4

749 63 8
                                    

Rey wstała. Spojrzała na zegar w telefonie. Była 10. Dziewczyna przetarła oczy i ubrała się. Wykonała poranną toaletę i zjadła śniadanie. Usiadła na tarasie patrząc w morze, gdy nagle otrzymała wiadomość. Włączyła telefon i sprawdziła treść.

Od Poe: Cze, Rey! Nasza pani generał wymyśliła niezły plan. Opowiedziałem jej trochę o tobie, może wpadniesz do naszej bazy i zobaczysz jak pracuje Ruch Oporu? ;)

Rey zamyśliła się. Z jednej strony wiedziała, że nie odnajdzie się w Ruchu Oporu, a z drugiej strony była ciekawa. 

Od Rey: No dobrze, podaj mi adres a ja wstukam go w Google Maps ;D

Ciekawość wzięła górę. Rey zachichotała i zmieniła ''adres'' na ''współrzędne''. Spodobały jej się śmieszne określenia Poe. Brzmiały jakby pochodziły z jakiegoś filmu wojennego. Dameron wysłał jej adres bazy. Dziewczyna od razu wrzuciła go do Google Maps i wyszła z mieszkania oczywiście je zamykając. Zbiegła po schodach i wyjęła swój rower z osobnego pomieszczenia. Był dość stary, ale jeszcze się trzymał. Włożyła telefon do stojaka przyczepionego do kierownicy i wyszła z bloku. Wsiadła na rower i zaczęła pedałować tam, gdzie prowadziła ją nawigacja. Przejechała dobry kilometr, kiedy w końcu Google Maps pokazało, że jest na miejscu. Zziajana zeszła z roweru i podeszła do budynku. Zerknęła jeszcze raz na sms od Poe'a, żeby upewnić się, że trafiła dobrze. Budynek przy którym się zatrzymała nie wyróżniał się niczym od zwykłych kamienic stojących obok. Oparła rower o ścianę i weszła do środka. Na wejściu zatrzymał ją ochroniarz.

-Kto ty?

-Nazywam się Rey Kenobi.

Mężczyzna sprawdził listę którą miał w dłoni.

-Możesz wejść. Do piwnicy i na dół.

Rey weszła do budynku. Zauważyła schody prowadzące na dół. Zbiegła po nich i natrafiła na ciężkie metalowe drzwi. Pchnęła je z małym trudem i weszła do środka. Trafiła akurat na zebranie Ruchu Oporu. Sala była wąska i długa. Środkową przestrzeń wypełniał stół, przy którym stały i siedziały różne osoby. Rozpoznała w nich tylko Finna i Poe.

-Cześć, Rey! Chodź do nas, właśnie omawiamy plan.

Dziewczyna podeszła do stołu. Stanęła między Finnem a Poe.

-Rey, to jest Leia Solo. - Poe kiwnął głową na starszą kobietę siedzącą na samym środku stołu. - To jest jej brat, Luke Skywalker. - Pokazał na mężczyznę siedzącego po prawej stronie kobiety.-A to, jej mąż Han Solo.

-Dzień dobry.

-Witamy w szeregach Ruchu Oporu, Rey - powiedziała Leia. -Dobrze, skoro powitaliśmy nowych członków, omówimy nasz plan. Wyślę pięć osób, na specjalną misję dotyczącą ogłuszenia i przesłuchania Kylo Rena.

Rey zdrętwiała. Nie będzie mogła później spojrzeć normalnie Kylo w oczy.

-Wyślę tam pięć osób. Poe'a, Finna, Oscara, Jacka i ... Rey.

Nie dość, że zdrętwiała, to teraz zmieniła się w bezumysłową postać. Słuchała dalszej części planu jakby z pod wody. Potem nieświadomie poszła przebrać się w strój agenta First Orderu. Została zaprowadzona przez Poe'a do białego samochodu. Rozbudziła się z transu dopiero, gdy stanęli przed bramą bazy First Orderu. Poe włożył do czytnika sztuczną kartę i wjechał na parking. Cała paczka wyszła z auta i podeszła do drzwi.

-Słuchaliście planu, prawda? Każdy z nas jedzie osobną windą. Tylko jedna prowadzi do biura Rena. Kto tam trafi, ogłusza go paralizatorem, przenosi go na dach, a stamtąd zabiera go helikopter Ruchu Oporu. Wszystko jasne? Świetnie. Widzimy się tu za 30 minut.

Wszyscy się rozeszli. Rey wpadła do jakiejś windy. Spojrzała na przyciski i odetchnęła z ulgą. To ona trafiła na windę prowadzącą do biura Kylo. Wcisnęła guzik i pojechała do góry. W głowie obmyślała co chce właściwie zrobić. Ogłuszyć Kylo? Ostrzec go? Ostatecznie wybrała to drugie. Winda stanęła, a dziewczyna wybiegła z niej prosto na mroczny korytarz. Były tu jedne, jedyne drzwi. Zapukała i bez odpowiedzi weszła do środka. Był tam Kylo. Siedział przed biurkiem w garniturze.

-Rey? Co ty tu robisz?

-Ruch Oporu chce cię porwać. Uciekaj ze mną, przenocuję cię. Mam auto. - Wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego w ogóle ich nie przemyślając.

-Chce mnie porwać? Nie da rady...

-Da. Są już w bazie. Szybko.

-No dobra...

Wstał, a Rey od razu pociągnęła go za rękaw do windy. Zjechali na sam dół. Dziewczyna wyprowadziła Kylo  od razu do samochodu. Agenci kiwali w jego stronę głowami. Wepchnęła go do tyłu i usiadła na miejsce kierowcy. Wyruszyła prosto do domu. Dopiero teraz zaczerpnęła większą ilość powietrza. Co ona zrobiła?

-Dzięki za ratunek.

-Nie ma za co.

Dalej jechali już w milczeniu. Rey wjechała na parking podziemny w swoim bloku i wysiadła. Zdjęła czarne okulary i wyrzuciła je do pobliskiego kosza. Poprowadziła Rena do swojego mieszkania.

-Możesz spać na kanapie.

-Jeszcze raz dzięki, dobranoc.

Rey przygotowała się do snu i zasnęła, zapominając o swoim gościu.


Be with me | Reylo AUWhere stories live. Discover now