Dzień 17, 31 czerwca

91 8 3
                                    

 ... I wtedy właśnie spojrzałem za siebie i ujrzałem wysokiego mężczyznę w kitlu lekarskim, rozmawiającym z NIM. Kłócili się i raczej nie sprawiali wrażenia zadowolonych. Lekarz był przerażony, widocznie dostarczył temu drugiemu złe wieści. Cóż, z doświadczenia wiem że JEMU lepiej nie przynosić nieciekawych wiadomości i lepiej w ogóle go nie denerwować. Chociaż to chyba mnie nie dotyczy. Z drugiej strony jeszcze nie zdążyłem GO wkurzyć. Podejrzewam, że to mogłaby być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu. 

Stałem oddzielony szybą od obu kłócących. Po mojej stronie była całkowita ciemność. Kompletna nicość, nic przyjemnego, ale za to przynajmniej się nie bałem. Zdążyłem już przywyknąć już do tych wizji, w każdym razie wtedy, kiedy działy się we śnie. Czyli nie tak jak teraz. W teorii jestem przytomny. Zabawne czuję się, jakbym był w dwóch światach, snu i jawy. O! coś się zmienia. Na ścianie, centralnie przede mną pojawia się napis. One też już nie są aż takie straszne. Ciekawe co to będzie dzisiaj? Kolejne ostrzeżenie? Chyba nie. Tym razem to tylko jedno słowo- zdrada. Do tego tak z dziesięć wykrzykników. No, nareszcie koniec, wracam do mojego ciała.

Wiem, że zacząłem trochę bez ładu i składu, ale koniecznie chciałem to zapisać. Siedzę sobie przy moim biurku i robię jakieś zadania z matematyki. Jest już dość ciemno. Światło zapewnia mi tylko niewielka lampka stojąca na biurku. Pewnie zastanawiasz się, czemu nie pisałem cały tydzień. Odpowiedź brzmi: bo powoli zaczyna mnie to nudzić. Trochę dziwne i niepodobne do mnie, prawda? Kiedyś byłem gotów dokumentować wszystkie moje smarki. Serio. Widzisz... wydaje mi się, że ostatnio się zmieniłem. Nawet mój lekarz twierdzi, że mi się ,,poprawia", ale, cóż, ja bym tak tego nie nazwał. Czuję się dziwnie. Nie podoba mi się to uczucie, mam nadzieję, że szybko mi przejdzie. I skąd we mnie tyle cynizmu? Mam nadzieję że to nie przez... Chociaż... Ale to chyba niemożliwe, co nie? Może to... natychmiastowa zmiana osobliwości? Zaraz... Osobliwości czy osobowości? Nie ważne! A może jednak? Co w takim razie jest dla ciebie ważne, Leslie Withersie? Cholera co to było? To ja. Czyli kto? Jedyna osoba znająca prawdę. Wiele mi to mówi. Nie pyskuj, staram się być miły. Mam powody wątpić. Zaraz skończysz jak robaczek rozpłaszczony o szybę, gówniarzu. Wal się, staruchu! Jeny, dlaczego akurat to z tobą muszę dzielić to cholerne ciało?!. Ja też nie jestem zadowolony. Zaraz, zaraz co powiedziałeś? Nic, zapomnij.

Cholera. Co to było?!!!!!? Zupełnie jak wtedy z tą wanną. Chociaż... nie. Było inaczej. Teraz nie straciłem przytomność, po prostu moja ręka pisała sama, bez udziału woli. Mój umysł czuje się zgwa-łco-ny. Nowe słowo, z kolejnego ,,emocjonującego" filmu o nastolatkach. Przechodzimy z doktorkiem do ,,poważniejszych" seansów. Koniec happy endów, których i tak nie pamiętam. Tak w sumie z sad endami mam ten sam problem. No nie! Znowu to samo. Skąd się wziął ten sarkazm? Kiedyś nie miałem takich problemów. Ach przeglądam te stare notatki i śmieję się sam z siebie... Tęsknię trochę za tym co było dawno temu.. Czyli całe dwa dni temu... Chociaż nie powiem, że brakuje mi tego gościa w kapturze, wyskakującego jak diabeł z pudełka. Tak, dobrze zrozumiałeś. Już  mi się nie pokazuje. Czekaj. Co to za dziwne słowa w moim ostatnim wpisie ?Może i zachowywałem się wtedy jak idiota, ale nie pisałem aż tak bezsensownie. PAMIĘTAJ, ŻE ONI WSZYSCY KŁAMIĄ. Aha. Tyle mam na ten temat do powiedzenia. Trochę to przerażające. Jak mogłem przegapić coś takiego?! Czyli już wtedy ten duch, strażnik czy czym ON tam jest próbował coś pisać, za moim pośrednictwem I dzisiaj mu się to udało. Ciekawe czy mogę go jakoś zablokować? Zawsze mogę spróbować. 

Ostatnio nauczyłem się korzystać z komputera. To podobno bardzo ważna czynność. Takie jakieś to nieciekawe. Ostatnio wszedłem na jakąś stronę... Jak ona się nazywała? RedTube? Nie! YouTube. Mają tam filmiki na których ludzie robię z siebie idiotów. Są tak żałosne, że człowiekowi płakać się chce. Jak na to patrzę to zastanawiam się czy to na pewno to ja jestem ten nienormalny. Postanowiłem poszukać czegoś o żywych workach z burakami. Pomyślałem, że skoro mają tam takie idotyzmy jak niejaki Justin Bieber to coś takiego też znajdę. Nie uwierzysz! Coś takiego istnieje. To coś związanego z grą ,,The evil within". Nuuuda. Przełączyłem na tańczące kotki. One są takie urocze! 

Chyba pamiętam jak nazywa się ten lekarz z wizji. Dr. Jimenez. Chyba się mną zajmował kiedy... no nie wiem jak nazwać tamten okres w moim życiu. I nie chcę. Głównie dlatego, że nic nie pamiętam. Wiem tylko, że to nie było nic przyjemnego. Może powinienem nad tym pomedytować, jak radził doktor Newman? Jasne i mam siedzieć pół godziny czy tam godzinę i myśleć o tym. Zasnę, jak ostatnim razem. 

Dzisiaj po mojej pogadance z panem Newman stało się coś zastanawiającego. Wszedłem do łazienki po to by opłukać twarz ( doktor nieźle pluje gdy mówi...)  i nagle ktoś zatrzasnął drzwi. Nieźle się wystraszyłem. Złapałem za klamkę. Nawet nie drgnęły. Szarpałem i wrzeszczałem, żeby ktoś mnie wypuścił, ale nikt nie zareagował. Nagle poczułem, że ogranie mnie wściekłość. Chociaż nie, to była furia. Nie rozumiem dlaczego, nie powinienem się tak zdenerwować. Błyskawicznie dopadłem umywalki i odkręciłem wodę. Nagle światło zamrugało, a ja spojrzałem w lustro. Na chwilę zapomniałem o targających mną emocjach bo zamiast swojej twarzy zobaczyłem... JEGO. Potem światło znowu znikło na chwilę, a gdy wróciło, wszystko było w najlepszym porządku. Mimo, że trwało to tylko króciutki momencik rozpoznałem GO. Te blizny poznam wszędzie. Nie bałem się, bo nie zdążyłem. Gapiłem się tak w swoje odbicie, aż w końcu usłyszałem skrzypienie drzwi. Przecież pamiętam, że nie mogłem wyjść, a teraz najzwyczajniej w świecie się otworzyły.Mruknąłem do siebie coś o schizofrenii i za małej dawce leków. Chyba zaczynam świrować. Ale hej! jestem już w wariatkowie, więc nie muszę się przeprowadzać. Chociaż te medykamenty też są niezłe. Ostatnio leżałem po nich na łóżku i obserwowałem jednorożce. I mówiłem coś do siebie, ale nie pamiętam co. Wiem, że pan Newman siedział przy moim łóżku. Miał kartofel zamiast nosa i różowe włosy. Zapisywał wszystko co powiedziałem. Aż się boję co usłyszał. Mam nadzieję że tylko bełkot naćpanego szaleńca. Ło, słyszę czyjeś kroki. Jedne ciężkie, głośne i męskie - to pani Explorer, moja nowa pielęgniarka. Została mi przedstawiona jako kobieta, ale jak ujął mój mroczny przyjaciel- wszyscy kłamią. I akurat w tym wypadku ma rację. Według mnie mogłaby robić równie za ochroniarza. A nawet za cały oddział. Drugie należą do doktora Newmana. I trzecie, ostatnie. Nie mam pojęcia kto może być. Czekam więc na nich. Drzwi się otwierają i widzę... BUM! 

Przepraszamy za usterki. Dziennik obiektu 312 zostaje zarekwirowany przez MOBIUS.

The evil within. Ciemność.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz