Rozdział 9

22.8K 631 74
                                    

Minął tydzień od incydentu i przysięgam, on bardziej wpłynął na Nicka niż na mnie. Początkowo próbowałam z nim rozmawiać, ale za każdym razem kiedy to robiłam, odpowiadał mi jednym słowem albo mnie zwyczajnie ignorował. Po kilku dniach nie chciało mi się już próbować. Zamknął się w sobie i nie mogłam nic zrobić, dopóki się nie otworzy.

Zawsze jest w biurze albo w pracy. Rzadko go widziałam. Kiedy coś mu przygotowałam, zabierał talerz ze sobą do gabinetu.

Mogłam bezpieczne powiedzieć, że nudziło mi się. Zrobiłam wszystko, co możliwe w tej posiadłości: czytałam, pływałam, ćwiczyłam, co tylko dusza zapragnie. Wcześniej nie przeszkadzało mi to, bo przynajmniej miałam z kim rozmawiać, ale teraz nie.

Zaczęło mnie też frustrować, że nie mogłam wychodzić na zewnątrz. Nie byłam na zewnątrz od tego dnia, kiedy zabrał mnie do ogrodu i nie mogę się doczekać, aż znów wyjdę na zewnątrz.

Dlatego teraz wymykałam się. Było koło pierwszej w nocy. Nie jest to najlepsza pora na wyjście, bo jest noc i Manhattan nie jest najbezpieczniejszym miejscem w nocy, jednak tylko o tej porze mogłam się wymknąć. W ciągu dnia go nie ma, ale wszędzie jest ochrona. W nocy też są, ale śpią, więc jest łatwiej się wymknąć.

Od razu po wydostaniu się z domu, biegiem ruszyłam do płotu. Z łatwością przeszłam przez niego i znalazłam się po drugiej stronie, adrenalina buzowała w moich żyłach.

Miałam szczęście, że jego dom znajduje się tylko około kilometr za Manhattanem, więc łatwo dotarłam do centrum.

Przez około godzinę szłam do Central Parku. To pewnie bardzo głupi pomysł iść do Central parku o drugiej trzydzieści, ale miałam to gdzieś. Czułam się szczęśliwa. Czułam się wolna – jakby wszystkie moje problemy zniknęły.

Wzięłam głęboki wdech, radując się chłodnym powietrzem. Central Park był piękny; wiatr szeleszczący liśćmi, przejrzyste nocne niebo, przebijające się latarnie uliczne.

Mniej więcej w połowie mojego spaceru zaczął padać śnieg. Uśmiechnęłam się, oglądając padające z nieba płatki, które lądowały na ziemi, część z nich od razu topniała. Niecały kwadrans później śnieg naprawdę przybrał na sile, ale nie przejmowałam się tym; podobało mi się. Na ziemi leżało dwa lub trzy centymetry śniegu i po prostu musiałam to wykorzystać i pobawić się.

Zrobiłam kule śnieżne i rzuciłam nimi w drzewa. Zrobiłam bałwana i aniołka na śniegu. Uśmiechnęłam się na zabawy, które można robić w śniegu. Jednak w tyle umysłu chciałam, żeby pewna osoba była tutaj i radowała się tym ze mną.

W oddali zobaczyłam plac zabaw. Mój wzrok skupił się na huśtawce. Kiedy byłam mała najbardziej lubiłam huśtawki.

Biegiem ruszyłam w tamtym kierunku i dłonią strzepałam śnieg z siedzenia. Podczas huśtania czułam się taka wolna, jak dziecko. Wiatr poruszał moje włosy i podziwiałam latarnie uliczne. Znów czułam tą niezwykłą aurę Nowego Jorku i bałam się ją opuszczać. Było to coś, bez czego nie mogłam żyć i bałam się, że on będzie na zawsze trzymał mnie w domu.

Powinnam już wracać. Spojrzałam na zegarek. 4:30. Cholera! Powinnam już iść, jeśli chcę jeszcze zasnąć.

Powrót zajął około godzinę. Cicho otworzyłam drzwi, które pozostawiłam otwarte. Zdjęłam buty i płaszcz, żeby śnieg nie rozniósł się po podłodze.

Cicho otworzyłam drzwi do mojego pokoju i weszłam do środka na palcach. Kiedy zamknęłam drzwi, odwróciłam się i przeżyłam szok po tym, co zobaczyłam.

Siedział tam Nick, plecami do mnie, na moim łóżku.

Ze strachem podeszłam do niego i kiedy byłam obok niego, odezwał się.

– Gdzie byłaś? – warknął.

– Na mieście – wymamrotałam.

– Czy ty wiesz, która jest godzina? – znów warknął.

– Wiem – wymamrotałam.

Jego wkurzone spojrzenie skierował na mnie.

– Myślałaś, że to całkowicie w porządku chodzić po mieście w środku nocy, mimo że wiesz, ilu niebezpiecznych ludzi tam krąży?! – krzyknął.

Jego krzyki powoli mnie denerwowały i też byłam zła za to, że nie pozwalał mi nigdzie wychodzić.

– A ty myślałeś, że to całkowicie w porządku przetrzymywać mnie tutaj cały dzień, całkowicie zanudzoną?! I jeszcze nie mając nikogo do rozmowy, bo ty mnie całkowicie ignorowałeś?! – wykrzyczałam. Jakby pożałowałam tego, kiedy na jego twarzy pojawił się całkowicie nowy poziom złości.

Złapał mnie w talii i rzucił na łóżko. Pisnęłam. Wspiął się na mnie, przycisnął swoje ciało do mojego, żebym się nie ruszyła. Dłonią przyszpilił moje nad moją głowę. Jego oczy pełne furii skupiły się na moich.

– To wszystko dla twojego bezpieczeństwa! Świat jest niebezpieczny i ja nie mogę pozwolić, abyś znalazła się w niebezpieczeństwie! – krzyknął.

– Wolałabym znaleźć się w niebezpieczeństwie niż być zamknięta tutaj przez cały dzień i noc – wyplułam.

– Wolałabyś? Naprawdę byś tego chciała? – odparował od razu.

– Tak! Nie widzisz tego? Nie mogę tak żyć! Wolę zaryzykować w Central Parku w środku nocy niż być tutaj i nic nie robić!

– Chwila. Poszłaś do Central Parku?! Czy ty chcesz się zabić?! – znów krzyczał.

– Tak, poszłam do Central Parku! I wiesz co?! Byłam szczęśliwa! Byłam taka szczęśliwa! Czułam, że żyję. Czułam się żywa. Czułam się całkowicie inaczej niż tutaj. – Pod koniec wypowiedzi ściszyłam głos, a przy ostatnich słowach odwróciłam od niego wzrok.

Jego oczy złagodniały. – Naprawdę nie jesteś tutaj szczęśliwa? – wyszeptał.

– Nie wiem. Nie zawsze. Tylko kiedy jestem sama i nie mam co robić, co ostatnio zdarzało się dość często – wyszeptałam.

Westchnął i oparł swój ciężar na mnie, puszczając moje ręce i oplatając swoje wokół mnie. Położył głowę w zgięciu mojej szyi i leżał tak przez chwilę.

Westchnął. – Przepraszam – wymamrotał.

– Ja też przepraszam – szepnęłam.

Podniósł się ze mnie, przeczesując dłonią włosy.

– Powinnaś się zdrzemnąć. Zrobię sobie jutro sam śniadanie, żebyś mogła się wyspać. – Wstał z łóżka i ruszył do drzwi.

Odwrócił się w moją stronę. – Dobranoc, Amelio.

– Dobranoc, Nick. – Posłałam mu pół uśmiech.

Nieznana emocja zabłysnęła w jego oczach po raz kolejny. Szybko się odwrócił i zamknął drzwi.

Wypuściłam powietrze, kiedy wyszedł z mojego pokoju i ziewnęłam. Hm... Powinnam przespać się trochę.

____________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. 

Czekam na wasze głosy i komentarze. 

Damie Love  

Samotny King - PLWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu