🌹ROZDZIAŁ 11🌹

11.4K 787 504
                                    

Perspektywa: Mike

Nastał wieczór. Błyskawice rozświetlały każdy kąt, a deszcz nieustannie uderzał w okna. Siedziałem sam na dole, więc postanowiłem sprawdzić co robią Liam z Thomasem. Mógłbym przy okazji znów spróbować porozmawiać z młodszym bratem. Naprawdę się o niego martwiłem i wcale nie wierzyłem w jego słowa o tym, że jest dobrze. Nie jestem głupi. Poza tym chłopak boi się burz i lepiej, żebym teraz z nim posiedział.

Skierowałem się na schody, ale nie wszedłem na nie, bo ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiony, zawróciłem i po odkluczeniu zamka, rozpoztarłem drewnianą powłokę. Wiatr silnie zawiał mi w twarz, ale nie zwracałem na to uwagi, pochłonięty widokiem przede mną.

Theo stał cały przemoczony. Z włosów kapała mu woda na policzek. Trząsł się okropnie na ciele z zimna.

- Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale...mogę tu chwilę posiedzieć? - spytał, szczękając zębami.

- Oczywiście, wejdź. - wciągnąłem go szybko do ciepłego wnętrza domu i zamknąłem drzwi - Zdejmiemy to, dobrze? - poinformowałem, zsuwając mu z ramion mokrą bluzę - Idź do kuchni, a ja ci przyniosę coś suchego i zrobię gorącej herbaty. - zdecydowałem.

Powiesiłem ubranie bety na oparcie fotela zaraz przy kominku, a zaraz potem wspiąłem się po schodach i wpadając na chwilę do swojego pokoju, wyjąłem z szafy ciepłą bluzę. Wróciłem na dół i szczerze zdziwiłem się zastając Theo stojącego i trzęsącego się nadal.

- Na co czekasz? Usiądź sobie. - wskazałem na krzesło.

- Ostatnio byłem do niego przywiązany. - upomniał.

- Obiecuję, że więcej cię nie przywiążę. - przyrzekłem.

Chyba, że do łóżka.

I będę brał cię na nim jak pojeb.

- Powiedzmy, że ci wierzę. - westchnął, po czym usiadł na krześle.

Narzuciłem mu swoją bluzę na ramiona. Może nie wiedział, ale zauważyłem jak zaciągnął się jej zapachem.

Leci na mnie. To jest pewne.

Wstawiłem wodę na herbatę i w tym momencie do kuchni wszedł Thomas. Położył telefon, który ciągle wibrował i się podświetlał, na szafce.

- Hej. - przywitał się grzecznie z Moją laleczką.

- Cześć...emm...

- Thomas. - przedstawił się, a Theo posłał mu lekki uśmiech.

Jego wzrok był strasznie łagodny, gdy patrzył na blondyna. Nie wiem z czego to wynikało. Dlatego, że chłopak jest omegą?

Thomas wyjął karton mleka i nalał sobie do szklanki, po czym zaczął pić. Ja w tym samym czasie usiadłem obok bety, patrząc na nią z troską.

- Nie masz się gdzie podziać? - upewniałem się.

Zamieszkaj ze mną. W moim łóżku. W moich ramionach. Będziesz bezpieczny i dam ci wszystko co tylko zechesz.

- Carlos siedzi u jakichś skaterów, a ja postanowiłem zanocować na dworze, ale rozpętała się ta burza. - wyjaśnił - Nie mogliśmy zostać tam gdzie zawsze, bo Brett, nasz alfa, dostał rui i musieliśmy zostawić go samego. - dodał, na co Thomas wypluł zawartość swoich ust na podłogę.

Spojrzałem na blondyna z szokiem.

- Co ty odpierdalasz? - zdziwiłem się.

Omega cały czas kaszląc, rzucił się na podłogę ze ścierką i zaczął sprzątać.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Where stories live. Discover now