Rozdział 24

522 58 10
                                    


Obudziłam się  przy leżącym tuż obok Calumie. Podziwiałam jego twarz uśmiechając się i usiłując sobie przypomnieć wydarzenia z poprzedniego wieczora.

Ciemnowłosy delikatnie musnął moje usta po chwili pogłębiając pocałunek. Chwycił moją koszulkę i czekał aż wyrażę zgodę na jej ściągnięcie, jednak ja pokręciłam przecząco głową i odepchnęłam delikatnie chłopaka.

- Przepraszam. – powiedziałam.

- Rozumiem, nie mogę wymagać od ciebie żebyś tak szybko mi wybaczała.

- Nie o to chodzi... to znaczy po części tak, ale niezbyt dobrze się czuję. – wyznałam.

- Dlaczego? Co jest nie tak? – dopytywał kucając przy mnie i patrząc w moje oczy.

- Nie... niedobrze mi.

Hood dotknął mojego czoła i pokręcił głową.

- Masz chyba gorączkę. Za chwilę ci coś przyniosę, a ty się lepiej połóż. – na te słowa wymusiłam uśmiech i zajęłam miejsce na łóżku podkulając nogi.

Po chwili był już z powrotem, podał jakiś syrop o bliżej niezidentyfikowanym smaku i tabletki przeciwbólowe.

- Śpij. Dobranoc. – powiedział całując moje czoło.

- Nie idź... – zaprotestowałam. – Zostań.

Nie wiedzieć czemu czułam, że potrzebuję jego bliskości. Kiedy położył się obok wtuliłam się w jego klatkę piersiową i momentalnie zasnęłam.

Leżąc na łóżku poczułam lekki ucisk w brzuchu po czym zeskoczyłam z niego biegnąć do łazienki. Miałam wrażenie, że zwymiotuję wszystko, razem z żołądkiem, kiedy nudności ustąpiły spłukałam wodę i oparłam się o ścianę obok.

Starałam się rozpoznać objawy jednak nie potrafiłam ich dopasować do żadnej choroby. No cóż mogłaby to być grypa żołądkowa lub skutek zjedzenia czegoś nieświeżego... jednak nie sądzę, aby Calum pozwolił mi podać coś niesprawdzonego.

Wstałam z podłogi i odkręciłam kurek od kranu ochlapując swoją twarz chłodną wodą, co pozwoliło mi nieco ochłonąć i wyznaczyć przyczynę wymiotów. Szybkim krokiem wróciłam do pokoju i chwyciłam telefon włączając kalendarz. Ostatnia data została zaznaczona ponad półtorej miesiąca temu, a dotychczas mój okres był zawsze regularny. Opadłam na łóżko i przerażona wpatrywałam się w ścianę.

- Jak się czujesz? – zapytał ciemnowłosy przecierając oczy.

- Ja... lepiej. Dużo! – powiedziałam odwracając się do niego.

- Nie wyglądasz dobrze. – oznajmił zbliżając się do mnie.

- No dzięki. – prychnęłam udając obrażoną.

- Sue nie o to mi chodziło... – zaśmiał się całując moją szyję. – Ale bywało, że wyglądałaś lepiej.

Zmierzyłam go wzrokiem i mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Dupek.

- Zostań dzisiaj w łóżku. – powiedział cicho.

- Nie mam nic przeciwko. – odparłam. – Zostaniesz ze mną?

- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał! – krzyknął kładąc się na materacu. – Ale muszę załatwić kilka spraw.

- W porządku. Idę się ogarnąć. - wstałam i wyjęłam wygodne ubrania z szafy następnie udając się do łazienki.


****


Po ciepłym prysznicu, który pozwolił mi przemyśleć to i owo ubrałam się, uczesałam i wróciłam do pokoju. Nie zastałam już Caluma dlatego bez wahania wyszłam z pomieszczenia udając się prosto do kuchni. To zdecydowanie było serce mieszkania, zawsze ktoś tam był i nie dziwię się. Jedzenie przyciąga.

- Cześć. – powitał mnie blondyn przyrządzając kanapki. – Koniec szlabanu? – zaśmiał się patrząc na mnie przez ramię.

Pokiwałam głową i usiadłam na blacie tuż obok chłopaka.

- Ej! Co jest? – zapytał próbując wyczytać odpowiedź z mojej twarzy. – Coś się stało?

Poczułam jak do oczu napływają mi łzy, ale starając się je powstrzymać zamknęłam oczy na trochę dłużej. Kiedy je otworzyłam Luke w dalszym ciągu mi się przyglądał, a ja wybuchłam.

- Cal... Calum wyszedł? – zapytałam nerwowo wycierając policzki.

- Tak, dopiero co razem z Cliffordem. – szybko udzielił mi odpowiedzi po czym podał kawałem ręcznika papierowego, abym mogła otrzeć łzy. – Powiedz co się stało.

Przygryzłam wargę i długo zwlekając powiedziałam cicho:

- Ja chyba jestem w ciąży.

Po czym ponownie wybuchłam płaczem. Hemmings przytulił mnie, a ja starałam się zebrać w sobie.

- Uspokój się... – mówił niemal szeptem. – Słyszysz? Wszystko będzie dobrze. Kupię test, może to fałszywy alarm.

- Masz rację. – podniosłam się i przetarłam oczy. – Może fałszywy alarm. – powtórzyłam.


****


Blondyn wrócił po kilku minutach. Wiedziałam, że apteka nie jest blisko więc nie spodziewałam się tak szybkiego powrotu. Widocznie nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości.

Kiedy Luke wszedł do domu pobiegłam do drzwi i chwyciłam reklamówkę. Po chwili byłam już w łazience i czytałam instrukcję. Zrobiłam wszystko jak należy i nadszedł czas prawdy. Nie byłam w stanie spojrzeć na rękę w której trzymałam dwa testy.

- I co? – zapytał chłopak pukając w drzwi.

Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, po ich otwarciu zwróciłam wzrok na wyniki, które okazały się pozytywne.

- Kurwa! To nie może być prawda! Nie... – krzyczałam równocześnie płacząc.

- Susan. – ponownie usłyszałam głos zza drzwi.

- Spieprzaj. Nie chcę z nikim rozmawiać, daj mi spokój. – mówiłam siadając na zimnych kafelkach.

- Sue... Calum i Michael wrócili. – poinformował po czym słyszałam jak odchodzi.





Hard //c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz