Rozdział 3

32.4K 765 260
                                    




Po obudzeniu, przeciągnęłam się pod najbardziej jedwabną pościelą pod jaką kiedykolwiek byłam. Po chwili jednak poczułam silny ból na moim boku i pulsowanie w głowie. Jęknęłam i obróciłam na łóżku. Ból nadal nie przechodził.

Wolno wygramoliłam się z łóżka i kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że to nie był mój pokój. Wtedy w mojej głowie pojawiły się wspomnienia zeszłej nocy.

Miałam przejebane. Nikt nie zadzierałam z kingiem mafii, a jednak ja tego dokonałam. Czeka mnie śmierć. Jasne, wczoraj mi pomógł, ale to pewnie tylko dlatego, że ja pomogłam mu wcześniej. Musiałam się stąd wydostać zanim po mnie przyjdzie.

Wyszłam na korytarz i zeszłam po schodach najciszej jak mogłam. Ból w głowie i boku wcale mi w tym nie pomagał. Wolnym krokiem przemierzałam parter and rozglądałam się wokół.

Po kilku minutach szukania, znalazłam to wyjście. Ostrożnie ruszyłam do drzwi, uważając aby nie wydać jakiegokolwiek dźwięku.

Gdy już położyłam dłoń na klamce, jakieś ramię objęło mnie w talii i dłoń złapała za moją.

- Gdzie się wybierasz? - W uszach usłyszałam głęboki głos.

Ramieniem obrócił mnie do siebie, a to tylko spotęgowało mój ból w ciele. Zaskomlałam i wzdrygnęłam się. Mężczyzna szybko przesunął swoje ramię na moje barki.

- Chodź ze mną. - Rozkazał. W jego oczach kryło się tyle władzy, która pokazywała mi, aby się z nim nie wykłócać.

Przełknęłam i ruszyłam za nim, mój żołądek aż skręcał się ze strachu.

Zaprowadził nas do kuchni. - Usiądź. - Wskazał na wysokie krzesło przy wyspie kuchennej.

Wolnym krokiem ruszyłam we wskazane miejsce. Bałam się, że zrobienie nagłe ruchu mogło mnie zabić.

Wzrok skupiłam na moich dłoniach, moje palce trzęsły się lekko w obawie, co zaraz się stanie. Usłyszałam szuranie i otwieranie szuflad, jednak nie chciałam unosić wzroku, aby zobaczyć, co się działo.


- Weź to.

Uniosłam lekko wzrok i zobaczyłam dwie tabletki oraz szklankę wody.

- To tylko tabletki przeciwbólowe, masz moje słowo.

Z jakiegoś powodu, poczułam, że mogłam mu ufać. Nie wyglądał na człowieka, który by kłamał na temat tabletek. Powoli wzięłam do ust i wymamrotałam ciche podziękowania, ze wzrokiem wlepionym w blat.

- Spójrz na mnie - rozkazał.

Z wahaniem uniosłam mój wzrok, moje niebieskie oczy połączyły się z jego szarymi.

- Nie mogę pozwolić, abyś biegała po ulicy i krzyczała o morderstwie ani o tym jak wygląda king mafii, dlatego przez jakiś czas zostaniesz tutaj.

Nie spodobały mi się te słowa. Chociaż nie było idealnie, uwielbiałam miejsce, w którym mieszkałam. Tam czułam się jak w domu i prawdą jest to powiedzenie: gdy raz zasmakujesz Manhattanu, nie będziesz chciała go opuścić. Przypuszczałam, że wciąż byłam na Manhattanie, ale też zakładałam, że nie mogłam wyjść na zewnątrz, aby podziwiać piękne ulice, budynki i parki.

- Też nie możesz tutaj tak siedzieć i nic nie robić. Już mam wystarczająco służących. Hmm... co mogłabyś robić? - Rozejrzał się po kuchni w zamyśleniu. Jego wzrok wylądował na pudełku z jakieś restauracji. - Umiesz gotować?

- Tak, ale...niezbyt dobrze. - Wymamrotałam. Umiałam gotować, ale po prostu nie lubiłam przeceniać moich możliwości.

- To w takim razie będziesz kucharką. Śniadania jem o ósmej a obiad o 19. Do tego czasu wszystko ma już być gotowe. Do zobaczenia wieczorem przy obiedzie. - Po tych słowach wyszedł.

Odetchnęłam z ulgą. Nie miał zamiaru mnie zabijać. Jeszcze.

Sprawdziłam zegarek, było koło południa. Poszłam do mojej nowej sypialni. Tam zobaczyłam, że miałam szafę pełną moich ubrań. Jak u diabła zdobył on moje ciuchy? To też oznaczało, że wiedział, że mieszkam. Miałam dziwne przeczucie bycia obserwowaną po tym jak zostawiłam go wtedy w tej alejce. Czemu wcześniej nie zdałam sobie z tego sprawy. Poszłam do łazienki i zobaczyłam, że były tam wszystkie też wszystkie moje kosmetyki. Zauważyłam też, że tańsze produkty, które kupowałam, typu maszynki do golenia czy piankę, zostały zastąpione droższymi, lepszymi wersjami.

Chwila. Jeśli on zabrał rzeczy z mojego mieszkania, z pewnością musiał też znaleźć tamtą rzecz. Poza naszyjnikiem, który zawsze miałam na sobie, miałam inną bardzo cenną dla mnie rzecz. Mój dziennik, w którym czasami pisałam i były w nim wszystkie moje myśli, moje zapiski na temat ludzi w moim życiu, to czego nauczyłam się w życiu i to, co sądziłam o świecie. W tym notesie było wszystko o mnie i o tym, jak działa mój umysł. Musiałam to odnaleźć.

Przez kolejne godziny przekopywałam się przez cały pokój w poszukiwaniu dziennika. Nigdzie go nie było. On musiał go mieć i musiałam go w jakiś sposób od niego odzyskać.


Gdy nadeszła pora, aby przygotować coś dla niego do jedzenia, nie miałam bladego pojęcia, co zrobić. Nie wiedziałam, co on lubił jeść. A co jeśli przygotuję coś okropnego i on mnie zabije? Spokojnie, oddychaj. Przygotuję wszystkiego po trochu.

Gdy skończyłam, ułożyłam na talerzu małe porcje wszystkiego: sałatka z pomidorów z mozzarellą, makaron z pesto, z pomidorami, sałatkę z zielonych warzyw, smażony kurczak, stek i winogrono.

Usłyszałam zbliżające się kroki. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak siada przy blacie. Wzięłam do ręki talerz i ustawiłam go przed nim wraz ze szklanką i sztućcami.

- Nie wiedziałam, co przygotować, dlatego zrobiłam małe porcje różnych dań. - Wymamrotałam.

Odwróciłam się, aby wyjść, ale jego głos zatrzymał mnie.

- Gdzie idziesz? Usiądź ze mną. - Rozkazał.

Wolnym krokiem wróciłam do niego i zajęłam miejsce obok. Podczas gdy jadł, ja znów wzrok miałam skupiony na moich dłoniach. Czułam się niekomfortowo w tej ciszy.


Gdy w końcu skończył, spojrzałam na niego.

- Wszystko było w porządku. Następnym razem przygotuj, co tylko zechcesz; i tak to zjem. - Po tych słowach wyszedł z pomieszczenia, zostawiając swój talerz w zlewie, a ja go potem umyłam.

Gdy leżałam w łóżku, zaczęłam rozmyślać. Jak długo będę musiała tutaj zostać? Co jeśli na zawsze? On chyba nie chce mnie zabić, bo gdyby tego chciał, już dawno by mnie tu nie było. Czego on ode mnie chciał?

Cokolwiek to było, raczej nie było to coś okropnego. Jestem żywa i on nie rani mnie, więc raczej nie będzie tak źle żyć z seksownym kingiem mafii.

Chwila? Czy ja właśnie nazwałam go seksownym? Okej, ja w ogóle nie powinnam tak o nim myśleć.

Co powinnam mu przygotować na śniadanie? Zajmę się tym rano.

Sięgnęłam po mój budzik i ustawiłam go na siódmą rano, po czym zasnęłam.

_____________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Samotny King - PLHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin