Dzień 57, 9 sierpnia

63 8 6
                                    

 Zaczynam mieć wątpliwości. Odnośnie szkoły, oczywiście. Boję się, że mnie nie zaakceptują, w końcu nawet nie wiem jak mam się zachowywać. Całe życie byłem zamknięty w psychiatryku, przez co pozbawiono mnie możliwości spotykanie z innymi ludźmi.

Chociaż może nie do końca. Czasami nawiedzają mnie takie przebłyski, wizje, w których pojawia się pewien dziwny mężczyzna. Ma fartuch, wąsy i brodę, do tego pełno zmarszczek. Rozmawia ze mną... nie... zaraz rozmawia z Ruvikiem... K-kłócą się... niech on p-przestanie... m-moje badania... NIE!

 Co to było? To wspomnienie... ono nie należało do mnie. Albo może jednak tak? On... ja go znam. Współpracował ze mną. NIE! Był moim lekarzem. Ukradł moje badania. Pomagał mi. Nienawidziłem go. Był moim przyjacielem. Uwięził mnie. Zamknął mnie w głowie tego szaleńca. A ja go zabiłem. Widziałem, jak on go zabija. Długo czekałem na zemstę. Nie mogłem mu pomóc.

Pewne rzeczy czasami dzieją się  nie po naszej myśli. Spychamy je wtedy na dalszy plan, odcinamy się od nich. Oczywiście, nie wszyscy tak robią. Niektórzy zapamiętują błędy, uczą się na nich. To bardzo dobra cecha. Jednak w pojedynczych przypadkach okazuje się zgubna. Naturalnie, nie dla osoby która takową zaletę posiada, tylko dla wszystkich pozostałych. Jeśli ktoś jest sadystą, mordercą, w dodatku potrafi czekać, ukryć się w odpowiednim momencie, zmylić trop, podsunąć fałszywy, a w dodatku nie ma zamiaru odpuścić, czy ktoś taki zostanie złapany?

Możliwe. Czasami nawet najlepszy plan zawodzi. Ale jest jeszcze strach. Kto odważy się złapać człowieka sprytniejszego, okrutniejszego, nie spętanego żadnymi zasadami, czy to prawem czy też moralnością? No właśnie, kto?


 Rozmawiałem z nim. Znaczy się z Ruvikiem, wiesz tym strasznym goście w kapturze. Jak mogłeś zapomnieć? A może to ja już go nie pamiętam. Trudno, zdarza się. Głowa mnie boli. Szkoda, że nie ma tu mojej siostry, ona wiedziałaby co robić. Ona ma takie cudne, czarne włosy... I nie żyje. Oni ją zabili. Ja też wtedy umarłem. I moi rodzice. Wiedziałem, jak giną i dlatego zamknęli mnie w ,,Latarnii", w szpitalu psychiatrycznym. Nie... uwięźli mnie, bo to ja ich zabiłem. Zemściłem się za to, co zrobili Laurze...


 Ale to nie wróciło jej życia. Nikt tego nie dokona, bo ludzie nie potrafią ożywiać zmarłych. Oprócz mnie. Widziałem ją w nocy, była w mojej głowie. Zawsze przychodzi. Uśmiecha się. Nawet wtedy, kiedy płonie. Wyciąga do mnie rękę. Ogień powoli niszczy jej skórę, włosy, sukienkę. Ujmuje jej dłoń, ja też się palę. Ale mnie to boli. Nie... proszę nie, jak to boli. Błagam, wolę umrzeć niż tak cierpieć. Dlaczego oni jej nie pomagają? Dlaczego mnie nie ratują? Czemu to robią? To oni chcą umrzeć, nie ja. Ale ich to bawi. Mój ból. Moje cierpienie. Moje i tylko moje. Bo ona już nie żyje.

We śnie widziałem tylko biel. Biel i Ruvika. Stał i mierzył mnie wzrokiem, przez co nie mogłem się ruszyć. To było to samo miejsce co wtedy podczas mojej śpiączki. Pamiętam je. Tutaj robię co chcę. Tutaj...

- Jestem bogiem - mówi zakapturzony. -albo raczej jesteśmy. Bez ciebie nie dam rady.

-  Dlaczego mi to mówisz?

- Ponieważ nie rozumiesz. A musisz zrozumieć.

- A jeśli nie chcę?

- Chcesz.

- Skoro tak mówisz...

- Ja to wiem.

- Skąd?

-  Wiem o tobie wszystko. Znam wszystkie twoje pragnienia. A wiesz dlaczego? - nagle zniknął i pojawił się bliżej, położył rękę na moim ramieniu. - Bo jestem tobą.

The evil within. Ciemność.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz