22

498 56 13
                                    

Pociągnęła nosem i przytuliła się do Kylo dalej płacząc. Położyła rękę na tyle jego głowy. Zapewne zabrudziła mu łzami marynarkę. 

-Mogę odwieźć cię do domu.

-Nie chcę.

-Nie mów tak. Nie pójdziesz na bal zapłakana.

Pomógł jej wstać. Powoli poprowadził ją korytarzem do windy.  Wcisnął guzik. 

Winda ruszyła, a on odwrócił się do Rey. Spojrzał jej głęboko w oczy, a dziewczynie nogi ugięły się pod jego wzrokiem. 

Jego ręka powoli złapała ją za brodę, jakby w obawie przed jej gwałtowną reakcją. Zniżył głowę. Ich spojrzenia cały czas się krzyżowały. Dziewczynę owionął jego zapach. Używał ostrych perfum pasujących do jego osobowości.

Poczuła jego usta na swoich. Potrzebowała tego teraz więc oddała pocałunek w tej samej sekundzie. Całowali się tak, jakby bardzo im ich sobie brakowało. 

Winda dojechała na dół. Kylo ruszył pierwszy tyłem, nie przerywając pocałunku. Przeszedł z Rey do wyjścia.

Przy windzie stało dwóch szturmowców. Ich miny były delikatnie rzecz biorąc zdziwione. Stali z wytrzeszczonymi oczami gapiąc się jak ich szef obściskuje się z sekretarką. Kiedy para wyszła z budynku, otrząsnęli się.

-Nikomu nie mówimy.

-Nikomu.

Poszli dalej spełniać swoje obowiązki. 

Tymczasem Rey z Kylo stali już przy samochodzie. Dziewczyna całkowicie opierała się o auto całując z Renem. Smutek po strasznej prawdzie wyparował z niej z prędkością światła. Nie chciała już tego tracić tak samo jak nie chciała żeby ta chwila mijała. 

Przemyślała dokładnie wszystko. Był przecież od niej starszy. Rządził praktycznie całym światem. Pobił ją. Jej rodzice zostali wykorzystani przez jego ''mistrza''.

Odepchnęła go.

-Nie - powiedziała szybko i wsiadła do samochodu.

Nie mogła.

Kylo najwyraźniej to zrozumiał. Wsiadł do samochodu i wyjechał.

-Mam rozumieć, że to nigdy się nie zdarzyło? - spytał tonem z którego trudno było wywnioskować jakie emocje nim kierują. 

-Tak. Nie powinnam tego robić. Przepraszam, ale jestem tylko twoją pracownicą. Jesteśmy z zupełnie innych światów...

-Dobra, rozumiem. Nie tłumacz się. Od dzisiaj jesteśmy na relacjach szef-pracownica.

Dalej jechali w milczeniu. Przez tą ciszę, powrót do domu wydawał się Rey potrójnie wydłużony. W końcu mordęga minęła. Ren zajechał pod jej dom.

-Do widzenia.

-Dobranoc.

Kenobi wysiadła i od razu popędziła do domu nie odwracając się.

-Znowu wszystko spieprzyłam... - powiedziała do siebie.

Była niezadowolona, ale słowo się rzekło. Nie mogła już się wycofać. Od razu napisała do Huxa, że chce być przeniesiona do innego stanowiska. Odpowiedź otrzymała kilkanaście minut później. Krótka notka z nowym adresem. Jak widać generał ją zrozumiał.

*********** 13 grudnia

Przez te kilka 2 miesiące Rey zdążyła się wyprowadzić, pójść do nowej pracy, zmienić numer telefonu i pousuwać socjalne media. Pogodziła się z Ruchem Oporu, a nawet wstąpić oficjalnie do niego jako ich szpieg w bazie First Orderu. Urwała całkowicie kontakt z Kylo. Nie chciała z nim rozmawiać.

Przypomniała sobie, że miała dzisiaj spotkać się ze Snoke'm. Ale skoro kontakt z Renem się urwał, uznała że nie ma potrzeby o tym nikomu przypominać. 

Wyszła z domu do pracy. Podjechała taksówką do biura i rozpoczęła swoje codzienne obowiązki. Cały czas czuła w sobie dziwną pustkę.

Z zamyśleń wybrał ją dzwonek telefonu. Dzwonił Poe.

-Halo? Cześć Rey! Jak tam? Wybieramy się gdzieś po tym jak skończysz pracę?

-Jasne, czemu nie. 

-Galeria?

-Pewnie. Dam ci znać. Papa.

-Paa!

Rozłączył się, a dziewczyna wróciła do obowiązków. Znowu coś ją wyrwało. Tym razem były to podniesione głosy z korytarza. Zamilkła. Usłyszała pukanie do swojego biura.

-Proszę.

Do środka wszedł generał Armitage Hux.

-Dzień dobry panno Kenobi. Mam niestety złe wieści. Kylo Ren panią znalazł i chce niezwłocznie z panią rozmawiać.

Rey wstrzymała oddech. Spodziewała się najgorszego. Jej serce mocniej zabiło.

-Mam jakieś wyjście?

-Niestety nie, przepraszam.

Generał opuścił jej gabinet. Za nim wszedł już Kylo z surową miną.

-Dzień dobry, panno Kenobi. Miło panią widzieć.

-Dzień dobry, panie Ren. Przyjemność po mojej stronie.

Znów byli w beznadziejnym położeniu, tak blisko a tak daleko.

-Najwyższy wódz Snoke chciałby z panią porozmawiać. Mam rozkaz eskortować tam cie- panią.

Kenobi ze stoickim spokojem wstała i pozbierała swoje rzeczy.

-Przygotujcie samochód - rzucił Ren do swoich agentów.

Dziewczyna powoli podeszła do szafki i zmieniła buty. 

-Rey... - zaczął mężczyzna.

-Teraz ''Rey''? A gdzie ''pani''? - prychnęła dziewczyna zakładając kurtkę.

-Hej, to ty odcięłaś się ode mnie na dwa miesiące!

-Musiałam wszystko przemyśleć. - Obwiązała szyję szalikiem.

-Rozumiem. - Czarnowłosy się odwrócił. - Tęskniłem za tobą. Za naszymi rozmowami, sprzeczkami i...

-I czym? - wtrąciła dziewczyna nakładając czapkę i rękawiczki.

-Pocałunkami, Rey, pocałunkami. 

Dziewiętnastolatka zignorowała go podchodząc do drzwi.

-Nie ignoruj mnie więcej.

-Niby dlaczego?

-Bo cię kocham.




Be with me | Reylo AUWhere stories live. Discover now