Rozdział 30

397 47 6
                                    

Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Białe ściany nie były dobrym znakiem, byłam w szpitalu. Po chwili zauważyłam, że na szafce obok mojego łóżka opiera się śpiący Luke.

Patrzyłam jak powoli otwiera oczy i natychmiast się uśmiecha.

- Dobrze, że się wreszcie obudziłaś – stwierdził ziewając.

- Luke, czy wszystko w porządku? Z dzieckiem? – zapytałam siadając na materacu.

- Nie przejmuj się, nic się nie stało, chociaż nie powinnaś się tak stresować.

- Nie ode mnie to zależy, co z Calumem?

- Pójdę zawołać pielęgniarkę, powiem, że już się obudziłaś – mówił wstając z krzesła.

- Hemmings!

- Sue, porozmawiajmy o tym później.

- Czy on odszedł? – zapytałam zaciskając powieki.

- Tak, zostawił to - powiedział biorąc głęboki wdech i podając mi kartkę.

Patrzyłam na zwinięty papier z niedowierzaniem. Po chwili usłyszałam jak blondyn wychodzi z pokoju, w tym momencie zwinnym ruchem rozwinęłam kartkę i zaczęłam czytać

Susan,

tak bardzo żałuję, że nie mogę być przy Tobie. Będę bardzo za Tobą tęsknił,

za Twoimi oczami, ustami, dotykiem... za tym jak odrzucasz włosy z ramion, za Twoim uśmiechem, pocałunkiem. 

Wiem, że nikogo nigdy tak nie pokocham, jesteś pierwszą osobą na której tak bardzo mi zależy, właśnie dlatego muszę odejść. Może kiedyś wrócę, ale nie mogę Cię prosić abyś czekała, chcę żebyś była szczęśliwa. Była szczęśliwą mamą.

Żałuję, że nie zobaczę naszego dziecka, mam nadzieję, że odziedziczy po Tobie urodę. Wierzę, że dopilnujesz aby miało jak najlepsze życie. Wiem, że jesteś niezastąpiona i wspaniale się sprawdzisz w roli matki.

Tak bardzo przepraszam, że musisz cierpieć za moje błędy. Mam do Ciebie tylko jedną prośbę: jeśli to będzie dziewczynka nazwij ją Mali, tak miała na imię moja siostra, odegrała w moim życiu bardzo ważną rolę, podobnie jak Ty. Całkowicie zmieniła moje spojrzenie na świat.

Tak... nawet nie wiesz jak bardzo mnie zmieniłaś Susan Starr. Bardzo Ci za to dziękuję.

Calum"

Moje ręce się trzęsły, a do oczu napływały łzy. Przed oczami miałam wszystkie momenty, gdy byłam z Calumem. Skłamałabym mówiąc, że nie mam do niego żalu za to co się działo. Nienawidziłam kiedy wychodził nie informując o tym gdzie się wybiera, kiedy coś przede mną ukrywał i kiedy narażał, aby mnie bronić. Ale myśląc o tych wszystkich wspaniałych chwilach wspólnie spędzonych wiem, że nie chciałabym go zmienić za żadne skarby świata. Nie każdy mógł tak dobrze poznać jego wnętrze, ja miałam tą szansę. Mogłam dowiedzieć się jak bardzo inteligentny jest, jak wrażliwy czy zagubiony chociaż zawsze starał się to ukrywać, jak bardzo przeżywał, gdy coś nie szło po jego myśli i jak bardzo mnie kocha. Dopiero teraz dotarło do mnie, że to koniec nie tylko moich problemów, ale przede wszystkim czasu spędzonego w jego ramionach, pocałunków, rozmów...

Czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce, czułam się jakby moje życie było kompletnie puste i przerażała mnie wizja, że rzeczywiście bez Caluma takie będzie.

Obróciłam się na drugą stronę łóżka i wtulając się w poduszkę płakałam. Nie miałam siły myśleć o tym wszystkim, nie miałam siły żyć.

- Susan – za plecami usłyszałam głos Luke'a. – przyszła pielęgniarka, aby cię zbadać.

Mój płacz stawał się coraz głośniejszy i intensywny jak nigdy wcześniej.

- Sue – otworzyłam oczy, aby spojrzeć na twarz blondyna. – sama wiesz, że tak będzie lepiej, prawda?

- Nie będzie Luke! Ty nic nie rozumiesz! Kompletnie nic...

Pielęgniarka zbliżyła się tak, że była w zasięgu mojego wzroku.

- Czy mogłabym przeprowadzić badania? To nie potrwa długo Susan – mówiła spokojnym tonem.

- Nie! Zostawcie mnie – krzyczałam zasłaniając twarz. – proszę..

- Przyjdzie pani później? – zapytał Hemmings siadając obok mnie na łóżku. – Porozmawiam z nią.

- Oczywiście.

Kilka sekund później zostałam w sali z blondynem, który widocznie nie wiedział od czego zacząć. Powoli uspokajałam się, kiedy dłonią gładził moje włosy.

- Na tym się życie nie kończy – powiedział wreszcie. – musisz się wziąć w garść, za chwilę nie tylko swoje nastroje i problemy będziesz musiała ogarnąć. Będzie jeszcze dziecko, dla którego musisz stworzyć dom. Normalny dom. Zrozum, że ja razem z chłopakami pomożemy ci we wszystkim w czym będziemy mogli, ale ty sama też musisz pomóc. Teraz samej sobie. Pomyśl o tym czy nie zależy ci na szczęściu i przede wszystkim bezpieczeństwu tego maleństwa. Niestety, ale przy Calumie nie zawsze byłoby to możliwe. Pomyśl czy jeszcze bardziej nie bałabyś się, gdyby Hood wychodził i długo nie wracał. Czy nie bałabyś się, że twoje dziecko straci ojca... Wszystko się jeszcze ułoży, zobaczysz.

Spojrzałam na twarz Luke'a i mimo, że wiedziałam, że ma rację to i tak nie byłam w stanie w całości dopuścić do siebie wszystkich jego słów. Zrobiłam kilka głębokich, głośnych wdechów i wydechów.

- Wszystko się ułoży – powtórzyłam wymuszając uśmiech.


______________________

Czytasz? - Skomentuj!

Ostatni rozdział!

Jak wrażenia?

Postaram się jak najszybciej dodać epilog, jednak jak widać nawet jak się staram to wychodzi jak zawsze. Więc bądźcie cierpliwi.



Hard //c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz