Perspektywa: Joe
Wracałem do domu, po tym jak zamówiłem sobie części do auta u mechanika. Szedłem powolnym krokiem, rozkoszując mrocznym wyglądem ulic po zmroku. Podpaliłem papierosa i poczułem się jeszcze lepiej.
Nagle usłyszałem obok siebie krótki dźwięk syren i już wiedziałem, że mam przejebane. Z niechęcią spojrzałem na radiowóz, który zatrzymał się przy mnie.
Z auta wysiadł młody mężczyzna.- Zrobiłem coś nie tak? Spacery wieczorami chyba nie są zabronione. - westchnąłem.
- Przepraszam, że pana niepokoję, po prostu...- zaczął, przyglądając mi się z uwagą - Przypomina mi pan kogoś. - stwierdził, po czym odwrócił w stronę radiowozu, gdzie siedział jego kolega - Greg? Pokaż mi zdjęcie tego faceta poszukiwanego w czterech stanach listem gończym. - poprosił.
Kurwa...czas się ewakuować!
Gdy policjant był zajęty czekaniem aż jego partner poda mu kartkę ze zdjęciem...moim, kurwa, zdjęciem, zerwałem się do biegu, wpadając w pierwszą, lepszą uliczkę.
- Ucieka! Greg, rusz dupe! - usłyszałem za plecami.
Muszę gdzieś się ukryć i zmienić w wilka. To jedyny sposób.
Wiedziałem, że oni nie odpuszczą. Musiałem spierdalać stąd jak najprędzej. Nie wiem, cholera, co mi odbiło, ale wbiegłem do jakiejś klatki. Zobaczyłem chłopaka, wchodzącego do swojego mieszkania i wepchnąłem się tam razem z nim.
- Co jest?! - wydarł się, ale ja tylko wyrwałem mu klucze z ręki, zamknąłem drzwi, po czym zerknąłem przez wizjer.
Policjanci weszli na klatkę i zaczęli pukać do każdych drzwi, pytając o mnie.
Niedobrze, kurwa, niedobrze.
- Panie! Wypierniczaj mi pan stąd, bo na policję zadzwonię! - odezwał się wkurzony właściciel mieszkania i wyjął telefon z kieszeni.
Szybko wytrąciłem mu go z ręki i kompletnie zapominając o tym, że jest człowiekiem, warknąłem na niego, zapalając swoje oczy i przycisnąłem go do ściany. Czułem jak drżał ze strachu. Patrzył na mnie z paniką.
Jak dostanie mi tu teraz zawału, to będę zaraz ścigany za osiem morderstw, nie siedem.
- Czym...ty jesteś? - wyjąkał ledwo z ogromnym przerażeniem w głosie.
- Zamknij się i słuchaj...- nakazałem - Zaraz do twoich drzwi zapuka policja. Będziesz udawał, że mnie tu nie ma, rozumiesz? Powiesz im, że nic nie widziałeś, nie słyszałeś i cały dzień oglądałeś telewizję. Czy to jasne? - wywarczałem, a chłopak szybko pokiwał twierdząco głową - Więc ustań tam i zachowuj grzecznie, bo chyba nie chcesz mnie wkurzyć? - spytałem.
Chłopak od razu ustał przy drzwiach, patrząc na mnie ze strachem. Słyszałem jego serce aż stąd i naprawdę się dziwię czemu on jeszcze zawału nie dostał.
Ale będę miał przejebane...ujawniłem się człowiekowi.
Niech to chuj trzaśnie!
Schowałem się za ścianą, rozglądając po mieszkaniu za ewentualną drogą ucieczki w razie gdyby ten człowieczek mnie jednak podjebał psiarni.
Usłyszałem nagle pukanie do drzwi i aż wstrzymałem oddech.
- Dobry wieczór. Widział pan tego mężczyznę? - spytał ten sam policjant z którym rozmawiałem wcześniej.
- Nie, a za co jest poszukiwany? - zaciekawił się chłopak.
YOU ARE READING
Born To Be Yours A/B/O (Dylmas,Nady,Briam,Theke)
FanfictionPisane w roku: 2018/2019 Thomas ucieka z rodzinnego miasta ze swoim przyjacielem Liam'em i jego bratem Mike'm. Rodzice chcieli oddać go jakiemuś obrzydliwemu, staremu alfie, dlatego chłopak postanowił odejść ze stada. W nowym miejscu omega spotyka a...