Rozdział 9

762 96 6
                                    

Otworzyłam oczy i wpatrując się w biały sufit uświadomiłam sobie, że nie jestem w moim łóżku. Powoli się podniosłam czując jak wszystkie mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa po czym rozglądnęłam się po pomieszczeniu.

Białe ściany, biała podłoga, białe łóżka przysłane białą pościelą, po lewej stronie okno z białą firanką. Zerwałam się nareszcie wiedząc, że jestem w miejscu którego nienawidzę – szpitalu. Wstając poczułam jak hamuje mnie kroplówka podłączona do ręki oraz kilka kabelków przyczepionych do mojej klatki piersiowej. Bez zastanowienia odczepiłam je, a kroplówkę, która na szczęście wisiała na wieszaku na kółkach mogłam wieźć. W pewnym momencie wszystkie urządzenia wokół łóżka zaczęły piszczeć, a ja zmieszana podskoczyłam kiedy do sali wbiegła kobieta, a za nią starszy mężczyzna. Stanęli na przeciwko mnie lustrując moją twarz wzrokiem.

- Jak... pani? – jąkał się staruszek patrząc w papiery.  – Z badań wynikło, że wstrzyknęła pani sobie dużo środków odurzających. Za dużo. Większość ludzi się już nie budzi.

- Co? – zapytałam nie dowierzając w to co słyszę.

- Usiądź kochanie. Widzę, że jesteś bardzo słaba. – mówiła blondynka podchodząc bliżej z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Nie zbliżaj się! – krzyknęłam po czym złapałam mój brzuch, który zakuł pod wpływem gwałtownego ruchu. – Prze.. przepraszam. Ale co tu się dzieje?

- Najpierw usiądź, a wtedy porozmawiamy. – lekarz, który rzucił mi podejrzliwe spojrzenie spod okularów. – Tak lepiej. – stwierdził kiedy usiadłam. – Przywieziono cię... tydzień temu, z bardzo dużą ilością morfiny we krwi. Byłaś nieprzytomna, a znaleziono cię w domu, w którym została zabita twoja babcia.

Zasłoniłam ręką usta po czym zaczęłam płakać. Kompletnie nie wiedziałam co się stało, dopiero teraz uświadomiono mi, że to co pamiętam – Natalie pociągającą za spust jest prawdą.

- To.. to Natalie. – załkałam.

- Co mówisz skarbie? – zapytała pielęgniarka kucając przy mnie.

- Ona zabiła moją babcię. – powiedziałam przecierając oczy. – Natalie Green.

- Wiesz, ze to bardzo poważne oskarżenie? – mężczyzna usiadł obok mnie na szpitalnym łóżku. – Zwłaszcza, że nie znaleziono żadnych śladów. Poza tym byłaś pod wpływem narkotyków.

- Nie byłam pod wpływem narkotyków! – krzyknęłam. – Tak. Jestem pewna. – stwierdziłam odwracając się do personelu szpitala i kładąc się na łóżku.

- Pobierzemy ci krew do badań, a potem wezwiemy policję abyś mogła złożyć zeznania. – oznajmił lekarz wychodząc z sali.

- Super. – wymamrotałam kiedy drzwi się zamknęły.

****

Siedziałam naprzeciwko pulchnego mężczyzny w granatowym mundurze.

- Chcesz mi powiedzieć, że nieświadomie zostałaś naćpana? – zapytał z niedowierzaniem.

- Owszem. – odparłam chłodnym tonem po czym wstałam i oparłam się o ścianę. – Uwierzcie mi... – powiedziałam cicho. – Proszę...

Policjant cały czas wpatrywał się we mnie nic nie mówiąc, przez co czułam się nieswojo.

- Powiedz wszystko jeszcze raz. Od początku do końca. – powiedział chwytając notatnik i kierując mnie wzrokiem do mojego poprzedniego miejsca.

- Po pracy siedziałam na ławce przed hotelem, zadzwoniła moja babcia, która krzyczała, żebym nie wracała do domu... – przerwałam przecierając mokre policzki. – Nie posłuchałam jej. Kiedy wróciłam  babcia siedziała w salonie, była związana, po czym z kuchni wyszła Natalie, w czarnej bluzie, potem chciałam obronić babcię, ale ona wyciągnęła pistolet i i... ją...

- Zastrzeliła?

- Tak. – powiedziałam kiwając głową. – Potem wyszła, a ja nie wiem... więcej nic nie pamiętam.

- Mam to. – oznajmił mężczyzna. – Zrobię co mogę. – powiedział cicho uśmiechając się. Policjant, który cały czas stał pod pokojem w którym zostałam przesłuchiwana zerwał się kiedy z niego wyszłam. Był zupełnym przeciwieństwem tego z którym rozmawiałam. Młody, przystojny, szczupły i wysoki. Uśmiechnął się na mój widok i prowadził do sali.

- Wierzę ci. – powiedział poprawiając blond włosy.

Spojrzałam na niego z nadzieją.

- Naprawdę.... nawet jeśli to ty byś sobie wstrzyknęła to świństwo to jestem pewny, że człowiek pod wpływem tak silnego środka nie ukrył by tak śladów.

- Czyli uważasz, że jestem za głupia na zbrodnie doskonałą. – podsumowałam. – W sumie...

- Nie do końca to miałem na myśli, ale skoro masz takie zdanie na temat swojej inteligencji. – powiedział otwierając drzwi do sali. – Jestem Simon.

- Susan. – oznajmiłam wymuszając uśmiech i kierując się w stronę szpitalnego łóżka.

Usiadłam na nim obserwując jak blondyn zamyka drzwi.

****

Przez następne godziny leżałam na łóżku czytając jakąś książkę Kinga, którą podrzucił mi lekarz. W pewnej chwili drzwi się otworzyły.

- Nie słyszałeś o pukaniu? – zapytałam nie przerywając lektury.

- Słyszałem, ale go nie praktykuje. – powiedział.

- Czego chcesz? – odłożyłam powieść na półkę i usiadłam na łóżku.

- Mam dowody... Natalie popełniła jeden mały błąd. – oznajmił Calum ukazując swoje białe zęby.

__________________

Przepraszam, że tak długo rozdział się nie pojawiał. Ogółem nie jestem z niego zadowolona :/


Czytasz? - Proszę o komentarz.


Hard //c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz