20

526 50 10
                                    

Dzień balu

Rey wstała. Miała dzisiaj mało obowiązków, przez co posiadała dużo czasu na przygotowanie do imprezy. Na początku ubrała się normalnie, w bluzkę i dżinsy. Ogarnęła się na szybko i wyszła z domu. Poszła do pobliskiego sklepu z sukienkami. Po dłuższym zastanowieniu kupiła małą czarną z koronką. Zadowolona wróciła do domu. Wyprasowała sukienkę i powiesiła ją na wieszaku na klamce od drzwi. Usiadła na kanapie włączając laptop. Zalogowała się na swoje konto bankowe. O dziwo, dostała pierwszą wypłatę w wysokości trzech tysięcy dolarów. 

''To pewnie sprawka Kylo'' - pomyślała.

Uśmiechnęła się pod nosem. Wyłączyła komputer. Zerknęła na wyświetlacz telefonu. Była dopiero trzynasta. Udała się do swojej sypialni. Zatopiła się w czytaniu książek.

O siedemnastej, z czytania wyrwał ją dzwonek do drzwi. Włożyła zakładkę między strony książki, odłożyła ją na stolik, wstała z łóżka i udała się do drzwi. Otworzyła je. W progu stała Nastia.

-Witaj - powiedziała z fałszywym, słodkim uśmieszkiem.

-Emm... Witam? - odparła Rey unosząc brew. -Coś konkretnego?

-Tak. Po pierwsze, twój adres zdobyłam z kartoteki. Po drugie, widzę twoje starania co do Rena - zachichotała.

Kenobi się zaczerwieniła.

-O co ci chodzi?

-Chciałam tylko powiedzieć, że wczoraj spędziłam z nim cudowną noc. A, no i jutro będziemy w gazetach jako oficjalna para... Na balu pierwszy taniec zarezerwował mi, więc nie musisz nawet przychodzić!

Szatynka już nie wytrzymała. Zacisnęła prawą dłoń w pięść i z całą siłą uderzyła czarnowłosą prosto w twarz.

-Stul pysk! - wrzasnęła. -Kylo by mi tego nie zrobił! Obiecał mi!

Arakow przewróciła się na podłogę krwawiąc z nosa.

-Wypierdalaj z mojego domu!

Zatrzasnęła za nią drzwi i zamknęła je na wszystkie zamki. Serce znowu połamane, biło jej jak szalone. Policzyła powoli od dziesięciu w dół. Wycofała się. Łzy same potoczyły jej się po policzkach. Czemu serce zawsze wybiera niewłaściwe osoby?

Wzięła kilka głębokich wdechów i wydechów. Przemyślała dokładnie całą sytuację. Postanowiła zrobić na złość Rosjance i przyjść na bal.

Na początku umyła włosy razem z odżywką. Wysuszyła je, rozczesała i upięła w wysokiego koka. Umyła twarz. Nałożyła delikatny makijaż (tusz do rzęs, błyszczyk). Założyła na siebie dopasowaną bieliznę, rajstopy i sukienkę. Buty, czarne na obcasach, odnalazła w kartonie na korytarzu. Ubrała do tego czarną kurtkę skórzaną i już była gotowa. Zerknęła na zegarek. Zostało pół godziny do dziewiętnastej. 

Wsiadła na rower i popedałowała do bazy First Orderu. Zaparkowała go przy samochodach. Weszła do środka. 

-Dzień dobry. Pani Kenobi, tak? - zapytał jasnowłosy szturmowiec przy wejściu.

-Tak.

-Zapraszamy do szatni. Sala numer trzy.

Rey udała się wzdłuż korytarza. Weszła do sali numer trzy i zostawiła tam kurtkę z torebką. 

Następnie, udała się do windy. Wszędzie było pełno elegancko ubranych gości. Wcisnęła guzik. Winda ruszyła na sam dół. 

Mimo tego, że Rey wyobrażała sobie bardziej piwnicę jako ciemne, obskurne miejsce, było bardzo jasno i biało. Ogromna sala pełna ludzi. Prawie wszyscy trzymali w ręku kieliszek z winem.

-Nazwisko? - odezwał się ciemnowłosy szturmowiec stojący przy windzie.

-Kenobi - odparła dziewczyna.

-Och, tak, jasne. Zapraszam. - Ponaglił ją ręką.-Ach, nie! Byłbym zapomniał. Miałem to pani przekazać.

Wręczył jej małe czarne, aksamitne pudełeczko.

-Dziękuję - powiedziała Rey, odchodząc w głąb sali.

Usiadła na wolnym krześle. Otworzyła pudełeczko z zaciekawieniem. W środku znajdował się... 

Rubinowy naszyjnik, który Benjamin Kensolo niegdyś podarował swojej ukochanej.

Uśmiechnęła się i wyjęła go. Założyła go sobie na szyję. Pod spodem znalazła karteczkę z podpisem: ''Dziękuję, że przyszłaś. Podejrzewam, że N ci coś nakłamała''.

Schowała pudełeczko do torebki. Wiedziała, że ów prezent dostała od Kylo.

-Uwaga, panie i panowie. Szanowni pracownicy i ludzie, którzy przysłużyli się dla naszej korporacji - zaczął Hux, stojąc przy mównicy. -Witamy was na siedmioleciu First Orderu!

Rozpoczęły się oklaski. 

-Prosimy teraz przedstawicielkę z Rosji.

Nikt nie nadszedł. Generał obejrzał się do tyłu. Stała tam Nastia z opatrzonym nosem. Wyglądała komicznie.

-Nie będę nic mówić! Wyglądam okropnie - pisnęła cicho.

-Yhm... No cóż, w takim razie, oklaski dla naszego wspaniałego przywódcy, Kylo Rena!

Rey zaklaskała. Zaśmiała się z sytuacji Arakow. Przyczyniła się do niej i wcale nie żałowała.

-Dzień dobry - w głośnikach rozbrzmiał głos Kylo, Rey zadrżała. -Serdecznie witam wszystkich przybyłych, z okazji siedmiolecia naszej wspaniałej korporacji. Chciałbym podziękować gościom specjalnym, którzy przybyli z mojego osobistego zaproszenia.

Kenobi utkwiła wzrok w swoich butach. Ren mówił o niej.

-Zapraszam do zabawy. 

Rozpoczęła się burza oklasków. W głośnikach, ku zdziwieniu Rey, popłynęła muzyka ''You don't own me'' w wersji instrumentalnej.

Zobaczyła Kylo, podchodził do Nastii. Spuściła wzrok. Wsłuchała się w muzykę.

-Zechce pani ze mną zatańczyć?

Podniosła głowę. Ren stał wyciągając do niej rękę, uśmiechając się i unosząc brew.

-J-jasne -wyjąkała i wstała.

Zaciągnął ją na parkiet. Pocałował ją w dłoń i objął ją w pasie. Rozpoczął taniec, idealnie zgrany do muzyki. Podczas tej akcji, w ogóle nie spuszczał z niej wzroku. Szatynka musiała przyznać, że tańczył świetnie. 

Ich ciała stykały się ze sobą, ''kłócąc'' się o siebie. Patrzyli sobie w oczy. Na twarzy Kylo błądził kpiący uśmieszek. W głowie Rey błądziły słowa piosenki. Zrozumiała, że przedstawiały ją i Rena.

Czarnowłosy wyszeptał jej do ucha:

-Widzę, że założyłaś naszyjnik.

-No cóż, podoba mi się.

Obrócił ją i znowu przyciągnął do siebie. Jego usta były prawie przy jej uchu.

-Nie uwierzyłaś w to, co nagadała ci Nastia?

-Na początku tak.

Objął ją w pasie, wysunął kolano i lekko przyklęknął. Pociągnął ją tak, żeby delikatnie opadła razem z ręką którą ją obejmował, na jego kolano. Pochylił się nad nią.

-To bardzo źle - powiedział zaczepnie. -Myślisz, że obejdzie się bez jakiegoś rewanżu?

Znowu się wyprostował i przyciągnął Rey do siebie. Muzyka przestawała grać, cichła.

-Co za re... - zapytała, ale nie zdążyła.

Kylo zamknął jej wargi całując ją. Skamieniała. Zrobił to na oczach wszystkich. Zalała ją fala strachu i wstydu, ale odwzajemniła pocałunek nie pozostając dłużna.

To było ich fenomenalne zakończenie tańca. Wszyscy zaczęli bić brawo, oprócz - Nastii. 

Be with me | Reylo AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz