Rozdział 30

13.3K 351 27
                                    

To było dziwne oglądać, co mu robił, ale nie mogłam przestać patrzeć. Krew spływała mu po twarzy, a od ścian odbijały się krzyki, bo nie odpowiadał Nickowi. Ja obserwowałam wszystko przez lustro weneckie, skupiając się zarówno na lodowatym spojrzeniu Nicka oraz reakcjach mojego byłego kolegi z pracy, Chrisa.

Doszłam do wniosku, że skoro nie był skory do rozmowy sposobem Nicka, to ja spróbuję z nim porozmawiać. Mam nadzieję, że nie był tak zaangażowany w interes, żeby nic nie powiedzieć. Z tego co pamiętam, w firmie był normalnym facetem. No ale Nick też jest dla mnie normalny, mimo że dowodzi tym wszystkim. Czasami nawet zapominam, że działa w mafii.

Chris się nie odzywał, więc Nick przekazał swoją robotę pomocnikowi i wyszedł z pomieszczenia do mnie. Przez kilka sekund przyglądałam mu się. Miał na sobie jeden z garniturów, ale bez marynarki i krawata. Zakrwawione rękawy koszuli miał podwinięte do łokci, a kilka górnych guzików rozpięte. Włosy miał w nieładzie, kilka pasemek opadło mu na czoło.

Spojrzałam mu w oczy. Jego beznamiętne spojrzenie teraz było ciepłe, tak jak zazwyczaj. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, na co odpowiedziałam tym samym. Zatrzymał się przede mną, ale nie objął mnie. Pewnie nie chciał pobrudzić mnie krwią, ale wyszłam z inicjatywą i przytuliłam go.

– Cieszę się, że jeszcze nie uciekłaś – wyszeptał.

Odsunęłam się, żeby spojrzeć mu w oczy. – Czemu miałabym uciec?

– Bo nie widziałaś mnie w takim stanie.

Westchnęłam. – Wiem, że krzywdzisz tych, co na to zasługują. – Przyłożyłam dłoń do jego policzka. – Poza tym od początku wiedziałam, czym się zajmujesz.

– Wiedzieć o tym, a widzieć to na własne oczy to dwie różne sprawy – powiedział.

– Ja i tak zostaję przy tobie.

Znów się uśmiechnął i pocałował mnie. Boże, jego pocałunki mi się nigdy nie znudzą.

Kiedy odsunęliśmy się od siebie, postanowiłam powiedzieć mu o moim pomyśle. – Pomyślałam, że mogę z nim pogadać.

Nagle jego uśmiech zmienił się w prostą linię. – Nie.

– Nick – stęknęłam, patrząc na niego z miną szczeniaczka. – Chcę tylko pogadać. Pomyślałam, że trochę mnie zna, więc może coś powie.

Zastanowił się, po czym westchnął. – Ale ja też tam będę.

– Hura! – Zawołałam, po czym przytuliłam go mocniej, a na moich ustach widniał szeroki uśmiech.

– Jak to się skończy, zabiorę cię na zajebistą randkę – wymamrotał.

– Skąd taki pomysł? – spytałam.

– To w ramach kolejnych przeprosin za to, że wciągnąłem cię w mój świat. Poza tym potrzebuję przerwy od zamartwiania się o ciebie.

Zachichotałam, kręcąc głową. – Nie mogę się doczekać.

-*-

Czekałam na zewnątrz, aż Nick sprawdzi, czy każdy sznur i kajdanki, które obezwładniały Chrisa, były mocno zaciśnięte. Znając go to pewnie lekko przesadzał, ale dzięki temu wiem, że będę najbezpieczniejszą osobą na tej planecie.

Kiedy był usatysfakcjonowany, otworzył dla mnie drzwi. Weszłam do środka i pierwsze, co zauważyłam to mina Chrisa, która stała się zszokowana. Przeniósł wzrok ze mnie na Nicka, a potem z powrotem na niego. Powtórzył tę czynność kilka razy.

Postanowiłam odezwać się pierwsza. – Czemu akurat mój lokal?

Westchnął. – Kazano mi go zniszczyć.

– Kto ci kazał? – spytałam.

– Nie mogę powiedzieć.

– Możesz.

– Nie.

Westchnęłam. To nas donikąd nie zaprowadzi. – Okej. Co dokładnie miałeś zrobić?

– Miałem cię sprawdzić.

– Sprawdzić?

– Miałem sprawdzić, czy przyjdzie po ciebie. – Wskazał na Nicka. – Miałem sprawdzić, czy mu na tobie zależy.

– Czyli zrobiłeś to, żeby – wyszeptałam.

– Żeby sprawdzić, czy zrobi się zazdrosny – dokończył.

Odwróciłam się do Nicka. Opierał się o ścianę, trzymając dłonie w kieszeniach. – Wystarczy, że powiesz – powiedział.

– Jeszcze nie – odpowiedziałam.

– Po co temu, kto cię zatrudnił, to wiedzieć?

– Powiedział tylko, że jego szef musiał wiedzieć, czy się znacie.

Jego szef.

– Czemu się zgodziłeś?

– Przysługa dla rodziny – wzruszył ramionami.

– Rodziny?

– Tak – oznajmił.

– On cię zatrudnił, żeby zniszczyć moją restaurację?

– Nie. – Zachichotał. – Nie mógł.

– To czemu zrobiłeś to po raz drugi? – spytałam.

– Bo chciałem.

– Po co? Co ja ci takiego zrobiłam? – Postanowiłam zacząć prowokację.

– Zabrałaś wszystko!

– Co jest z tobą nie tak?! Ciężko pracowałam, żeby restauracja wyszła idealnie! Jak mogłeś myśleć, że możesz tak o zniszczyć coś, co kocham?! – zaczęłam krzyczeć, licząc, że połknie haczyk.

– Czy zastanawiałaś się, ilu zostanie skrzywdzonych przez to, że z nim jesteś?! – zaczął krzyczeć.

Świetnie.

– Nikt nie został skrzywdzony! – Broniłam się.

– A mój kuzyn?! Zabił go, żeby cię chronić! Jak możesz być z kimś, kto zabija ludzi bez powodu?!

Kuzyn.

– Bo on tak nie robi. Zawsze ma ku temu powód. – Uśmiechnęłam się przebiegle.

– Jesteś tak samo popieprzona jak on. – Pokręcił głową.

– Nick - Odwróciłam się do niego. – Czy twoi ludzie dowiedzieli się, kim jest jego kuzyn?

Wyciągnął telefon, żeby sprawdzić wiadomości. – Tak.

– Dobrze. – Podeszłam do niego i dałam całusa w policzek. – Co chcesz na obiad? Zastanawiałam się nad tajską kuchnią.

– Może być, skarbie. – Pocałował mnie szybko.

– Okej, udanej zabawy! – Radosna wyszłam z sali z uśmieszkiem na twarzy.

Kto by pomyślał, że to będzie tak fajne?

_________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze głosy i komentarze.

Damie Love

Samotny King - PLWhere stories live. Discover now