🌹ROZDZIAŁ 14🌹

10.3K 770 642
                                    

Perspektywa: Thomas

Gdy Brett odszedł, spojrzałem pytająco na Dylana.

- Kłóciliście się? - byłem ciekaw.

- Nah, małe nieporozumienie. - machnął ręką - Proszę! Kupiłem ci kwiaty! - wręczył mi bukiet czerwonych róż.

- Znowu? - przewróciłem oczami.

- Nie chcesz ich? - posmutniał i zanim zdążyłem coś powiedzieć, wyrwał mi je i rzucił na trawę obok nas - Nic nie szkodzi! Mam jeszcze to! - wręczył mi tym razem pudełko czekoladek, którego nawet nie zauważyłem wcześniej.

Postanowiłem przyjąć prezent, bo jeszcze i to wyrzuci.

- Dziękuję. - powiedziałem cicho - To gdzie idziemy? - spytałem.

- Do mojej ulubionej kawiarni! Mogę cię złapać za rękę, nie? Och, pewnie, że tak! - chwycił mnie za wolną dłoń i splótł razem nasze palce - Ślicznie dziś wyglądasz, wiesz? Ale przecież co ja gadam, ty zawsze śliczne wyglądasz! - paplał, kierując się ze mną w stronę miasta - W ogóle mówiłem ci co mnie dziś spotkało? Toster chciał mnie zabić! Zaczął buchać dymem i syczeć na mnie! Chyba nigdy w życiu nie zjem już tosta! - nadal paplał.

- Ciekawa historia. - westchnąłem, mając ochotę usnąć w marszu na środku chodnika.

- Ogólnie jest mi smutno, bo pewnie jutro się nie zobaczymy. Cody ma ceremonię połączenia i muszę przy nim być. - powiadomił.

- To ten twój przyjaciel co łączy się z alfą z wrogiego stada? - ten temat mnie akurat zaciekawił.

- Dokładnie ten sam, Tommyś. - odparł wesoło.

- I nie przeszkadza mu to, że musi połączyć się z obcą osobą? - zdziwiłem się.

- Pewnie, że mu przeszkadza. Nawet nie wiesz ile godzin Cody przepłakał w moich ramionach, ale spoko, nie bądź zazdrosny jakby co. Nigdy nie interesował mnie w ten sposób. Znamy się całe życie i po prostu przyjaźnimy. - wyjaśnił szybko.

Skąd mu przyszło do głowy, że zazdrosny jestem? On chyba niepoważny jest!

- Wracając do Cody'ego, spotkał się z Nathanem i w sumie się polubili. Jestem jak najbardziej przeciwny zmuszaniu kogokolwiek do związku, ale w sumie z nimi nie wyszło tak źle. Wyglądają na ładną parę. - stwierdził, a ja nie mogłem uwierzyć w to co powiedział.

- "Jestem przeciwny zmuszaniu do związku"? - powtórzyłem jego słowa - A ja to co? Wyjątek? - spytałem z wyrzutem.

- Tommy, przecież ja cię do niczego nie zmuszam. - zaprzeczył.

- Tak? A te spotkanie na które natarczywie namawiałeś? - wytknąłem.

- Ładnie poprosiłem, nie zmuszałem. - zauważył.

- A gadanie, że jestem twoją omegą? - wymieniłem.

- Bo to prawda. - uśmiechnął się.

- A może ja nie chcę być twoją omegą? Za mojego chłopaka również się podałeś, a nawet nie zapytałeś czy się zgadzam na związek z tobą. - prychnąłem, wchodząc do kawiarni, gdy szatyn otworzył mi drzwi, wpuszczając przodem.

- Po co rozmawiać o czymś co jest oczywiste, ale skoro chcesz, to okej. - wzruszył ramionami, po czym ku mojemu totalnemu szokowi, ukląkł przede mną na kolana - Tommyś, zostaniesz moim słodkim chłopakiem? - spytał, na co wszyscy ludzie w kawiarni spojrzeli na nas.

Poczułem jak cała twarz piecze mnie ze wstydu.

- Zgódź się! - pisnęła jakaś dziewczyna.

Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz