Rozdział 16

665 87 4
                                    

- Jedz. – głos blondyna obił mi się o uszy wyrywając mnie z zamyślenia. – Nie chcę mieć na sumieniu laski, która postanowiła się głodzić. – dodał śmiejąc się pod nosem.

- Cóż za poczucie humoru. – lustrowałam pomieszczenie w którym byłam, zwane kuchnią po czym moje oczy zwróciły się na posiłek.

Rozgrzebywałam sałatkę, która była w pudełeczku dołączonym do hamburgera z frytkami. Czy tylko ja nigdy nie widziałam w tym sensu? Jakby ktoś chciał zjeść mało kaloryczną sałatkę nie zamawiałby jedzenia w jakiejś restauracji typu fast-food. Ale nie ważne... mój towarzysz, którym okazał się Luke już zjadł i nie przestawał patrzeć na moje czynności.

- Cholera możesz przestać?! – krzyknęłam upuszczając sztućce.

- O co ci chodzi? – zapytał opierając się o krzesło. – Tylko patrzę.

- Właśnie o to... – powiedziałam cicho. – Czy to jak jem jest takie ciekawe?

- To jak jesz? Jesteś w trakcie rozkładania sałatki na czynniki pierwsze. – zaśmiał się. – Zawsze lubiłem doświadczenia.

- Jesteś...– zaczęłam wkładając pomidorka koktajlowego do ust. - Może nie będę kończyć. – dodałam po przełknięciu warzywa.

- Jak chcesz. – poruszył ramionami. – Coś zjadłaś więc moje zadanie zostało wykonanie.

Uśmiechnęłam się do odchodzącego blondyna po czym otworzyłam pudełko i chwyciłam hamburgera i pochłonęłam go w kilka sekund. Po skończeniu posiłku wyszłam z pomieszczenia i oparłam się o futrynę patrząc na dwójkę chłopaków siedzących na granatowej kanapie i grających w FIFE. Moje ramie zapiekło podczas dotyku, więc stanęłam na równe nogi spoglądając w dębową podłogę. Pomieszczenie było stylowo urządzone. Ciemnobrązowe ściany zlewały się z podłogą za to olchowe meble przez to wspaniale się wyróżniały. Spoglądałam na dwóch blondynów śmiejących się i drwiących ze swoich podstawowych błędów w grze.

- Znowu wygrałem słabiaku! – krzyknął Irwin wstając i podnosząc ręce do góry.

- Oszukujesz za każdym razem! – odezwał się Luke rzucając pada na ziemię i spoglądając jak urządzenie się rozpada.

- Hemmings łeb ci urwę przy samej dupie! To już czwarty pad w tym tygodniu! – krzyczał rozwścieczony Michael wbiegając nagle do pokoju i wymierzając w twarz blondyna idealne uderzenie co sprawiło, że głowa Luke'a odskoczyła w bok.


****


- Zachowujecie się jak gówniarze. – powiedziałam cicho, kiedy podeszłam do poszkodowanego z mokrym ręcznikiem i przykładając do jego krwawiącego nosa zmierzyłam wszystkich obecnych w pomieszczeniu wzrokiem.

- Gówniarze. – powtórzył Ashton drwiącym głosem. – Kim ty jesteś żeby nas tak nazywać? Za kogo się uważasz?

- Uspokój się. – powiedział Luke przez zęby. – Przecież wiesz ile przeszła.

- Ona dużo przeszła?! Jak ty w ogóle możesz... Hemmings! To nie znaczy, że mamy obchodzić się z nią jak z jajkiem! – krzyczał z wyrzutem.

- Ogarnij się, albo ci pomogę. – powiedział opanowany czarnowłosy chłopak, u którego zauważyłam dzisiaj dwa pasemka w malinowym odcieniu.

- Poradzę sobie. – warknął po czym podążył w stronę drzwi wyjściowych, po chwili słychać było jedynie głośny huk zwiastujący opuszczenie przez blondyna domu.

- Ja... – zaczęłam czując jak do oczu napływają mi łzy. – Pójdę wziąć prysznic.

- Twoje rzeczy są na korytarzu, łazienka to drugie pomieszczenie po lewej na górze. – wyjaśnił Clifford podając mi rękę, abym się podniosła i chwytając ręcznik jak dotąd znajdujący się w mojej ręce.

- Dzięki. – wydusiłam kierując się w stronę schodów.


****


Odkręciłam wodę i weszłam do zaparowanej kabiny. Przyjemne ciepło otuliło moje ciało po czym poczułam jak wszystkie rany zaczynają niesamowicie piec. Zmieniłam temperaturę wody na nieco niższą, jednak ona stawała się coraz cieplejsza sprawiając, że ból był nie do zniesienia. Próbowałam skręcić wodę, ale było to niemożliwe po czym starałam się otworzyć kabinę.

- Pomocy! – krzyczałam czując jak całe ciało się niemal pali. – Proszę pomóżcie mi!

Z mojego gardła wymknął się pisk kiedy strumień wody się zwiększał. W pewnym momencie woda przestała się lać, a za kabiną ujrzałam postać. Była niewyraźna... Piszczałam. Mój strach wzmacniał się w miarę zbliżania się tajemniczej osoby. Jej dłoń oparła się o szkło, po czym powoli odsunęła drzwiczki. Przez wąską szparę ktoś podał mi ręcznik, którym natychmiast chwyciłam i owinęłam nim ciało po czym jego dłoń złapała moją rękę. Ale poznawałam ją... to ta sama dłoń, która był mocno zaciśnięta na moim nadgarstku, ta sama która znajdowała się na moich plecach w chwili słabości, ta sama, która gładziła mnie po policzku... TA SAMA KTÓRA NACISNĘŁA SPUST.

Moja stopa znalazła się na zimnej płytce, a na mojej twarzy wymalował się grymas, jednak kiedy spojrzałam na twarz Caluma przestał mi przeszkadzać chłód, mimo, że po kilku sekundach dołączyła do niej druga stopa. Stałam naprzeciwko bruneta i patrzyłam w jego czekoladowe oczy.

- Susan przepraszam... – wyszeptał składając delikatny pocałunek na moim ramieniu. – Za wszystko.

Moje serce biło niesamowicie szybko, a wszystko co się działo rozmywało się niczym mgła, ból znikał, a pojawiło się coś innego... trudno to wytłumaczyć bo nie wiem czy określenie tego czułością nie jest zbyt pewne. Wiedziałam, że to nie potrwa długo.

_________________________

3 tysiące wyświetleń! Nie wierzę :D Dziękuję wszystkim czytelnikom i obiecuję, że przynajmniej do końca sierpnia rozdziały będę pojawiały się dość często.

Oczywiście proszę o vote, komentarze jak i udostępnianie mojego opowiadania :)


Hard //c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz