🌹ROZDZIAŁ 36🌹

9.5K 770 434
                                    

Perspektywa: Joe

Byłem na siebie wściekły jak cholera. Nie chciałem oznaczać Scott'a. To stało się przypadkowo. Tak mnie wnerwił, że po prostu nie myślałem i go dziabłem. Że jak na złość musiał akurat zmienić się w omegę! Nie mogłem żadnej mieć. Jakie ja życie mogę mu zapewnić? Ciągłe uciekanie przed policją?

Ale stało się i teraz mam omegę. Mogłem zawsze przecież trafić gorzej, prawda? A Scott podobał mi się już jako człowiek, chociaż jego tendencje do darcia ryja na cały regulator, wkurwiają mnie niemiłosiernie. Zapewne ogłuchnę przy tym histeryku.

Wszedłem do pokoju Cody'ego. Przyjaciel siedział na krzesełku i czytał książkę, a gdy mnie zobaczył, odłożył ją i wskazał na łóżko, robiąc zmartwioną minę.
Spojrzałem na leżącą w pościeli Moją wkurwiającą omegę.

- Koniec tego dobrego, wstawaj i chodź za mną. - nakazałem mu.

Był już późny wieczór i przecież Scott nie mógł spać u Cody'ego i Nate'a. Jest Mój, to znaczy, że śpi ze mną.

- Idź sobie. - burknął w poduszkę.

- Pójdę, ale ty pójdziesz ze mną. - złapałem go i wywlekłem za koszulkę z łóżka.

- Nie dotykaj mnie! - wydarł się głośno, przez co moje uszy ucierpiały.

Zaczął się szarpać, ale jestem silniejszy i jego próby ucieczki ode mnie są bezowocne.

- Zamknij się i słuchaj Swojej alfy, bo jak się wkurwię, to tym razem cię nie udziabię, a odgryzę ci rękę. - zagroziłem.

- Pieprz się! Ja cię nie chcę! Usuń to oznaczenie! - zarządał, kiedy zacząłem ciągnąć go przez korytarz, przez co jego nogi szurały po podłodze, bo się nimi zapierał.

- Masz problem, bo połączenia nie da się usunąć, co oznacza, że jestem Twój na wieki. - wyjaśniłem, po czym wepchnąłem go do swojego pokoju - A ty Mój. - dodałem.

W sumie to nie myślałem jeszcze jak do tej pory o tym w ten sposób. Scotty jest Mój. Tylko Mój i nikt poza mną nie może go tknąć. Nie wiem czemu, ale nagle poczułem jeszcze większą dominację nad nim.

- Nigdy nie będę Twój. - burknął, krzyżując ręce na piersi.

Wyglądał słodko w tej chwili. Taki mały, naburmuszony złośnik.

- Inaczej będziesz gadał, jak ci się gorączka zacznie. - uśmiechnąłem się.

Może być ciekawie, gdy będzie błagał mnie, abym go dotknął. Już nie mogę się doczekać.

- Mam jeszcze trzy miesiące do tego! Zresztą nie potrzebuję cię! Sam sobie poradzę! - prychnął.

- Chyba nie zostałeś dostatecznie doinformowany przez Cody'ego. Po pierwsze, nie możesz sam sobie poradzić, bo jesteś oznaczony i tylko osoba, która cię oznaczyła jest w stanie ci pomóc. A po drugie, Scotty, gorączkę dostaniesz na dniach, po to żeby w pełni przejść przemianę z człowieka na omegę. - powiedziałem z zadowoleniem, patrząc jak twarz chłopaka czerwienieje, a w jego oczach rośnie obawa.

Jak ja uwielbiam, kiedy on się boi.

- ALE JA NIE CHCĘ! - wybuchł, na co przewróciłem oczami.

- Mam dość twojego marudzenia. Mam nadzieję, że Cody powiedział ci o tym, że omegi słuchają Swoich alf, są im uległe, oddane, posłuszne i lojalne, a jak nie, to już wiesz jak masz się zachowywać, więc bez dyskusji przebieraj się w to...- rzuciłem w niego koszulką i dresami do spania - I do łóżka. - nakazałem, a sam podszedłem do okna, bo chciałem zapalić.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Where stories live. Discover now