8| Even when I lose I'm winning

2K 209 10
                                    

Większość uczniów postanowiła spędzić popołudnie na błoniach i my nie należeliśmy do wyjątku. Był ciepły, wrześniowy dzień, a cała nasza grupka wylegiwała się w cieniu drzewa.
- Myślę, że podmienili Grega - mruknęła Anna odgarniając z czoła pojedyncze kosmyki włosów - Błagam, to fizycznie niemożliwe, żeby aż tak się zmienić.
- Jeśli ciężko nad sobą pracował i miał motywację to czemu nie? - spytała Marlena marszcząc brwi.
- To tak jakby Smark zniknął na dwa lata i wrócił wyglądając jak jakiś model co najmniej. Zgadzam się z Anną - stwierdził Syriusz, na co Dorcas prychnęła.
- Błagam cię, Black. Mówisz tak tylko dlatego, że on wygląda lepiej niż ty.
- Dorcas, jeśli tak bardzo zależy ci na zmianie chłopaka ze mnie na jego to proszę bardzo. Chociaż według mnie on bardziej leci na Evans. Widziałem jak się na nią gapił.
James zachłysnął się wodą, którą właśnie pił, a ja zgromiłam Blacka spojrzeniem.
- Zamknij się - warknęłam mrużąc oczy, ale tamten tylko wzruszył ramionami.
- Ślepa jesteś czy jak? Zresztą wydaję mi się, że on zawsze lubił cię bardziej niż koleżankę. No wiesz, chyba strasznie go pociągało twoje zamiłowanie do nauki czy coś w tym stylu.
Wyrwałam Peterowi jabłko, które właśnie jadł i rzuciłam w chłopaka trafiając go w czoło.
Black jęknął i spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a James odchrząknął głośno.
- Mam nadzieję, że nie rozczarował się zbyt bardzo, gdy usłyszał, że już masz chłopaka, Lily.
Wymieniłyśmy z Dorcas zdziwione spojrzenia.
- Właściwie nikt mu jeszcze o tym nie wspomniał - powiedziała dziewczyna uśmiechając się z zakłopotaniem.
Anna roześmiała się głośno.
- Nie chciałbym być z nim w jakiś wrogich stosunkach - stwierdził James przejeżdżając dłonią po włosach - Był w porządku gościem.
- Nadal jest - rzuciła Dorcas, ale szybko zamilkła widząc spojrzenie Blacka.
- Nie wiem o czym wy właściwie mówicie, bo Greg spotkał mnie dzisiaj pierwszy raz od trzech lat, ale może zmienimy temat? Na przykład porozmawiajmy o naszym planie związanym z Aurelią.
- Błagam, Ruda. Na samą myśl o tej dziewczynie zaczynam się źle czuć. To tak jakby ktoś wziął wszystkie najgorsze cechy, zamknął je w jednej osobie i nazwał ją Aurelia.
- Świetnie - rzuciłam kompletnie ignorując Blacka - Eliksir jest już gotowy, jutro godzinę przed wyjściem będziesz go musiał zażyć, James. Spotkasz się z Aurelią na głównej ulicy, a my będziemy to obserwować z ukrycia.
- A mówiłem już jak bardzo nie podoba mi się ten plan? - spytał James.
- Nie możesz się wycofywać nagle dzień przed - stwierdziłam mrużąc oczy.
- Ale kto powiedział, że się wycofuje?
- Cicho bądźcie oboje - warknęła Anna - Nasz wcześniejszy obiekt rozmowy właśnie zmierza w tym kierunku.
- Jeśli chodzi o Aurelię to ja się zmywam - jęknął Syriusz.
- Mówiłam o Gregu, idioto - Anna pokręciła z niedowierzeniem głową.
Rzeczywiście, chłopak szedł w naszą stronę trzymając stos książek pod pachą. Syriusz przyciągnął Dorcas w swoją stronę na co ta przewróciła oczami.
- Cześć wszystkim - powiedział Greg stając nad nami.
- Będziesz się uczył? - spytał Syriusz patrząc na książki chłopaka - W taki piękny dzień?
- Chcę nadrobić trochę materiał - uśmiecha się Greg i usiadł obok nas - No wiecie, w tym roku Owutemy.
- Gadasz jak Evans - stwierdził Syriusz.
- Black - warknęłam, ale Greg tylko się roześmiał.
- Ja i Lily zawsze się dogadywaliśmy, szczególnie jeśli chodziło o naukę. A przy okazji, będziemy musieli wznowić nasze spotkania dyskusyjno - naukowe. Nawet nie wiesz jak za nimi tęskniłem będąc we Francji.
James zmarszczył brwi, a ja zaczerwieniłam się gwałtownie. Być może Black miał jednak trochę racji.
- Możesz mi powiedzieć coś więcej o tych spotkaniach? - spytał James - Chętnie dołączę.
Wszyscy spojrzeli się na niego ze zdziwieniem, jedynie Anna wyglądała jakby właśnie świetnie się bawiła.
- Cóż, wybieramy sobie temat, później spotykamy się w bibliotece i go wspólnie umawiamy - powiedział niepewnie Greg.
- Cóż, to brzmi...
- Cholernie nudno - stwierdził Black marszcząc brwi - Ale rozumiem, że Evans może lubić takie rzeczy. W końcu raz na naszym wyjeździe do Gravylune uczyła się transmutacji. Tylko ktoś taki jak ona może katować swój umysł transmutacją na wakacjach.
- Syriusz - oburzyła się Dorcas - Zostaw Lily w spokoju. Ona przynajmniej nie dostaje co chwila szlabanów tak jak ty.
- Gravylune? Nigdy nie słyszałem o tym miejscu - Greg zmarszczył brwi.
- Och, takie małe miasteczko, w którym byliśmy na wycieczce z McGonagall i Slughornem. Niektórzy mówią, że jest magiczne, mimo że nie ma tam magii. Dla przykładu mogę ci powiedzieć, że Evans i James nagle zostali tam parą - powiedział zadowolony Syriusz, a jego mina mówiła tyle co "Nie musisz mi dziękować, Evans".
- Parą? - spytał Greg unosząc brwi.
- To takie słowo, które oznacza, że..
- Nie tłumacz mi tego - przerwał gwałtownie Greg, a wszyscy spojrzeli się na niego zdziwieni. Wydawał cię z lekka poirytowany.
- To ja już pójdę - mruknęłam uśmiechając się zakłopotana.
Nim ktokolwiek zdążył mnie zatrzymać zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do zamku, a Dorcas rzuciła się za mną.
- Syriusz to zawsze palnie wszystko w najmniej odpowiednim momencie - westchnęła - Myślisz, że będzie z tego jakaś afera? Greg wyglądał dziwnie.
- Oby nie - westchnęłam.
Następny dzień był równie piękny jak poprzedni jeśli chodzi o pogodę. Nie można tego było powiedzieć o humorze Jamesa, który siedział na swoim łóżku z niezadowoloną miną patrząc jak przelałam trochę eliksiru o jasno różowej barwie do szklanki.
- Proszę - powiedziałam zadowolona - Wypij do dna.
- A co z resztą eliksiru? - spytał.
- Zdobiliśmy go trochę za dużo - wzruszyłam ramionami.
James westchnął i już miał wypić zawartość szklanki, gdy Black wparował do pokoju i chwycił w rękę resztę eliksiru.
Za nim wpadła wściekła Dorcas, która próbowała wyrwać mu fiolkę, ale daremnie. Syriusz wskoczył na łóżko i uśmiechnął się szeroko.
- Nie bój się, Rogaczu nie pozwolę ci przeżywać takich męczarni w samotności - powiedział i wypił duszkiem eliksir.
- Black! - wrzasnęłam, ale było już za późno.
Chłopak zatrząsł się i upadł na łóżko. Przez kilka sekund nic się nie działo, a po chwili zaczął się zamieniać, aż w końcu leżał przed nami jedenastoletni chłopiec. Był dokładnie taki jak sam jakim go pamiętałam na pierwszym roku. Black nic nie mówił rozglądał się tylko z zaciekawieniem po całym pomieszczeniu.
- Skoro twój bardzo inteligentny i skory do poświęceń kolega postanowił zaprezentować jak działa eliksir to teraz twoja kolej - powiedziałam zirytowana.
James spojrzał niepewnie na młodego Syriusza, westchnął i wypił to co znajdowało się w szklance. Nie minęło więcej niż 10 sekund, a już i on zamienił się w swoją jedenastoletnią wersję.
- Przepraszam, pani mi kogoś przypomina - powiedział Syriusz marszcząc brwi - Ma pani takie same marchewkowe włosy jak Evans. Mój kolega się w niej kocha.
- Syriusz! - James zaczerwienił się gwałtownie - Zwariowałeś? Lubiłbym ją bardziej gdyby nie przyjaźniła się z tym obślizgłym Smarkiem - dodał patrząc już na nas.
- I gdyby miała jakieś poczucie humoru!
- Świetnie - rzuciłam posyłając jedenastoletniemu Syriuszowi wściekłe spojrzenie - A ciebie, młody mogę zapewnić, że mam poczucie humoru.
- Pani myśli, że jest Lily? - chłopak zmarszczył brwi - Nieee, Evans nie jest stara.
Zacisnęłam wargi w wąską linię i z trudem powstrzymałam się od wyrzucenia Syriusza przez okno.
- Nie ważne - powiedziałam - Pomożecie nam w czymś bardzo ważnym?

Dobra urocze spotkanie Aurelii dopiero w następnym, ale daję dwa dzisiaj za to😂

Hey there MaraudersWhere stories live. Discover now