Rozdział 20

21.1K 483 59
                                    

Jęknęłam, kiedy obok mnie poczułam zimną pościel. Ugh, gdzie on jest?

Burczenie w brzuchu na chwilę przerwało moje myśli. Może jest w kuchni.

Wyskoczyłam z kuchni, wzdrygnęłam się, kiedy chłodne powietrze uderzyło moje nagie ciało. Skrzyżowałam ramiona i pobiegłam do garderoby po szlafrok. Kiedy puszysty, ciepły materiał okrył moje ciało, odetchnęłam.

Po cichu zeszłam na dół, ziewnęłam i na chybił trafił szukałam Nicka. Idąc do kuchni, nigdzie go nie zauważyłam, na razie odpuściłam i zaczęłam robić śniadanie. Potykałam się, zbierając wszystkie składniki.

BUM!

Podskoczyłam i zakryłam buzię, żeby nie krzyknąć. Co to, do diabła, było?

– Kurwa. – Usłyszałam sarknięcie głębokiego głosu.

Chyba już wiem, gdzie on jest.

Na palcach ruszyłam do źródła dźwięku i zobaczyłam Nicka schylającego się przy drzwiach wejściowych, a wokół niego leżało pełno metalowych narzędzi na drewnianej podłodze. Kiedy podeszłam do niego, odwrócił się, słysząc moje lekkie kroki.

– Wybacz, nie chciałem cię obudzić.

Pomachałam ręką. – Nie przejmuj się. Nie obudziłeś mnie. – Przeniosłam wzrok do drzwi za nim. – Co robisz?

– To w ramach środków ostrożności. – Wzruszył ramionami.

Podeszłam do drzwi, żeby zobaczyć, co dokładnie robił. Na to, co zobaczyłam, opadła mi szczęka tak bardzo, że byłaby w połowie drogi do Chin. Na drzwiach były zainstalowane trzy gigantyczne zamki ryglowane i wyglądało na to, że on jeszcze nie skończył.

– Co ty robisz? Szykujesz się na Noc Oczyszczenia? – Tak, obejrzeliśmy wczoraj film.

Na jego twarzy pojawił się rozbawiony uśmiech. – Tylko upewniam się, żeby nic się nie stało. Teraz moim priorytetem jest zapewnienie ci bezpieczeństwa.

Chociaż moje serce eksplodowało i chciało mi się płakać przez to, jak bardzo mu na mnie zależy, doszłam do wniosku, że sytacja wymykała się spod kontroli.

– Nick, jestem pewna, że jeden zamek wystarczy.

– Może, ale nie zamierzam ryzykować. Muszę to samo zrobić potem z oknami.

– Nie musisz tego robić. – Zaczęłam.

– Ale chcę. To pomoże mi, żebym chodził do pracy i nie martwił się tak o to, że nie będzie mnie tu, żeby cię chronić.

Uśmiechnęłam się na jego słowa. – Martwisz się o mnie?

– Jak mógłbym się nie martwić? Przez cały czas o tobie myślę – oznajmił nonszalancko, a moje serce teraz robiło tysiąć uderzeń na minutę.

Jak udało mi się mieć takie szczęście?

Podeszłam bliżej i przyciągnęłam, żeby złożyć pocałunek na jego wargach, co natychmiast odwzajemnił. Wplotłam dłonie w jego włosy, a jego ramiona zacisnęły się wokół mojej talii. Delikatnie przygryzłam jego wargę, na co jęknął. Podciągnął mnie, żebym była bliżej niego i  owinęłam nogi wokół jego pasa.

Zaczął mnie gdzieś nieść, ale nie obchodziło mnie gdzie. Przerwałam pocałunek po ostatnim powolnym cmoknięciu, po czym przeniosłam wargi w kącik jego ust. Sunęłam ustami od jego warg do policzka, szczęki i szyi, delikatnie ssąc i skubiąc. Słyszałam, jak jego oddech stawał się cięższy, gdy nie przestawałam całować go po szyi. Przeniosłam się do jego jabłka Adama, które dziobnęłam, po czym delikatnie je zassałam, na co ostro wciągnął powietrze.

Samotny King - PLWhere stories live. Discover now