Rozdział 10

10.3K 839 32
                                    

Wtorkowa lekcja matematyki była jedną z najnudniejszych jakie kiedykolwiek się odbyły. Pani Waters tłumaczyła rzeczy, które doskonale znałam, co powodowało, że z minuty na minutę zaczynałam być coraz bardziej znudzona, a czas zadawał się płynąć coraz wolniej.

Odwróciłam się lekko za siebie i zerknęłam na siedzącego za mną Luke'a. Dziwiłam się, że w ogóle pojawił się w szkole, ponieważ w zeszłym tygodniu nie zaszczycał nas swoją obecnością. Na jego ławce leżał rozłożony zeszyt, w którym nie było nic poza różnymi rysunkami, nie mającymi żadnego sensu. Nie notował tego co było na tablicy, nie rozwiązywał żadnych zadań. Typowe. Byłam tym zawiedziona, ponieważ czułam się za niego odpowiedzialna, odkąd podjęłam się zadania douczania go po lekcjach. Sądziłam, że Luke poważnie do tego podszedł, jednak najwyraźniej jego to kompletnie nie obchodziło. Nie doceniał trudu, który wkładałam w przygotowywanie materiałów na korepetycje. Początkowo wydawało mi się, że zależało mu na tym, żeby zdać końcowy egzamin z matematyki z pozytywnym wynikiem, niestety jednak jego zaangażowanie trwało może jakiś tydzień. Zajęty był pewnie innymi rzeczami, takimi jak jeżdżenie tym cholernym czarnym mercedesem i spotykanie się z jakimś zielonowłosym chłopakiem!

Pod koniec lekcji pani Waters zaczęła oddawać testy, które pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Poradziłam sobie świetnie, więc nie obawiałam się tego, jaka będzie moja ocena. Kobieta zaczęła wyczytywać nazwiska i wręczać każdemu jego kartkę. W końcu przyszła kolej i na mnie.

- Emilie Rey - nauczycielka wezwała mnie.

Pospiesznie wstałam z miejsca, podeszłam do jej biurka i odebrałam swój test. Na widok mojego stopnia, na usta od razu wkradł mi się przepełniony dumą uśmiech. Kolejna piątka, brawo Emilie.

- Gratuluję, panno Rey - Waters pochwaliła mnie.

Wracając ponownie do swojej ławki, kątem oka zerknęłam na Luke'a, który dosłownie się na mnie gapił. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Siedział, trzymając w dłoni długopis, który pożyczyłam mu pierwszego dnia i patrzył mi prosto w oczy. Przez kilka sekund nie przerywałam złapanego z nim kontaktu wzrokowego, jednak w końcu musiałam to zrobić, bo przez przypadek potknęłam się o plecak leżący na podłodze i w ostatniej chwili uniknęłam upadku, chwytając się jednej z ławek. Większość znajdujących się w klasie osób zaczęła się śmiać, a moja twarz przybrała odcień pomidora. Zawstydzona usiadłam na swoim miejscu, spuszczając głowę w dół. Luke i te jego cholerne błękitne oczy, to wszystko ich wina!

- Ostrożnie, Emi - szepnął za moimi plecami, a mnie aż przeszły ciarki na dźwięk jego głosu.

Emi, Emi, Emi. Czemu nie mógł nazywać mnie normalnie tak jak wszyscy?

Zignorowałam go, odwracając głowę w stronę okna i obserwując to, co działo się na zewnątrz.

- Luke Hemmings - nauczycielka wyczytała nazwisko Luke'a.

Byłam strasznie ciekawa co dostał. Obawiałam się jednak, że mógł oblać ten test. Znając jego, było to naprawdę bardzo prawdopodobne, wręcz pewne. Waters mnie zabije, bo przecież miałam mu pomóc.

Powoli wstał ze swojego miejsca i ruszył w kierunku biurka. Idąc zerknął jeszcze na mnie, delikatnie się przy tym uśmiechając. Nie odwzajemniłam tego. Chciałam pokazać mu jak bardzo jestem na niego wkurzona. Nie tylko za to, że olewa matematykę, lecz przede wszystkim za to, jak wiele przede mną ukrywa.

Odebrał swój test, po czym ponownie wrócił do swojej ławki, tym razem nie patrząc na mnie nawet przez ułamek sekundy. Odwróciłam się do niego, gdyż ciekawość tego jaka była jego ocena, przejęła nade mną kontrolę. Zerknęłam na blat jego stolika i zobaczyłam kartkę odwróconą tyłem tak, by stopień nie był widoczny. Spojrzałam na niego pytająco, marszcząc przy tym brwi.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz