Rozdział 16

20.1K 527 25
                                    

Dostałam dzisiaj telefon.

To nie była przyjemna rozmowa.

Była zdecydowanie zła.

Podniosłam słuchawkę, a po drugiej stronie mama płakała. Jej słowa sprawiły, że całe moje ciało i umysł zdrętwiały. Twój ojciec jest w szpitalu. Wjechał w niego pijany kierowca.

Nie mogłam nic robić przez resztę dnia. Nie zrobiłam nawet obiadu dla Nicka. Stałam tylko na balkonie z kieliszkiem burbona w dłoni. Miałam tylko czas na nalewanie do niego.

Nic nie czułam, nawet bez alkoholu. Jedyne, co zrobiłam, to wpatrywałam się z balkonu w panoramę miasta. Chciałam odwiedzić Connecticut, ale prawdę mówiąc bałem się zapytać Nicka. Nie chciałam, żeby się o mnie martwił lub cokolwiek mi dawał. Już teraz zbyt wiele na mnie wydawał. W zasadzie to żyłam z jego pieniędzy.

Wypiłam ze szklanki i napełniłam ją ponownie. Nie wiem, ile wypiłam ani ile mogłam w stanie; wiedziałam tylko, że to trochę pomaga.

Chciałam płakać, ale ani jedna łza nie wypłynęła, prawie tak, jakbym była zbyt odrętwiała, by płakać.

Usłyszałam otwierające się drzwi balkonowe. Wiedziałam, że to on. Usłyszałam, jak odetchnął z ulgą.

– Martwiłem się. Dlaczego nie było cię na dole? – zapytał. Podszedł bliżej, a kiedy zobaczył moją twarz, jego wyraz twarzy natychmiast się zmienił.

– Amelio, co się stało? Czy ktoś cię skrzywdził? – Objął moją twarz dłońmi.

Potrząsnęłam głową, żeby się z nich wydostać i opróżniłam szklankę, którą właśnie napełniłam.

Nick szybko odebrał mi szklankę. – Ile tego wypiłaś?

– Za mało – odpowiedziałam, po czym próbowałam złapać za butelkę. Dostał się do niej pierwszy i uniósł butelkę oraz szklankę wysoko, żebym nie mogła jej dosięgnąć.

Westchnęłam i wróciłam wzrokiem na panoramę miasta, opierając łokcie na balustradzie. Poczułam, jak jego palce przesuwają moje włosy za ucho, wysyłając tym dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Zaśmiałam się w myślach; nawet gdy moje ciało jest całkowicie zdrętwiałe, wciąż na niego reaguje.

– Amelio, co się stało? Mogę to naprawić, cokolwiek to jest.

– Nie możesz tego naprawić – wymamrotałam.

– Porozmawiaj ze mną, proszę. – Błagał.

Spojrzałam w górę, aby spojrzeć mu w oczy i poczułam, że moje oczy zachodzą łzami. Chciałam płakać i z jakiegoś powodu moje ciało mi na to pozwalało. Wypuściłam szloch i ukryłam twarz w dłoniach. Jego ramiona owinęły się wokół mojego ciała i przyciągnął mnie blisko – ciepło promieniowało z jego ciała.

– Ćśś. Proszę, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Pomogę ci we wszystkim – uspokajał mnie.

Spojrzałam na niego po otarciu łez. – Mój tata jest w szpitalu, Nick. – Pojedyncza łza wypłynęła z mojego oka, a on otarł ją kciukiem.

– Wyjdzie z tego? – spytał.

Pokiwałam. Tak myślałam. – Ale na razie nie jest w dobrym stanie – wymamrotałam.

– Możemy do niego pojechać. New Haven nie jest tak daleko – powiedział.

– Skąd wiesz, w którym jest szpitalu? – spytałam.

– Wiem o tobie dużo. Poprosiłem moich ludzi, żeby dowiedzieli się o tobie, wszystkiego co się dało, kiedy cię poznałem. – Wyjaśnił.

Potaknęłam tylko i oparłam głowę o jego tors. Alkohol ustępował i teraz byłam śpiąca.

– Chcesz się z nim zobaczyć? Mogę cię zawieźć. – Zaproponował.

– Nie trzeba. Nie musisz. Za dużo cię wykorzystuję i muszę ci oddać pieniądze za wszystko, co mi kupiłeś.

– Nie, nie musisz. Nawet o tym nie myśl. Chciałem ci to wszystko dać i jeśli spróbujesz mi za to oddać, kupię ci drugie tyle. – On był za dobry.

– Jak możesz wszystko tak rzucić i mnie zabrać? – spytałam skonfundowana tym, dlaczego tak bardzo mu zależało.

– Bo ty postąpiłaś tak samo ze mną.

Uśmiechnęłam się lekko, ale wiedziałam, że na mojej twarzy czaił się smutek.

– New Haven jest półtorej godziny drogi stąd. Dojedziemy tam na północ, jeśli wyjedziemy niedługo. Będę prowadził i zarezerwuję pokój w hotelu, możemy też przywieźć twoim rodzicom, wszystko, czego będą potrzebować. Może być? – powiedział, odsuwając mi włosy za ucho.

Przytuliłam go. – Dziękuję, Nick. – Pocałowałam go w policzek. – Nie wiem, jak ci podziękować za wszystko.

– Nie musisz. Zawszę będę przy tobie i wiem, że ty zrobisz dla mnie to samo – wyszeptał mi do ucha.

– Oczywiście, że zrobię – wymamrotałam. Zaciągnęłam się jego męskim zapachem, spokój ogarnął mój umysł i ciało.

– Jedźmy – wyszeptał.

Potaknęłam.

Kiedy znalazłam się w aucie, alkohol przestał działać i zasnęłam. Obudziłam się, czując jak Nick lekko mnie szturcha.

– Jesteśmy na miejscu – wyszeptał.

Otarłam oczy i ze zmęczeniem wysiadłam z samochodu, łapiąc za jego dłoń. Byłam naprawdę śpiąca, więc kiedy szliśmy, mocno się o niego oparłam, ale jemu to nie przeszkadzało.

Rozbudziłam się lekko, kiedy byłam blisko jego pokoju. Recepcjonistka powiedziała, że jest w pokoju 328.

Stałam przed drzwiami, ale nie mogłam ich otworzyć. Zamarłam. Serce mi przyspieszyło i zaczęłam ciężej oddychać.

– Boję się – wyszeptałam, a mój głos załamał się na końcu.

Nick przyciągnął mnie bliżej. Pocałował mnie w czoło. – To nic złego. Jestem pewny, że twój tata śpi teraz spokojnie.

Potaknęłam i wzięłam głęboki wdech. Otworzyłam cicho drzwi i zobaczyłam mojego tatę śpiącego spokojnie. Odetchnęłam z ulgą. Na razie wszystko było z nim dobrze.

Łzy spływały mi po policzkach, kiedy zbliżyłam się do jego łóżka.

– Hej, tato. Wiem, że minęło dużo czasu. Chciałam ci tylko przekazać, że będę tutaj, kiedy się obudzisz. Przepraszam, że tak nagle odeszłam. Przepraszam, że nie zostałam dłużej w Connecticut. Przepraszam, że nie poszłam do Yale tak jak chciałeś. Chcę tylko z tobą jeszcze porozmawiać, proszę. Proszę, nie zostawiaj mnie. – Płakałam, mówiąc to wszystko. Odwróciłam się i usiadłam na kanapie obok. Nick podszedł i usiadł obok mnie.

– Możesz jechać do hotelu, jak chcesz. Ja zostanę tutaj – wymamrotałam.

– Jeśli ty zostajesz, to ja też. – Objął mnie. Oparłam się o niego i dałam upust łzom.


_________________________


Damie Love

Samotny King - PLWhere stories live. Discover now