownie musiałam pokazać moje kiepskie umiejętności aktorskie, symulując zatrucie pokarmowe, przez które mogłam być nieobecna w szkole. Na moje szczęście rodzice byli na tyle łatwowierni, by się na to nabrać.

Wiadomość, którą dostałam kilka dni temu naprawdę mnie przestraszyła. Po niej pojawiły się kolejne smsy, o równie niepokojącej treści, przez które nie czułam się bezpieczna nawet we własnym domu w towarzystwie mamy i taty. Nie miałam pojęcia dlaczego tamten mężczyzna tak się na mnie uwziął. Nie rozumiałam tego wszystkiego. Powinien domyślić się, że jeśli do tej pory nie zgłosiłam porwania na policję, to już tego nie zrobię. Początkowo byłam pewna, że w końcu mi odpuści, ale byłam w ogromnym błędzie, gdyż z dnia na dzień robiło się coraz niebezpieczniej.

Przez ostatni tydzień ignorowałam wszystkich wokoło. Nie odbierałam połączeń od Natalie, a kiedy dziewczyna przychodziła do mnie, kazałam mówić rodzicom, że źle się czuję i nie jestem w stanie się z nią spotykać. Zachowywałam się okropnie w stosunku do niej, biorąc pod uwagę fakt, iż była ona moją najlepszą przyjaciółką.

Podobnie było z Lukiem. Chłopak dzwonił do mnie niezliczoną ilość razy, pisał setki smsów, nawet kilka razy przyszedł do mojego domu. Byłam z nim umówiona na korepetycje we wtorek i w czwartek, ale nie pojawiłam się na nich, więc Luke pewnie dlatego był zaniepokojony, gdyż nie wiedział jaka była przyczyna mojej nieobecności.

Nastał poniedziałek. Wiedziałam, iż nie mogę dłużej tkwić zamknięta w czterech ścianach i prędzej czy później będę musiała pojawić się w szkole. Byłam w ostatniej klasie liceum, dlatego nie chciałam mieć aż tak ogromnych zaległości w nauce, nawet jeśli opuszczenie domu groziło utratą życia. Musiałam podjąć to ryzyko.

- Emilie, zejdź na dół! - usłyszałam krzyk mamy, dochodzący z dołu mieszkania.

Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy, spakowałam je do torby po czym posłusznie udałam się do kuchni, gdzie zastałam moją rodzicielkę, czytającą poranną gazetę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem drugiego z rodziców, którego nie było wśród nas.

- Gdzie jest tata? – spytałam, nerwowo zaciskając dłonie w pięści. - Przecież musi mnie zawieźć do szkoły.

- Tata musiał dziś wyjść wcześniej - wyjaśniła mama, nie odrywając wzroku od czytanej gazety. - Będziesz musiała jechać sama.

- O nie - powiedziałam cicho sama do siebie, tak by mnie usłyszała.

Musiałam interweniować. Jazda samochodem bez niczyjego towarzystwa była zbyt ryzykowna. Myśl, Emilie, szybko.

- Mamo, mogę dziś jeszcze zostać w domu? Chyba nie najlepiej się czuję – zaczęłam kaszleć, robiąc skwaszoną minę.

- Nie ma mowy, Emilie. Dyrektorka wczoraj do mnie dzwoniła pytając o to kiedy się pojawisz. Podobno macie kilka ważnych egzaminów w tym tygodniu, na których musisz być obecna, a i tak masz już tydzień zaległości.

- Proszę, mamo - błagałam dalej.

- Skarbie, czy coś się dzieje w szkole, że nie chcesz tam chodzić? - spytała zatroskana.

Zaczęła prawdopodobnie podejrzewać, że coś jest nie tak. Cholera, jestem skończona.

- Wiesz, że możesz mi powiedzieć, usiądź to porozmawiamy - dodała.

- Wszystko w porządku, mamo - powiedziałam zrezygnowana.

Wiedziałam, że tak czy inaczej będę musiała iść do szkoły.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Where stories live. Discover now