14* special

583 48 5
                                    

*******10 lat wcześniej

Rey ze swoimi koleżankami,  Agatą, Agnes i Alex wyszła ze szkoły kilkanaście sekund po dzwonku obwieszczającym dużą przerwę. Usiadły razem na murku i zaczęły odrabiać pracę domową z przyrody. 

-Agata, wiesz która godzina? - rzuciła nonszalancko Agnes.

-Około dwunastej - zachichotała blondynka.

Wszystkie porzuciły książki i długopisy. Przyparły do metalowych prętów płotu przypatrując się chodnikowi. Początek chodnika miał miejsce przed college'm, który był prostopadle zbudowany do szkoły podstawowej. 

-Idą już? - zapytała podekscytowana Alex.

-Nasi idą! - zapiszczała Agnes. - A twój, Rey?

Dziewczynka przyparła do płotu wpatrując się w drzwi college'u.

- Chyba tak - wyszeptała.

Otóż, ta grupka czterech dziewięcioletnich dziewczynek miała swoje określone zajęcie podczas dużej przerwy w poniedziałek, ponieważ wtedy akurat kończyli lekcje uczniowie z college'u. Przyjaciółki lubiły przypatrywać się wychodzącym nastolatkom, którzy wychodzili ze szkoły i szli prosto przez chodnik, najczęściej kierując się na przystanek autobusowy, i rozmawiając na ich temat. Rozprawiały o ubraniach i makijażu wszystkich dziewczyn, a co najważniejsze, wybierały sobie własnych ''mężów'' spośród najprzystojniejszych dziewiętnastolatków. Alex, Agnes i Agata już dawno wybrały sobie własnych, a Rey nie. Dopiero niedawno, gdy Kenobi była skazana na samotność z powodu tego, że koleżanki wyjechały na konkurs, zauważyła swojego wybranka.

Na chodnik wkroczyli trzej chłopacy. 

-Idzie mój! - zapiszczała po cichu Alex. -To Adam! - Wskazała na niskiego blondyna z niebieskimi oczami.

-A tu mój! - wyszeptała Agnes wskazując na rudowłosego chłopaka z zielonymi oczami. -Albert...

Agata wepchnęła się między nie.

-I tak najprzystojniejszy jest mój Alexander - powiedziała pewna siebie wpatrując się w szarookiego szatyna.

Nastała chwila napięcia. Adam, Albert i Alexander wyszli za teren college'u śmiejąc się i rozmawiając. Przeszli przez chodnik obok wpatrujących się dziewczynek nawet ich nie zauważając. Podeszli do przystanku, a dalej przyjaciółki nie mogły nic zobaczyć.

-Wezmę kiedyś z moim ślub - oświadczyła uroczyście Agnes zarzucając do tyłu ciemnobrązowymi włosami.

-Ja z moim też - potwierdziły pozostałe dwie.

Nastała chwila ciszy.

-No więc, Rey, gdzie ten twój?

Dziewczynka przycisnęła twarz między pręty i zacisnęła wargi. Wkrótce go zauważyła.

-Idzie! - powiedziała dramatycznie.

Wszystkie znajome zrobiły to samo.

Rey wstrzymała oddech. Zobaczyła go.

Czarne, falowane, błyszczące włosy sięgające prawie do ramion, zasłaniające odstające uszy, blada, szczupła twarz o dziwnym kształcie pokryta różnymi pieprzykami i piegami, duży nos, pełne usta, bardzo ciemnobrązowe, duże oczy wlepione w książkę, 1.89 m wzrostu, chudy, dość umięśniony. Obecnie miał na sobie czarną koszulę, bluzę z logiem college'owej drużyny, z napisem na plecach ''Solo 09'', czarne wytarte jeansy i martensy. Plecak, również czarny obijał się o jego plecy. W rękach trzymał książkę. Czytał ją idąc.

-Eee... On? - spytała zdziwiona Alex.

-Tak - powiedziała Rey. Oczy jej się zaświeciły. -Nazywa się Ben Solo.

Dziewiętnastolatek zbliżał się już do płotu. Odgarnął kosmyki włosów z czoła.

Alex postanowiła wykorzystać sytuację. Dała znak Agacie i Agnes puszczając im oczko. Obie lekko się cofnęły.

-Dzień dobry! - wrzasnęła i schowała się za murkiem. Agata i Agnes poszły w jej ślady nurkując za nią.

Rey zdała sobie sprawę co się stało, dopiero gdy Ben przystanął, podniósł wzrok znad książki, przekierował go na nią i uniósł brew. Uśmiechnął się.

-Dzień dobry - parsknął ruszając dalej, kontynuując lekturę.

Dla Rey, to krótkie spojrzenie, uśmiech i dwa słowa znaczyły tak wiele.

Zaczerwieniła się po same cebulki włosów. 

Jej kumpele wstały z ziemi.

-Rey? - odezwała się Agnes wpatrując się z niedowierzaniem w przyjaciółkę dalej z głową między prętami płotu.

Ale Rey była w swoim świecie. W świecie własnych fantazji. Ona też zaświadczyła sobie w głowie, że wyjdzie za ''swojego''. Że będą razem. Wiek tutaj nie miał w ogóle znaczenia, bo później i tak nikt nie zwróciłby na niego uwagi...



Be with me | Reylo AUWhere stories live. Discover now