Nie myśląc za dużo, natarczywie zapukała do jego drzwi raz, a potem drugi i trzeci, kiedy wciąż nie otwierał. Już miała odejść rozczarowana, kiedy drzwi lekko się uchyliły. Nicholas był boso. Miał na sobie czarne spodnie i jedwabną koszulę, którą musiał szybko na siebie założyć, bo przykleiła się do jego mokrego od wody ciała. Z twarzy i włosów spływały pojedyncze krople wody.
- Co tu robisz, Ellen? Przecież kazałem ci iść do pokoju. – Jego spojrzenie było ponure i podejrzliwe.
Ellen zaczęła wyłamywać sobie palce.
- Ja nie chcę być teraz sama. Pozwól mi wejść. – Nick nie przesunął się nawet o milimetr. – Proszę – dodała żałosnym głosem.
W końcu skapitulował i gestem zaprosił ją do środka. Wskazał fotel, na którym już wcześniej siedziała. Spoczął naprzeciwko niej, wpatrując się w nią rozbawiony. Nic nie powiedział. Czekał.
- Przepraszam, że cię nachodzę, ale nie mogę znaleźć sobie miejsca. Nie będę ukrywać, że ta cała sytuacja mną wstrząsnęła. Po prostu nie chcę być teraz sama – szepnęła.
- Nie musisz przepraszać za to, że się boisz. To całkiem normalne. Każdy byłby przerażony, widząc jak George umiera i jak jego przyjaciele walczą z hordą pasożytów – powiedział miękko. Zwilżył usta językiem, a Ellen nagle poczuła jak płonie pod jego spojrzeniem.
- Nieprawda – zaprotestowała. – Ty nie boisz się niczego.
Parsknął śmiechem.
- Mylisz się. Jest wiele rzeczy, które mnie przerażają. – Popatrzył na nią. Widziała, że chciał coś jeszcze dodać, ale zacisnął wargi.
Ellen poczuła się niezręcznie. W głowie kłębiło się tysiąc myśli. Stres wziął nad nią górę i próbowała wytłumaczyć się raz jeszcze.
- Nicholasie, naprawdę przepraszam, że tu jestem, ale nie miałam dokąd pójść. Wszyscy byli w swoich pokojach i tylko w twoim dojrzałam blask ognia.
Nick wykrzywił wargi w sarkastycznym uśmiechu.
- No tak, bo z innego powodu nigdy byś do mnie nie przyszła, co? Teraz wszystko jest dla mnie całkowicie jasne, a ja myślałem... - zawiesił głos.
- Co myślałeś?
- Nieważne.
- Dlaczego taki jesteś? – Nachyliła się w jego stronę.
- Jaki?
- Zamknięty w sobie. Chciałabym, żebyśmy się zaprzyjaźnili. Chciałabym to jakoś zmienić – szepnęła.
- Problem polega na tym Ellen, że nic z tym nie możesz zrobić.
- Niby dlaczego?
- Ponieważ nie jest to w twojej mocy – cedził każde słowo. – Ani w mojej – dodał zrezygnowany.
- Ale ja tak bardzo chciałabym zostać twoją przyjaciółką – przyznała szczerze.
- Przyjaciółką? – Zaśmiał się. - Ellen, to jest właśnie jedna z tych rzeczy, którą nie możesz dla mnie być.
Jego oczy pociemniały. Ellen przez chwilę poczuła się lekko. Tak lekko jakby śniła. Najpewniej stres i strach wyzwoliły w niej nienaturalne podekscytowanie. Naraz zwróciła uwagę na oczy Nicka. Na jego silne dłonie i mocno zarysowane mięśnie ramion. I zrobiło to na niej piorunujące wrażenie.
Poczuła palący ogień w podbrzuszu, który za wszelką cenę musiała ugasić. Wcześniej Ellen nie poświęcała tyle uwagi na obserwacji rysów twarzy Nicholasa, ale dostrzegła ich harmonijne piękno i westchnęła.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – warknął Nicholas.
Potrząsnęła głową.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- O czym niby tak namiętnie myślałaś, Ellen? – Nicholas pochylił się w jej stronę.
- O tym jaką doskonałą masz twarz. – Na jej policzki wykwitł rumieniec. Nie wiedziała, dlaczego to powiedziała. Było to tak jakby straciła wszelki zdrowy rozsądek. Słowa płynęły jednak dalej wartkim strumieniem. – Jak piękne masz oczy. Jak cudowny głos. O tym, że marzę, żeby zanurzyć twarz w twoich włosach. I o tym jak bardzo chcę, żebyś mnie dotykał.
- Bredzisz, Ellen. Posłuchaj samej siebie, co wygadujesz – odparł ze złością.
- Wiem, co mówię. – Posłała mu uparte spojrzenie.
- Wcale nie i nie mów mi takich rzeczy.
- Dlaczego nie? – Zatrzepotała rzęsami. – Czy nie sprawiają ci przyjemności?
- Są torturą! – krzyknął.
Ellen nie wiedziała co miał na myśli. Chciała go o to zapytać, ale zamiast tego podniosła się z fotela. Patrzyła w jego kobaltowe oczy, kiedy zaczęła zsuwać z siebie najpierw szlafrok, a potem koszulę. Śliski materiał opadł z jej nagich ramion.
Nicholas siedział z kamienną twarzą. Nie ruszał się. Nie oddychał. Zaciskał dłonie na poręczach fotela. Kostki jego palców zbielały, a Ellen kontynuowała. Rozpięła kilka guzików i uwolniła swoje ciężkie piersi. Nicholas jęknął przeciągle i ukrył twarz w dłoniach.
Podeszła do niego niespiesznie. Była naga i przerażona. Jej ciało działało bez udziału mózgu, choć gdzieś w środku miała głęboką świadomość tego, że zawsze pragnęła to zrobić. Dlatego ten strach był wymieszany z przyjemnym podekscytowaniem. Nie wiedziała, co robi, ale działała instynktownie.
Całkiem naga usiadła na nim okrakiem i ujęła jego twarz w dłonie. Nick wciąż zaciskał pięści. Nie chciał na nią patrzeć, ale poczuła pod kością udową jego pożądanie. Uniosła jego twarz i głęboko spojrzała w kobaltowe oczy. Był zrezygnowany, ale ona była zdecydowana. Pocałowała go mocno i żarliwie.
Ogarnęło ją to tak mocno, że straciła wszelkie hamulce, jeśli jeszcze jakieś miała. Z początku Nicholas nie poruszył nawet najmniejszym mięśniem. Wpatrywał się w nią tylko spod długich rzęs. Blask z kominka wydłużył cienie na jego twarzy. Wyglądała tak pięknie. Pięknie i groźnie.
W końcu nie mógł już dłużej się powstrzymywać. Złapał ją mocno za biodra i zaczął rytmicznie poruszać swoimi tak, żeby poczuła jak bardzo jej pragnie. Spuściła twarz i ułożyła swoje wargi na jego ustach. Smakował winem. Całowali się żarliwie. Język przy języku. W tej chwili nic się nie liczyło. Tylko ich usta i jego dłonie. Zanurzyła palce w jego włosach i pociągnęła za nie. Warknął ostrzegawczo, ale nie osłabiła uścisku. Uniósł ją rękoma w górę jakby nic nie ważyła. Zrozumiała do czego zmierza, więc jej dłonie powędrowały do guzików spodni. Mocowała się z nimi przez chwilę. Nick uniósł biodra, a ona swobodnie mogła opuścić je w dół. Szybko, jakby zależało od tego jego życie ściągnął koszulę przez głowę. Jego włosy były w nieładzie i opadały na twarz. Zdmuchnął je z oczu, a wolną rękę próbował nakierować ją żeby swobodnie na nim usiadła.
Była gotowa na jego przyjęcie i kiedy w końcu wszedł w nią z jej gardła wyrwał się głuchy jęk. Przez chwilę zamarli w bezruchu. Twarz Nicholasa wyglądała jak rażona piorunem. Miała wrażenie, jakby sobie coś uświadomił i ta świadomość go przeraziła. Na jego czole dostrzegła sieć zmarszczek, które po chwili szybko się wygładziły.
Jego oczy były pociemniale i nieprzytomne. Ściskał jej pośladki mocno i boleśnie. Nie mogła się już powstrzymać i zaczęła się na nim poruszać. Opadała w dół i w górę i w końcu oboje jęczeli sobie w usta. Z rozkoszy kręciło się jej się w głowie. Z uwielbieniem gładziła jego silne ramiona. Nick ułożył twarz w zagłębieniu jej szyi i pozostawił na niej wilgotne pocałunki. Drżała. Drżała cała od włosów po koniuszki palców u stóp. Chciała poruszać się szybciej i mocnej i w końcu Nicholas pomógł jej. Dyszeli sobie w usta. Na skroni Nicka wystąpiły krople potu. Ellen zlizała je i jęknęła, kiedy wszedł w nią wyjątkowo głęboko. Poruszał się szybko, gwałtownie, żarliwie. W końcu podniósł się z fotela, złapał ją za uda, a ona oplotła go kostkami w pasie. Nie przerywali, spleceni w tym uścisku.
Podszedł z nią do ściany. Poczuła chłód na gołych plecach. Nicholas całował ją żarłocznie, wciąż wbijając się w nią głęboko. Wkrótce westchnął gardłowo i dziwnym, szybkim ruchem postawił ją na ziemi. Ellen była zdezorientowana i zawstydzona, kiedy poczuła jego wilgoć wyciekając z niej.
Odwrócił się do niej plecami. Naraz wydał jej się odległy i obcy.
- Ubierz się – warknął.
Ellen posłała mu skrzywdzone spojrzenie.
- Jestem zmęczony, Ellen.
Pospiesznie nałożyła na siebie szlafrok. Nicholas przez cały czas na nią patrzył. Stał nagi twarzą w stronę kominka.
- Dlaczego to robisz? – zapytała go żałośnie.
Wzruszył ramionami.
- Zamknij za sobą drzwi – powiedział głucho.
Kiedy zniknęła z pokoju, Nicholas ciężko opadł na fotel. Drżał. Popatrzył na jej porzuconą koszulę nocną, na kilka wsuwek, które zgubiła. Wkrótce schował twarz w dłonie i gorzko zapłakał, szepcząc moja calanhe.