– Raz, dwa! Raz, dwa! Raz, dwa! No dalej! Szybciej!
Wiem, że to miało mnie motywować, ale zaczynało mnie to cholernie wkurzać. Za każdym razem waliłam w worek coraz mocniej, tylko dlatego, że mnie wkurzał.
– MOŻESZ PRZESTAĆ KRZYCZEĆ MI DO UCHA?! – wydarłam się.
Oparłam się o ścianę obok worka, żeby odetchnąć, a on przyglądał mi się z najbardziej zszokowaną miną.
– Nigdy nie słyszałem, jak krzyczysz – powiedział bardziej do siebie.
Prychnęłam. – Nie robię tego często, ale naprawdę mnie wkurzasz.
– Hej, to ty poprosiłaś o moją pomoc – oskarżył.
Westchnęłam i bardziej zgarbiłam się przy ścianie. – Wiem. – Pokręciłam głową. – Po prostu jest to cięższe niż myślałam.
– Cóż, nie da się zostać profesjonalnym wojownikiem w jedną noc. – Wzruszył ramionami.
– Taa. – Zaśmiałam się. – Jestem taka nie w formie.
– Nie. – Machnął ręką. – Po prostu nie masz tyle siły, ile wytrzymałości.
– Czy to miał być komplement?
Zachichotał. – To znaczy, możesz coś robić przez dłuższy czas, związane ze zwinnością i szybkością, jak na przykład krążenie nogami i ciosy proste, ale twoje silne ciosy są do bani. Nie masz mięśni.
Spuściłam wzrok na moje szczupłe ręce. – Przynajmniej masz rację w jednej sprawie.
Potem, jakby zapaliła mu się żarówka w głowie. – Mam pomysł. – Zaczął. – Powinniśmy skupić się na budowaniu u ciebie prędkości, żebyś mogła robić unik i mieć więcej możliwości na uderzenia, dzięki temu nie będziesz musiała skupiać się na jednym silnym ciosie do znokautowania przeciwnika.
– Brzmi dobrze. – Wzruszyłam ramionami.
Sprawdził godzinę na zegarku. – Cholera.
– Co?
– Musisz przygotować się na dzisiejszą galę zanim on wróci.
O cholera!
Szybko schowałam wszystkie rzeczy do torby i przewiesiłam ją przez ramię. Kiedy zaczęłam wbiegać po schodach, zatrzymałam się i odwróciłam.
– Hej, Ryan?
– Tak?
– Jeszcze raz dziękuję za pomoc. To ważne, żeby umieć poradzić sobie w złych sytuacjach, które są częścią tego stylu życia.
Posłał mi szeroki uśmiech, ukazujący jego zęby. – Oczywiście, szczególnie, jeśli temu mój najlepszy przyjaciel może zaliczyć.
Odwróciłam się, śmiejąc się i rumieniąc. Nie mogę go winić, ma rację.
-*-
Byłam gotowa na galę przed czasem, więc postanowiłam nabrać świeżego powietrza na balkonie. Moje czarne szpilki uderzały o podłogę, uważałam, żeby nie zniszczyć mojej obcisłej czarnej sukienki. Oparłam się o balustradę, a moje częściowo upięte loki okalały moją twarz.
Noc była piękna. Niebo było przejrzyste, widać było jasne gwiazdy, które kontrastowały z ciemnością. W oddali widać było drapacze chmur oraz światła aut na drodze. To było coś, co mnie urzekało.
Moje myśli na krótko skupiły się na Nicku. Zawsze się tak martwił i to martwiło mnie. Miło wiedzieć, że mu zależy i naprawdę chce, żeby była szczęśliwa, ale nie chcę, żeby się o mnie stresował. Czułam, że muszę coś zrobić, więc zadzwoniłam po Ryana, żeby pomógł mi umieć walczyć, a przynajmniej, żebym umiała się obronić. Chciałam być z Nickiem na zawsze. Aby to mogło się stać, musiałam żyć. To brzmiało nudnie, ale tak nie było. Wiedziałam, że mógłby zaopiekować się sobą i mną, ale kiedy nie było go ze mną, mogłabym znaleźć się w niebezpieczeństwie.
Moje myśli przerwały umięśnione ramiona, która objęły mnie zwinnie w talii i twardy tors przycisnął się do moich pleców. Jego droga woda kolońska dotarła do moich płuc przez co przeszedł mnie dreszcz. Jego miękkie wargi pocałowały mój policzek i przytrzymał je przez kilka sekund na mojej skórze.
– Tęskniłem za tobą – wyszeptał, jego wargi otarły się o moje ucho.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam, oplatając ręce wokół jego szyi. – Ja za tobą też tęskniłam.
Zbliżył dłoń do mojego policzka i pogłaskał go ostrożnie, patrząc mi głęboko w oczy.
– Kurwa, jesteś piękna.
Właśnie w tym momencie poczułam, jakby moje serce zrobiło fikołka i uśmiechnęłam się szerzej. Stanęłam na palcach, żeby być na równi z nim i pocałowałam go. Ścisnął mnie mocniej i odwzajemnił pocałunek z takim pragnieniem i uczuciem, że myślałam, że zemdleję. Kiedy niemal brakowało mi tchu, odsunął się po krótkim całusie na koniec.
– Zaczynam myśleć, czy nie zmienić planów na dziś. Może powiem, że chory jestem – zaproponował.
– Ale wtedy moja fryzura i makijaż się zmarnują.
Uniósł brew. – To one nie są dla mnie?
Uśmiechnęłam się. – Oczywiście, że nie. Chcę, żeby wszyscy na mnie patrzyli.
Zjechał dłońmi na mój tyłek, przyciągnął mnie do siebie. – Mam nadzieję, że żartujesz, bo jestem dość władczy. – Ostrzegł.
Zachichotałam.
Pokręcił głową. – Ale z ciebie diablica – wymamrotał.
Pochyliłam się do jego ucha. – Zrobiłam to dla ciebie, żebyś był dumny, że jestem twoja – wyszeptałam, wyznając, że chciałam, aby pokazał wszystkim, że jestem jego.
Przyłożył usta do mojego policzka. – Już jestem dumny, że jesteś moja – wyszeptał. – Mam nadzieję, że to wiesz.
Uśmiechnęłam się do niego. – Cieszę się. – Dałam mu całusa. – Nie mam pojęcia, jakim cudem mi się tak poszczęściło – wymamrotałam.
– Co masz na myśli? – spytał.
Zachichotałam. – Nie wiem, jak udało mi się zdobyć tak niesamowitego faceta, jak ty. Musiałam zrobić coś dobrego.
Pokręcił głową. – W tym związku to ja jestem szczęściarzem.
Zaczęłam otwierać usta, żeby się odezwać, ale mi przerwał.
– Nie kłóć się. Uwierz mi, przegrasz.
– Skąd wiesz? – postawiłam się, unosząc brew.
– Bo lubię wygrywać i każdego dnia udaje ci się mnie zaskakiwać. Codziennie robisz coś innego i niespodziewanego, ale jednocześnie tak cholernie dobrego, że chcę być przy tobie przez cały czas i mieć cię całą dla siebie. Nie wspominając o tym, co potrafisz w łóżku.
Zaczerwieniłam się na ostatnie zdanie. – Patrząc na to, jak wykrzykuję twoje imię, pomyślałabym, że uważasz się za jakiegoś boga seksu. – Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałam.
Uśmiechnął się pod nosem, po czym westchnął. – Spóźnimy się.
Co?
Potem mnie odwrócił i zaczął rozsuwać sukienkę.
Będziemy BARDZO spóźnieni na galę.
_________________________
Damie Love
YOU ARE READING
Samotny King - PL
RandomZaczął zbliżać się do mnie. To koniec. Już po mnie. Do moich oczu dotarł widok jego butów. Miałam pochyloną głowę i włosy zasłaniały moją twarz. - Spójrz na mnie - warknął. Zaczęłam płakać, byłam zbyt przerażona, aby unieść wzrok. Złapał moją brod...