Rozdział 4

12.9K 813 32
                                    

- Emilie! – usłyszałam krzyk mamy dochodzący z dołu. Prawdopodobnie znajdowała się w kuchni i przyrządzała kolację dla taty, który za godzinę miał wrócić z pracy.

Niechętnie odłożyłam swojego czarnego laptopa, wstałam z łóżka i powolnym krokiem zeszłam po  drewnianych schodach. Tak jak zakładałam, mama stała przy kuchence i mieszała coś, co znajdowało się na patelni. Po zapachu mogłam wywnioskować, iż był to kurczak.

- Co się stało? – spytałam, nie wiedząc w jakim celu mnie tutaj ściągnęła, przerywając czas, w którym się relaksowałam. Przez relaks miałam na myśli przygotowywanie dziesiątek kartek z zadaniami z matematyki, ponieważ jutro o piętnastej miałam drugą lekcję z moim nowym kolegą. Czekało mnie z nim naprawdę dużo pracy, ale nie zamierzałam się poddać. Chciałam pokazać pani Waters, że można na mnie polegać i kiedy zacznę coś robić, to nie skończę dopóki nie będzie to wykonane perfekcyjnie. Poza tym chciałam też pomóc Luke'owi. Wydawał się miły, ja miałam sporo wolnego czasu, więc nic nie stało na przeszkodzę bym poświęciła mu dwie godziny tygodniowo. Może dzięki mnie, ukończy liceum z dobrą średnią.

- Skończyło się mleko, a chciałam zrobić jeszcze naleśniki na deser – głos mamy wyrwał mnie z przemyśleń. - Pójdziesz do sklepu? – spytała.

O nie, nawet nie ma mowy. Jest dziewiętnasta, na dworze zaczyna się ściemniać, do najbliższego supermarketu mam około pół kilometra. Nie ma opcji, że pójdę. Zapomnij, mamo.

- Pieniądze są na stoliku, weź tyle ile potrzeba – mówiła dalej, wciąż zajmując się daniem, które przyrządzała.

- Źle się czuję, mamo – skłamałam, łapiąc się za brzuch i udając, że jest mi niedobrze. – Pójdę się położyć – zaczęłam się powoli oddalać.

- Sklep jest blisko, Em. Zajmie ci to nie więcej niż dwadzieścia minut – odwróciła się do mnie i spojrzała proszącym wzrokiem. – Wiesz jak tata uwielbia naleśniki z jabłkami, z resztą sama też je uwielbiasz.

Tak, miała rację, kochałam je i zawsze zjadałam więcej niż powinnam. Co mam teraz zrobić? Mama nie odpuści. Może powinnam zaryzykować? Może nic złego się nie wydarzy?

- No dobra – westchnęłam ze zrezygnowaniem, po czym podeszłam do małego stolika stojącego przy oknie i wrzuciłam trochę drobnych do kieszeni swoich jasnych jeansów.

- Dziękuję. – mama uśmiechnęła się do mnie, a ja odpowiedziałam jej tym samym gestem, tylko że mój był nieco wymuszony i sztuczny, ale miałam nadzieję, że tego nie zauważyła.

Założyłam swoje ulubione czarne trampki, a na ramiona zarzuciłam bluzę z kapturem, ponieważ na dworze zaczynało robić się chłodno. Otworzyłam drzwi. Uważnie się rozejrzałam, czy aby na pewno nic podejrzanego się nie działo i czy nikt nie czaił się gdzieś w krzakach. Nie zauważyłam, ani nie usłyszałam niczego, co mogłoby wywołać u mnie niepokój. Wzięłam więc głęboki wdech i zaczęłam iść przed siebie, nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę, którą słuchałam kilkanaście minut wcześniej. Mijałam dziesiątki ludzi na ulicy. Niektórzy byli znajomi, inni zupełnie mi obcy. Nikt nie zwracał na mnie uwagi i nikt z nich nie zachowywał się dziwnie. Mimo tego, że nic się nie działo, miałam bardzo dziwne uczucie, że jestem przez kogoś obserwowana. Zawsze czułam kiedy ktoś zatrzymywał swoje spojrzenie na mnie. Nie musiałam nawet tego widzieć, po prostu to wiedziałam. Przyspieszyłam więc kroku i już po kilku minutach znalazłam się pod drzwiami dużego supermarketu, w którym znajdowało się mnóstwo ludzi, przechadzających się między regałami zapełnionymi przeróżnymi rzeczami. Weszłam do środka, po drodze chwyciłam czerwony koszyk i zaczęłam kierować do działu z nabiałem, który znajdował się na drugim końcu sklepu. Znalazłam mleko, które moja mama zawsze miała z zwyczaju kupować i udałam się do kasy. Miła kobieta po czterdziestce skasowała mnie, a następnie wydała mi resztę. Schowałam monety do kieszeni i zaczęłam iść do wyjścia. Po chwili znalazłam się już na zatłoczonej ulicy. Na dworze zdążyło się już zrobić ciemno, gdyż było już kilka minut po dwudziestej. Temperatura również nieco spadła, z racji tego, że była już połowa września. Zarzuciłam kaptur na głowę, ponieważ naprawdę nie lubiłam gdy wiatr rozwiewał moje długie włosy we wszystkich kierunkach. Z uśmiechem na ustach szłam przed siebie, ciesząc się, że nic się nie stało i w końcu będę mogła wrócić do mojego poprzedniego życia. Chciałam znów spotykać się z Natalie, włóczyć się po mieście wieczorem, chodzić na zakupy.

FAKE » Luke Hemmings (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz