Chapter 7 - Coś, czego nie można zmienić

330 30 4
                                    

Są w życiu rzeczy, których nie da się zmienić. Tak samo jak znamię. Ono jest i już. Nie można go zdrapać, nie można go zamazać. Bo to jest rzecz, która czyni nas wyjątkowymi. Nie ma dwóch takich samych osób na świecie, które miałyby identyczne znamienia w tym samym miejscu. Jednak bywają takie znamiona, które trudno nimi nazwać. Są to raczej blizny. Właśnie takie mają niektórzy ludzie. Ludzie, którzy mają problemy z zaakceptowaniem samego siebie. Nie mogąc zrozumieć swoich czynów, robią głupie rzeczy, by jakoś zapomnieć.

Zatrzasnął drzwi i poszedł do salonu, kiedy Niall rozmasowywał obolałe ciało. Gdy w końcu udało mu się wstać, na myśl nasunął mu się pomysł pozwiedzania, lecz szybko zmienił zdanie, gdyż przypomniał sobie, co go spotkało na strychu. Jednak jego nogi same zaprowadziły go w głąb pomieszczenia nie licząc się z tym, co myślał.

Po omacku odszukał odpowiedni przycisk i zapalił światło. To, co zobaczył, zabrało mu całe powietrze w płucach, które miał. Na każdej ze ścian wisiały malowidła, które przedstawiały drastycz ne sceny typu morderstwo, czy samookaleczanie. Każde z nich było tak realistyczne, że chłopak prawie uwierzył, że to zdarzyło się naprawdę. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy strych nie był lepszy.

Już wtedy nie miał nawet najmniejszych wątpliwości, że Harry z ciemnego domu, to nie ten sam Harry, który był razem z nim w zespole.

Tymczasem on po raz kolejny walczył z ciemnością. Ostatnio zdarzało mu się to aż za często, jednak on nie był w stanie tego dostrzec. Tak samo jak nie był w stanie zobaczyć, co zrobiła z niego jego choroba. A może po prostu nie hciał tego dojrzeć. W końcu żył w swoim urojonym świecie, odciętym od rzeczywistości. Jego zdaniem był idealny w każdym rodzaju i jedyny, ponieważ należał do niego. Był jego własnym królestwem, które z każdym atakiem ciemności bruneta, upadało. Jednak wraz z upadkiem, znów wznosiło się i było coraz większe, bardziej szalone. I rosło tak samo szybko jak szaleństwo Harry'ego.

Był wyjątkowy w każdym rodzaju, jedyny i niepowtarzalny. To właśnie słowa, którymi można by było opisać bruneta o kręconych włosach i zielonych oczach. Tego niezrównoważonego i chorego, skomplikowanego i łatwego zarazem. Może nigdy nie myślał nad konsekwencjami swoich czynów, ale zawsze był wierny swoim ideałom.

Szedł przez las otulony mrokiem nocy. Dookoła było cicho, nawet drzewa nie szeleściły pod wpływem wiatru. Jedynym odgłosem były jego kroki, które przyprawiały o ciarki. Wzrok bruneta nie wyrażał niczego, był obojętny jak zawsze. Był w pełni gotowy na uśmiercanie ludzi.

Pchnął stare drzwi i wszedł do pomieszczenia. Już miał wykonać krok do przodu, ale zrezygnował z tego, gdyż do jego uszu doszedł dziwny dźwięk. Od razu wiedział, że mu się wydawało. Jego idelany słuch nigdy nie zawodził.

Bez żadnej emocji na twarzy, ruszył do przodu. Jedyne, co odczuwał, to złość na tego kogoś, kto przekroczył próg jego własnej ciemnicy. Znów czuł te dziwne zmiany w mózgu, tak samo jak zaczynał powoli tracić świadomość.

Z każdym kolejnym krokiem był coraz bliżej tajemniczej postaci, a jego złość rosła w niewyobrażalnie szybkim tępie. Mocniej ścisnął nóż trzymany w dłoni, czując nagły przypływ adrenaliny.

W końcu zatrzymał się i przeniósł wzrok z podłogi na przeciw siebie. Przed betonową ścianą stała jakaś zakapturzona postać i skrobała nożem ścianę. Oczy Harry'ego zabłysły na ten widok. Oczami wyobraźni, albo też nie, dostrzegł w dziwnej postaci swoją pierwszą ofiarę dzisiejszego wieczoru.

Krew w jego żyłach wrzała, serce przyspieszyło swoje bicie, a oddech stał się wyjątkowo nierówny. Wziął zamach, ale wtedy tajemnicza osoba odwróciła się szybko i wymierzyła w niego nożem, co zatrzymało chłopaka w bezruchu.

Beauty And The MuddleHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin