Chapter 10 - Wariat niezmiennym jest

192 24 7
                                    

Nie wiem, czy nadal mam to pisać...

Niall pogrążony w swoich myślach, zastanawiał się, jak długa jeszcze będzie jego droga do śmierci. Ostatnim razem Harry mu darował, jednak wiedział, że na tym się nie skończy. To w końcu już nie był ten sam człowiek, co rok temu. Ten był chory i nie cofnąłby się przed niczym, przynajmniej tak twierdził Niall.

Krótkotrwały huk przerwał jego przemyślenia. Zaalarmowany odwrócił głowę i zobaczył nieprzytomną dziewczynę, leżącą pod ścianą. Instynktownie wstał, podszedł i przykucnął obok jej ciała, nieco zaniepokojony. Jej twarz była niezwykle blada, co kontrastowało z czerwonym czołem.

Nie miał pojęcia, co się stało, był za bardzo zamyślony, żeby widzieć całe zdarzenie. Jednak nie trzeba było długo się zastanawiać, by domyśleć się, co się stało. Wpadła na ścianę, tego Niall był pewien. Tylko dlaczego? Tego już nie wiedział. Odgarnął włosy z twarzy dziewczyny i przyjarzał jej się dokładnie, próbując zrozumieć, co było powodem tego zdarzenia.

Tymczasem głowa Blair była atakowana przez miliony bezsensownych myśli i głosów. Znów śniła jej się jej przeszłość, tylko tym razem coś bardzo dla niej bolesnego, coś z czym nie umiała sobie poradzić.

Siedziała na łóżku w swoim pokoju i gorączkowo przygotowaywała się do powiedzenia rodzicom prawdy. Wiedziała, że byli nieco specyficzni i nie zaakceptowali by jej poglądów, czy czynów, ale musiała spróbować.

Westchnęła i opuściła pokój. Gdy szła korytarzem w stronę schodów, głos w jej głowie wręcz krzyczał, żeby nic nikomu nie mówiła, jednak Blair nie słuchała go. Musiała komuś powiedzieć o tym, co się z nią dzieje i nie zamierzała z tego rezygnować.

- Mamo, tato, możemy porozmawiać? - spytała nieśmiało, przekraczając próg salonu. Jej ojciec jak zwykle robił coś na komputerze, a matka przeglądała jakieś katalogi. Nawet nie zwrócili na nią uwagi, co trochę ją przytłoczyło.

- Co chcesz? - odezwała się w końcu jej matka, odkładając gazety na stolik do kawy.

- Ja... muszę wam coś powiedzieć. To bardzo ważne i chciałabym, żebyście mnie wysłuchali - Ojciec dziewczyny również oderwał się od wykonywanej czynności i spojrzał na nią. Jego wzrok jak zwykle był obojętny, co raczej nie zdziwiło Blair, jednak poczuła się przez niego niepewnie. Od miesiąca garnęła się, żeby wreszcie wszystko z siebie wyrzucić. Wiele razy wyobrażała sobie tę sytuację, a nawet reakcję rodziców. To nie tak, że się bała, ona nie umiała się bać. Chciała tylko wytłumaczyć swoim rodzicom, że jest inna.

- Kontynuuj, Blair - ponaglił ją ojciec dość surowym, jak na niego przystało tonem.

- Czuję się inaczej. - Spojrzała na rodziców, żeby chociaż w małym stopniu dodać sobie otuchy, niestety nic z tego. - Dla mnie rzeczy, które dla was są złe... ja nie widzę w nich nic złego. W dobrych dla was, widzę nudę i przeciętność. Kocham patrzeć na cierpienie innych i krew, przy czym uwielbiam zabijać....

- Dość! - przerwała jej matka. Dziewczyna, chociaż nie chciała, spojrzała na nią. Spodziewała się właśnie takiej reakcji, jednak nie czuła nic. Nic poza obojętnością na wszystko, co się działo. - Co ty wygadujesz?! - nie kryła swojego oburzenia. Blair natomiast czuła się, jakby ktoś przykrył ją ogromnym, dźwiękoszczelnym kloszem.

- Prawdę, mamo - powiedziała, jakby była to najoczywistrza rzecz na świecie - właśnie taka jestem.

- Nie - pokręciła przecząco głową. Chciała jeszcze coś dodać, ale przerwał jej mąż.

Beauty And The MuddleWhere stories live. Discover now