♫︎𝒳𝒳𝒳ℐ-ℛℯ𝒹 ℯ𝓎ℯ𝓈 𝒾𝓃 𝓉𝒽ℯ 𝓇ℯ𝒻𝓁ℯ𝒸𝓉𝒾ℴ𝓃..♫︎

445 18 4
                                    

Dumbledore popatrzył na mnie spod okularów.

-Masz mi.. coś do powiedzenia Tom?

Przełknąłem ślinę.

-Nie sir, nic.

-W takim razie.. Dobranoc Tom.

-Dobranoc.

==

Pov: narrator.

Lilianna odczuwała od pewnego czasu nie przyjemny dreszcz, kiedy była blisko Toma.

Nie był to dreszcz obrzydzenia, satysfakcji lecz.. właśnie. Nie wie.

To wszystko zaczęło się od dnia, kiedy wróciła do Hogwartu. To zaczęło się od momentu, kiedy widziała bezwładne ciało Marty wraz z Tomem.

Po tym, kiedy obok nich przeszli mężczyźni ze specjalnymi noszami, a Tom odsunął się im z drogi, przez co był blisko dziewczyny, po jej kręgosłupie przejechał się dreszcz tak niespodziewany i nietypowy, że w pierwszej sekundzie prawie zgięła się w pół.

Nie rozumiała tego uczucia, ale wiedziała jedno- nie stawia to sytuacji w dobrym świetle.

Myślała, że to jednorazowe.. szkoda, że trwa o już dobry tydzień i za każdym razem uczucie się nasila.

Riddle widział, że coś się działo z puchonką. Twierdził tak od samego początku.

-Czy coś się dzieję?- zapytał, kiedy podczas patrolu postanowili chwilę odpocząć, siadając na długim kamiennym parapecie.

Lilia popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem, po czym kiedy zauważyła, że ich kolana prawie się stykały, odsunęła się i wstała.

-Nic się nie dzieje..- i odeszła, nie czekając na dalsze rozwinięcie tematu.


Czy się martwił?- nie.

Czy chciał to ignorować?- nie..

Czuł, że to się na nim odbije. Czego chciał uniknąć za wszelką możliwą cenę.

Jest już tak blisko. Teraz to nie może się zmarnować...

Lecz.. nie przewidział jednego.

Jej ciekawości i swojego zniecierpliwienia w pewnych momentach..

==

Pierwszą lekcją puchonów miało być tradycyjnie w poniedziałki- zielarstwo.

Lilianna czekała zniecierpliwiona, chociaż do zajęć jeszcze daleko.

Nie miała ochoty iść do biblioteki, ponieważ czuła ten durny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, co sprawiało jej niemiłosierny dyskomfort.

Siedziała więc tak na jednym z parapetów czytając książkę najgroźniejszych o czarno-magicznych roślinach.

Miała cichą nadzieję, że ten dzień będzie toczył się szybko i bez problemowo.

Nadzieja matką głupich..

-Wytłumaczysz mi co się z tobą do cholery dzieję dziewczyno?- zapytał Tom.

-Nie rozumiem o co ci chodzi..?

Chciała zeskoczyć z parapetu, lecz jego silna dłoń uniemożliwiła jej to.

-Posłuchaj. Nie wiem w co pogrywasz, lecz chce abyś wiedziała, że zaczynasz mnie szczerze irytować. Wytłumacz.

-Mam zaraz lekcje..

-...Masz lekcje za 30 minut. Tak, wiem kiedy puchoni zaczynają lekcje w poniedziałki.

Lilia westchnęła ciężko.

-Tom, nie zrozum mnie źle ale nie mam ochoty na rozmowę. Nie narzucaj się.

Ślizgon zaśmiał się.

-Powtórzę. Wytłumaczysz mi co się z tobą do cholery dzieję dziewczyno?

I znowu on..

Ten dreszcz.

-Lepiej ty wytłumacz mi co się z tobą dzieję.. Odkąd jestem w szkole, zachowujesz się jak król po śmierci Marty. Poza tym, miałeś mi wytłumaczyć po świętach czemu jesteś taki specyficzny wobec każdego. Teraz ja czekam na twoje wyjaśnienia.-widząc minę Toma dodała wyciszonym głosem.- I nawet nie próbuj mi wmówić, że to przez sierociniec w którym mieszkasz. Nie jestem idiotką Tom.- wstała- ale chyba za taką mnie uważasz.

Uczeń patrzył zszokowanym wzrokiem na jej twarz.

Nie spodziewał się takiego obrotu spraw.

W końcu to Lilianna Grindewald- córka najpotężniejszego czarnoksiężnika tych czasów, chytra i w dodatku jedna z puchonek, co nadawało jej tytułu już na początku- miłej, serdecznej i tolerancyjnej osoby.

-Jesteś bezczelna, wiesz?- zapytał przybliżając się do niej.

-Wiem, natomiast ty jak widzę kłamliwy. Aż dziwne, że większość dziewczyn uważa cię na ułożonego, przystojnego i cudownego chłopaka. Pokaż swoją prawdziwą naturę, a nie żyjesz pod maską kłamstwa i sarkazmu ociekającego tak bardzo, że niedługo się w tym utopisz. Dosłownie- wytknęła palec w jego stronę- 22:00 w moim dormitorium, hasło do Pokoju Wspólnego puchonów znasz dobrze.

Nie zareagował na dzwonek, który oznaczał upłynięcie 30 minut.

Nie zareagował kiedy odeszła w inną stronę.

Nie zareagował kiedy inni się zebrali.

Zareagował wtedy kiedy ujrzał to.

Czerwone oczy w swoim odbiciu.

==

Hej hej hej!

Co tam u was słychać?

Tak, ja bardzo dobrze wiem, że ten rozdział nie powala ilością słów, ale niedługo pojawi się kolejny który zmieni bieg wydarzeń tej książki. Nie chce wam spojlerować co dokładnie się wydarzy, ale wyczekujcie.

Myślę, że to byłoby na tyle.

Jeżeli występują jakieś błędy to bardzo was za nie przepraszam!

Miłego dnia/miłego weekendu/miłego wieczoru/smacznej kawusi z rana/ spokojnej oraz przespanej nocy

Bayy!<33

✔︎𝓤𝔀𝓲𝓮̨𝔃𝓲𝓸𝓷𝓪 𝔀 𝓙𝓮𝓰𝓸 𝓼𝓮𝓻𝓬𝓾-𝓣𝓸𝓶 𝓜𝓪𝓻𝓿𝓸𝓵𝓸𝓡𝓲𝓭𝓭𝓵𝓮✔︎Where stories live. Discover now