Czemu mam teraz tyle problemów?!
Spojrzałam na zegarek w pośpiechu. Była 21.
Kurwa.
Okazało się, że szkolenie pracowników jest o wiele cięższe niż myślałam. Każdy miał swój sposób gotowania. Część lubiła zostawiać stek na patelni zbyt długo, a inni surowego. Poważnie, czy to takie trudne trzymać się przepisu? Jeśli jest podane, że ma być medium rare, to ma takie być.
Jak skończyłam wyjaśniać jednemu z kucharzy, czemu proporcje każdego ze składników w sosie mają być takie a nie inne, kucharz przy grillu znowu spalił stek. Ruszyłam biegiem i położyłam patelnie na ogniu, po czym wyłączyłam piec.
– Co ty robisz?!
– Zapomniałem, że go tam położyłem – wymamrotał.
Miałam już dość na dziś. Nie zniosę dziś tego więcej. Chciałam jedynie wrócić do domu i położyć się przy Nicku. Wypuściłam powietrze, wzięłam do ręki patelnię i metalową łyżkę. Sfrustrowana uderzyłam łyżką w patelnię kilka razy, żeby zdobyć uwagę każdego.
– Koniec na dziś! – krzyknęłam, po czym znów odetchnęłam. – Jutro rozwiążemy każdy problem.
Wszyscy zaczęli pakować swoje rzeczy, a osoby od garów sprzątały cały bałagan. Westchnęłam i ruszyłam do mojego biura. Zamknęłam drzwi i wyciągnęłam telefon.
– Nick? – spytałam łagodnie do telefonu.
– Tak, wszystko dobrze? – Brzmiał na zmartwionego.
– Chyba tak. Lokalu jeszcze nie spalili – zaśmiałam się sucho.
– Amelia, mogę znaleźć ci nowych ludzi albo zatrudnić kogoś do szkolenia.
– Wiem. – Wydęłam wargę. – Ale chcę sama w całości stworzyć to miejsce.
– Skoro tego chcesz.
– Nie wiedziałam, że szkolenie ludzi będzie takie trudne. – Westchnęłam.
– Powinnaś zobaczyć, co się dzieje w firmie. Większość pracowników to banda leniwych obiboków.
– Chciałabym zobaczyć, jak zajmujesz się słabymi pracownikami w legalny sposób. – Zachichotałam.
– To wciąż nie jest ładny widok.
– Jutro mają przyjść na kolejne szkolenie. Mam nadzieję, że jutro nie będzie tak źle.
– Mam nadzieję, że jutro wrócisz wcześniej niż dzisiaj. Tęsknię za tobą.
– Ja za tobą też.
– Wyślę po ciebie samochód. Nie powinnaś wracać sama o takiej godzinie, tym bardziej po tym, co się ostatnio stało.
– Okej. Niedługo się zobaczymy.
– Okej. Kocham cię.
– Ja ciebie też – powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Samochód powinien być za 15 minut, dlatego postanowiłam posprzątać w spiżarni, bo na pewno zrobił się tam bałagan.
Jednak jak tylko wyszłam z pomieszczenia, poczułam ucisk na ręce i ktoś przycisnął mi chustę do nosa i ust. Zaczęłam się opierać, przez co oprawca puścił mój łokieć, którym uderzyłam go w krocze. Usłyszałam jęk, a on po chwili lekko się zgiął. Dobrze, że miałam dzisiaj szpilki i wbiłam but w jego stopę, na co znów jęknął z bólu.
Uciekłam od niego w kierunku garnków, kaszląc po drodze. Co to kurna było? Sięgnęłam po dużą patelnię i uderzyłam go, jednak zanim mogłam mocno go zranić, czyjeś ręce mnie złapały.
Wolną ręką chciałam uderzyć go w szczękę, ale złapał ją. Przez to, że poluźnił uścisk, przycisnęłam szpilkę do jego stopy, a kiedy puścił mnie, odwróciłam się, żeby uderzyć go w nos naczyniem. Od razu złapał się za niego. Krew spływała mu po twarzy i jęczał z bólu.
Trochę mi zrobiło się przykro.
Ugh, czemu ja taka jestem?
Po prostu nie znoszę ranić ludzi.
Nick musi to robić za mnie.
Odwróciłam się i zaczęłam biec, ale zderzyłam się z twardym torsem.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam kolejnego faceta. Uniosłam patelnię, żeby go uderzyć, ale on wyciągnął broń, co od razu powstrzymało mój ruch. W głowie zapisałam sobie, żeby ukryć tutaj prawdziwą broń.
– W końcu znalazłem cię samą, – zaczął – szef szukał cię od dłuższego czasu.
Milczałam. Za bardzo się bałam, żeby coś powiedzieć.
– Albo pójdziesz grzecznie z nami albo siłą.
Poczułam, że któryś zacisnął rękę na moim ramieniu, więc instynktownie odsunęłam się i walnęłam rękę naczyniem.
– Czyli siłą – oznajmił, unosząc brew.
Cała trójka podeszła do mnie, a ja nie wiedziałam zbytnio, co robić. Wszystko, czego nauczył mnie Ryan, wyleciało mi z głowy i zaczęłam panikować. Zaczęłam wymachiwać patelnią we wszystkie strony, licząc że nie zbliżą się do mnie. Mój ruch jakby działał, dopóki jeden z nich nie wziął innej patelni do ręki i wytrącił mojej.
Potem dwójka facetów złapała mnie, a trzeci uderzył mnie pistoletem w głowę. Zaczęłam mieć mroczki przed oczami, po czym nastała ciemność.
-*-
Wokół siebie słyszałam głosy i odgłos opon jadących po drodze.
Byłam w samochodzie.
Bolała mnie głowa i nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam nawet otworzyć oczu. Bałam się. Nie wiedziałam, dokąd jadę ani z kim. Miałam nadzieję, że nie umrę zanim Nick mnie nie znajdzie.
Nick.
Wyczułam mój telefon, który, jak się okazało, wciąż miałam w staniku. Nie mam pojęcia, jak on przetrwał, ale byłam wdzięczna za to. Zaczekałam, aż zjadą na stację benzynową, udając że śpię. Drzwi się otworzyły i faceci powiedzieli, że idą kupić coś do jedzenia.
Ostrożnie wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić bez wzbudzania uwagi. Wyłączyłam dźwięki i zadzwoniłam do Nicka.
Przesunęłam telefon, żeby dalej do niego dzwonić, ale tak żeby nie było tego widać. Na szczęście odebrał za pierwszym dzwonkiem i nie rozłączył się. Uspokoiłam się, wiedząc, że mógł mnie przynajmniej namierzyć i słuchać tego, co się dzieje. Usłyszałam, że mężczyźni wracają, więc ukryłam telefon.
Przez całą drogę udawałam, że śpię, a jednocześnie błagałam, żeby Nick mnie szybko znalazł.
Ratuj mnie, Nick.
_________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Czekam na wasze głosy i komentarze.
Damie Love
ESTÁ A LER
Samotny King - PL
Outros génerosZaczął zbliżać się do mnie. To koniec. Już po mnie. Do moich oczu dotarł widok jego butów. Miałam pochyloną głowę i włosy zasłaniały moją twarz. - Spójrz na mnie - warknął. Zaczęłam płakać, byłam zbyt przerażona, aby unieść wzrok. Złapał moją brod...