Rozdział 5 - Niespodzianka

1K 71 7
                                    

            W weekendy nie często zdarza mi się wstawać wczesnym rankiem, a już na pewno nie przed dziewiątą czy dziesiątą. Jednak tym razem po przebudzeniu poczułam jakiś dziwny przypływ „czegoś”, czego raczej nie mogłabym nazwać energią. W związku z niespotykanym odczuciem, mimo chodem podniosłam się z łóżka. Całkiem możliwe, że stały za tym emocje dotyczące nietypowej rozmowy z Ackermanem, której wizje wciąż świdrowały dziury w mojej głowie. Prawie przez cały wczorajszy dzień towarzyszyły mi niemoc i złość, dziś natomiast czułam się źle ze swoim wybrykiem. Zachowałam się stanowczo nieodpowiednio, a już na pewno nieprofesjonalnie. Wieści o moim aroganckim występku zapewne poniósł wiatr słów Ackermana. Jestem pewna, że znał kilku ważnych wydawców.
            Szczerze mówiąc, z jednej strony było mi źle z powodu tego, co powiedziałam, z drugiej jednak odczuwałam odrobinę satysfakcji, że udało mi się wymyślić tak porządną ripostę, na którą mężczyzna nie potrafił zareagować.

            Zmęczona już ciągłym zamartwianiem udałam się do kuchni, gdzie mama urzędowała zapewne od dobrych dwóch godzin. W przeciwieństwie do mnie Fiona była rannym ptaszkiem. Nie zwracając większej uwagi na to, co aktualnie robiła, zajęłam miejsce przy małym stole i od razu padłam na niego bezwładnie, jęcząc i wydając z siebie najróżniejsze odgłosy zmęczenia, frustracji i niezadowolenia. Dopiero w tym momencie mama zauważyła moje przybycie. Przyzwyczajona do podobnych scen najzwyczajniej w świecie zignorowała moje pomruki.

- Znalazłam Ci pracę – oznajmiła pewnym siebie tonem, przez który przemawiała jej duma z samej siebie. Uniosłam głowę znad stołu i spojrzałam na nią pobłażliwie.
- Niby jak? Jest dopiero po dziesiątej.
            Zdecydowanie bardzo szybko jej poszło, więc nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego, czy też dobrze płatnego.
- Powiedzmy, że okazja tak jakby sama się napatoczyła – odpowiedziała wesoło, a w jej głosie nadal dostrzegalna była ta duma.
            Wyprostowałam się i przyjęłam jak najwygodniejszą pozycję, aby w spokoju wysłuchać rodzicielki. Nie ukrywałam, że odrobinę mnie zaciekawiła. Fiona odłożyła nóż, którym jeszcze przed sekundą kroiła warzywa i odwróciła się w moją stronę z promiennym uśmiechem.
- Otóż dziś rano, zresztą jak w każdą sobotę, była u mnie Anne Cox...
            Zaraz po usłyszeniu tego nazwiska zachowałam się niczym rozwydrzona, zbuntowana nastolatka, a mianowicie wywróciłam oczami i westchnęłam z politowaniem. Przeczuwałam, że ta rozmowa lada chwila mogła przekształcić się w coś wybuchowego. Naturalnie eksplozja miała mieć miejsce wewnątrz mnie. Mama była bardziej opanowaną osobą.
- Cóż, wiedziałam, że tak zareagujesz – przyznała z żalem. Nie odezwałam się, tylko ponownie zwróciłam na nią swój wzrok, aby dać jej znak, że może kontynuować. Choć i tak wiedziałam, że raczej nie przystanę na tę propozycję pracy, tak czy owak chciałam jej wysłuchać do końca. - Potrzebuje pomocy z Williamem i szuka kogoś do opieki.
- Niech jej syn sprowadzi tu najlepszą nianię świata – wyparowałam lekceważąco, jednocześnie prostując się. Luzacka poza nie odpowiadała mi już w tym momencie. - Mnie w to nie mieszaj – zakomunikowałam dosadnie i skrzyżowałam ręce na piersi w akcie obronnym.
            Mama ciężko westchnęła, widząc moje niegrzeczne zachowanie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo pragnęłam trzymać się z dala od tej rodziny, mimo to pozwoliła sobie na załatwienie mi pracy akurat u nich. Przecież to było wręcz oczywiste, że odmówię!
- Nancy... - zaczęła z trudem, jej zadowolenie już dawno minęło. - Ona zapłaci ci dużo, Harry...
- Jeśli nie chcę twoich pieniędzy, jego tym bardziej – wtrąciłam, bezczelnie podnosząc głos. Zdziwiłam się, że Fiona nie kazała mi się uspokoić, tylko nadal stała ze smutkiem w oczach oparta o szafki kuchenne. - Już wolałabym opiekować się Williamem za darmo, niż żyć ze świadomością, że ten pajac mi płaci.
            Miałam wrażenie, że w tę rozmowę dodatkowo wdały się emocje z poprzedniego dnia, które spotęgowały moją złość. Co ona sobie w ogóle wyobrażała? Że zaraz po śniadaniu polecę na Cedar Close i wyściskam Anne za możliwość zarobienia funtów, które jej syn dostał za beznadziejne utwory zatruwające mój słuch za każdym razem, gdy ktoś włączy radio?

The Hesitate | h. s. ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now