Granica pożądania

By SamantaLouis

13.8K 838 141

Gorąca opowieść o kobiecie ze złamanym sercem, i mężczyźnie, który ukrywa prawdę. Obezwładniająca namiętność... More

JEDEN
DWA
TRZY
CZTERY
PIĘĆ
SZEŚĆ
SIEDEM
OSIEM

DZIEWIĘĆ

1.3K 73 16
By SamantaLouis


ABIGAIL (połowa rozdziału przed zmianami)



Czuję coś mokrego. To coś molestuje mój policzek, zgrabnie przechodząc do nosa. Marszczę go, wyczuwając charakterystyczny zapach z psiego pyska. Nie, niemożliwe. Zapewne śni mi się to, przecież nie mam psa. Zasnęłam w swoim łóżku, pamiętam dobrze. Żadnego psiska sobie nie przypominam. Okej, mam dość. Moja twarz jest cała mokra. Odganiam dłonią to coś, co się do mnie przykleiło niczym glonojad, ale nie daje za wygraną.

– Spadaj ode mnie – burczę, a za chwilę słyszę nad uchem szczęknięcie.

Podrywam się gwałtownie, nie zdążam otworzyć oczu do końca, bo spadam z łóżka, krzycząc: japierdolę! Upadam na tyłek, obijając sobie kość ogonową, będąc zaplatana w pościel.

Co tu się dzieje? To sen, prawda?

– Jasna cholera! Co ten mały wypierdek robi w moim łóżku! – sapię zdezorientowana i zarazem wkurzona. – Sio, idź sobie. Już dość się nalizałaś – warczę do psa, ale on ma gdzieś moje komendy, bo merda radośnie ogonem i próbuje do mnie podejść. Na domiar złego w czaszce pulsuje mi niemiłosiernie, prawdopodobnie z nerwów. Serce szaleje w mej piersi, jakby co najmniej miało za chwilę wykonać skok życia, tfu, raczej śmierci.

Opadam na plecy, sądząc, że to mi pomoże się uspokoić i wyrównać ciśnienie krwi, ale włochaty pies wskakuje na mój brzuch i zamierza ponownie dobrać się do mojego nosa. Podnoszę się, odganiając od siebie małą bestię. Przeczesuję dłonią potargane włosy, spoglądam na łóżku i...

– Dzień dobry, a raczej dobry wieczór – chrypi Mason. – Nie złość się na Lucy. Polubiła cię, co rzadko, naprawdę rzadko jej się zdarza w odniesieniu do płci pięknej.

– Czy ja... Czy my... – jąkam się, zamykając oczy. – Nie było nic, prawda?

– Oczywiście, że nie. Seks ze mną na pewno byś zapamiętała – mruczy gardłowo, aż jeżą się włoski na moim karku.

– Być może masz rację. Za to pamiętam, jak bardzo zesrało się moje życie. Masz na to radę?

Mason uśmiecham się szeroko, unosząc się na łokciu. Lucy wreszcie się ode mnie odczepiła i postanowiła pomęczyć swojego pana. Będę musiała zmienić pościel. Z dwóch powodów. Pierwszy: pies, drugi: Mason. Wolałabym nie czuć na poduszkach jego zapachu wymieszanego z zapachem mojego niedoszłego, zdradzieckiego męża.

– Czas leczy rany. Ludzie, a raczej spędzanie czasu w towarzystwie zajebistych ludzi także koi duszę i serce – odpowiada, wpatrując się we mnie intensywnie.

Nie chce teraz rozwodzić się nad tym, co leczy rany, a co nie. Nie chcę myśleć jeszcze przez kilka godzin o tym, co się wydarzyło i o tym, co mnie czeka.

– Która godzina? – pytam, zmieniając temat i wstaję z podłogi. Rzucam kołdrę na łóżko.

– Szósta po południu.

Odwracam się w stronę okna, spostrzegając dopiero teraz, że zasłoniłam zasłony, zanim zasnęłam. Dlatego w pokoju panuje przyjemny mrok, ale nie tak gęsty, żebym nie widziała zarysu twarzy i sylwetki Masona, rozłożonego na moim łóżku, jakby bywał w nim nie raz.

– Przepraszam za Lucy. Nie chciałem, żeby była sama w mieszkania. Czekała na mnie półtora tygodnia, aż wrócę z pracy – mówi skruszonym tonem Mason. Mam na języku odpowiedź, że mógł wrócić do siebie, bo nie musi mnie niańczyć, lecz... podoba mi się to, że jest tutaj. Nie czuję się samotna i przytłoczona...

Jestem pewna, że gdy tylko zostanę sama w mieszkaniu, poczucie pustki i osamotnienia uderzy we mnie ze zdwojoną mocą, więc... cieszę się, iż Mason postanowił dotrzymać mi towarzystwa, pomimo że praktycznie nie znamy się wcale. Choć z drugiej strony, on jak i Brenda wiedzą o mnie więcej niż ja o nich.

– Wyjeżdżasz często w delegacje? – pytam z czystej ciekawości. Jak dotąd nie mieliśmy okazji nigdy na siebie wpaść, co jest zaskakując biorąc pod uwagę fakt, iż mieszkamy naprzeciwko siebie.

– Jestem singlem, biorę każde zastępstwo, więc tak... często wyjeżdżam, jak to ujęłaś, w delegacje – odpowiada, a mnie nie umyka zaakcentowanie tego, iż jest singlem.

– Czym się zajmujesz? – dociekam. – Jeżeli w ogóle mogę wiedzieć – dodaję ciszej – nie żebym była wścibska czy coś...

Mason chichocze i siada na łóżku.

– Jestem pilotem samolotów pasażerskich. Latam na różnych liniach, dlatego rzadko bywam w domu – wyjaśnia, głaszcząc moszczącą się na jego kolanach Lucy.

Przez moment wyobrażam sobie, jakby to było gdybym położyła głowę na jego nogach, a Mason głaskałby mnie po głowie...

Przechodzi mnie dreszcz, bo uświadamiam sobie, że John już mnie nie przytuli, nie pocałuje, nie obudzę się u jego boku. Jutro rano, gdy otworzę oczy, przywita mnie puste miejsce po drugiej stronie łóżka. Cisza będzie otulać moją sylwetkę niczym kokon, podczas szykowania się do pracy. A gdy wrócę nie będę musiała gotować obiadu i zastanawiać się co przygotować na kolację.

John już nie jest mój.

Widok Mason staje się rozmazany. W oczach perłą się wielkie krople łez. Otwieram je szerzej, bo wiem, że gdy mrugnę, zaczną sunąć po mych policzkach i poleje się z nich morze smutku.

– W porządku?

Zamykam oczy. I to się dzieje. Zanoszę się szlochem jak mała dziewczynka, która straciła ukochanego kota albo psa. Zgubiła lalkę.

Ból rozrywa mi pierś. Świadomość pali moje trzewia, przegrzewa mózg, wypala duszę. Trzęsę się i płaczę, silne ramiona Masona przygarniają mnie do siebie. Zaciskają się. Jego dłonie ścierają słone krople z mojego oblicza. Usta szepczą, że będzie dobrze, że ból i uczucie rozczarowania minie. Jego koszulka robi się mokra, a ja wciąż dygoczę obejmowana. Mason zacieśnia uścisk, mam wrażenie, iż kurczę się, przywierając mocniej do jego klatki piersiowej.

– Przepraszam – bąkam nadal tuląc się do niego. – Ale to tak kurewsko boli, odbiera oddech...

– Wiem, aczkolwiek nadejdzie dzień, gdy ból będzie mniejszy. Nauczysz się z nim żyć. A potem się zakochasz i dojdziesz do wniosku, iż wszystko ma swój cel – przekonuje, szepcząc w ciemność. Wyczuwam napięte mięśnie, odnosząc wrażenie, że mężczyzna popadł w chwilowy stan otępienia. Daje mi to do myślenia.

Czyżby Mason...?

– Straciłeś kogoś, prawda?

Jego pierś unosi się, Mason wzdycha ciężko, poluźniając uścisk. Delikatnie wyswobadzam się z jego ramiona, a potem ocieram twarz krawędzią bluzki. Podnoszę wzrok, ale nie widzę dokładnie wyrazu jego oczy. Mrok w sypialni zgęstniał. Jednak jego postawa informuje, że to, co przeżył, nadal siedzi w nim głęboko.

– Miała na imię Anna – zaczyna tonem wyprutym z emocji.

O Boże! Użył określenia „miała", a to oznacza, że...

– Czy ona...? – pytam cicho.

– Tak. Nie żyje. Zginęła w katastrofie lotniczej dwa lata temu. – Bierze głęboki oddech. –W tym roku mieliśmy się pobrać – dodaje. Zwiesza głowę, a ja nie wiem, co powiedzieć.

Chyba się tego nie spodziewałam. Nie, na pewno się nie spodziewałam. Nasuwa mi się pytanie: czy utrata kogoś poprzez śmierć boli bardziej niż rozstanie się z ukochaną osobą?

Nie jestem pewna. Wydaje mi się, że ból jest o podobnym natężeniu, aczkolwiek... Śmierć jest prawdopodobnie gorsza.

– Przykro mi. Na pewno jest to dla ciebie wciąż trudne i w tej sytuacji moją rozpacz za niedoszłym mężem, jest groteskowa.

– Mylisz się. Utrata osoby, która się kocha, nieważne w jakich okolicznościach, boli mniej więcej tak samo. Ja przynajmniej wiem, że Anna nie uszczęśliwia nikogo innego, ale ty nie. Zdrada jest chyba bardziej bolesna. W każdym razie nauczysz się żyć bez niego. Minie trochę czasu, ale nadejdzie dzień, kiedy będziesz mogła przyznać mi rację.

Zapewne tak. Nie zmienia to jednak faktu, iż odnoszę wrażenie, że zdradza Johna to pikuś. Chociaż sama najchętniej zabiłabym go po tym, co zrobił.

– Nie myśl tyle, Abigail. Tylko żyj. Bierz to, co serwuje ci życie.

– Masz rację – zgadzam się z nim, pomimo iż w głębi serca czuję rozdzierający ból.


(po zmianach)

Milczeliśmy, pogrążeni w myślach. Nie wiem, ile czasu spędziliśmy na rozmyślaniu. Cisza dźwięczała mi już w uszach, gdy Mason odezwał się pierwszy.

– Chodź do mnie – wyszeptał.

Podniosłam głowę, przestając skubać paznokcie. W mroku nie widziałam wyrazu jego twarzy, jedynie zarys sylwetki i wyciągniętą w moją stronę dłoń. W pierwszej chwili zawahałam się, nie byłam pewna, czy spełnienie jego prośby to dobry pomysł. Wiedziałam co chce zrobić, aczkolwiek coś popchnęło mnie w jego ramiona i ostatecznie ujęłam jego dłoń. Mason przyciągnął mnie do siebie. Zajęłam miejsce tuż obok niego, jednakże nie o to mu chodziło, bo złapał mnie pod pachy i usadowił na swoich kolanach przodem do siebie. Przełknęłam ślinę, czując przyspieszone bicie swojego serca. Oczekiwałam na jego ruch, bo bałam się poruszyć. Mason objął mnie w tali, a potem przywarł do mnie w uścisku.

– Jeśli mi pozwolisz, sprawię, że zapomnisz o nim i o tym, co ci zrobił – powiedział cicho, a jego ciepły oddech rozkosznie muskał skórę na mojej szyi, przy okazji wywołując dreszcz na całym ciele. – Nie oczekuję deklaracji, Abi. Jedynie pomocy. Oboje możemy sobie pomóc zapomnieć i poskładać się do kupy – dodał, zacieśniając ramiona, przez co odebrało mi oddech.

Milczałam, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Było mi dobrze, gdy czułam ciepło jego ciała oraz ciasno obejmujące mnie ramiona. Jednak wiedziałam, że wejście w jakąkolwiek relację z Masonem, nie ma prawa bytu, ponieważ dopiero co przed kilkoma godzinami wyrzuciłam ze swojego życia Jamesa. Mogliśmy tak jak powiedział, uratować się nawzajem, by zapomnieć i poskładać się do kupy. Mogliśmy, nic nie stało na przeszkodzie, lecz obawiałam się, że w moim przypadku mogłoby to skończyć się złamanym sercem. Albo co gorsza, to ja złamałabym mu je ponownie.

– Mason – zaczęłam miękkim głosem – nie wiem, czy to dobry pomysł. Obawiam się, że jedno z nas mogłoby później cierpieć, a przecież żadne z nas tego nie chce.

– Nie skrzywdzę cię, i ty nie skrzywdzisz mnie. Obiecuję. To będzie tylko przysługa. Nic więcej. Potem, gdy uznasz, że nadszedł czas, aby to przerwać, tak zrobimy. Rozejdziemy się w swoje strony i zaczniemy układać sobie życie na nowo.

Pomimo jego zapewnień, nie byłam przekonana o jego deklaracjach. Byliśmy dorosłymi ludźmi, którzy doświadczyli bólu z powodu miłości do drugiej osoby. Mogliśmy być dla siebie jakąś formą lekarstwa, lecz pamiętałam słowa mamy z okresu, gdy byłam nastolatką i zakochiwałam się w każdym przystojnym chłopaku, który niekoniecznie był mną zainteresowany: „Na złamane serce najlepsza jest nowa miłość". Przypuszczałam, że Mason tak właśnie chciał wyleczyć siebie, nie miałam wątpliwości, że utrata ukochanej w katastrofie lotniczej, była dla Masona swoistą tragedią, zwłaszcza że oboje spędzali w powietrzu większość czasu.

– To się nie uda, wierz mi. Wyjdziemy z tego w gorszym stanie, niż jesteśmy teraz. Oboje czujemy się skrzywdzeni przez los... Obawiam się, że z czasem jedno z nas może chcieć więcej, nieważne jak irracjonalnie to brzmi. Tak się dzieje od zawsze. Zniszczymy tylko znajomość, a ja... szczerze mówiąc... cieszę się, że was poznałam, więc... – urwałam i westchnęłam, bo uświadomiłam sobie, że taką gadką zawsze spławiałam kolesi, którzy mnie nie kręcili. – Jesteś przystojnym facetem, i to nie tak, że nie chciałabym wejść z tobą w głębszą relację, po prostu...

Nie dokończyłam, bo niespodziewanie Mason odsunął mnie od siebie, ujął twarz w dłonie i przycisnął usta do moich. W pierwszej chwili zesztywniałam, nie spodziewałam się takiego ruchu z jego strony, szczególnie że właśnie tłumaczyłam mu mój punkt widzenia. I sądziłam, że zrozumie, jednakże cholernie się myliłam. Co więcej, po zetknięciu naszych ust, po tym jak pierwszy szok minął, zapragnęłam, by nie przestawał mnie całować.

A robił to czule, delikatnie i namiętnie zarazem. Całował inaczej niż James. Nie był nachalny, nie spieszył się... Pocałunki mojego ex przeważnie były chaotyczne, nachalne, a czasem nawet obskurne. Jednak przez pięć lat, jak tworzyłam z nim związek, nie rozwodziłam się nad metodą jego pocałunków. Przyzwyczaiłam się do nich, więc gdy usta Masona z namaszczeniem muskały moje, a język nie napierał na wtargnięcie do ich wnętrza, poczułam się inaczej. Serce waliło w mojej piersi coraz szybciej, oddech grzęzł w gardle, a dolne rejony, gdzie mieszkała moja kobiecość, zaczęły nieznośnie pulsować.

Nie poznawałam swojego ciała, a raczej ich reakcji na innego mężczyznę, zwłaszcza że dopiero co...

A niech mnie diabli!

Przestałam myśleć, wyłączyłam tę funkcję w mózgu odpowiedzialną za rozważanie wszystkiego i rozkładanie tego na czynniki pierwsze i poddałam się namiętnym pieszczotom ust Masona.

Kiedy odwzajemniłam jego pocałunki, poczuł się chyba śmielej, bo jego język wślizgnął się do wnętrza moich ust i rozpoczął niespieszny taniec z moim. Najpierw boleśnie powoli, z czułością poznawał rejony, by później przyspieszyć rytm i wzburzyć we mnie krew. Drżałam podniecona, mimowolnie ocierając się o jego twardą męskość. Mason jęknął błagalnie, co spowodowało, że powróciłam do rzeczywistości. Przerwałam pocałunek, sztywniejąc. Oddech rwał się w mojej piersi, tak jak u Masona. Oboje dyszeliśmy. Moja twarz płonęła, gdyby było jaśniej w sypialni, zapewne ujrzałabym również rumieńce na twarzy Masona. Nie miałam wątpliwości, że pocałunki rozgrzały nas do czerwoności i że on pragnie mnie równie, jak nie bardziej, mocno.

– Mason – zaczęłam ochrypłym głosem. Odchrząknęłam. – Myślę, że powinniśmy na tym poprzestać – dodałam, siląc się na stanowczy ton, jednak nie brzmiało to zbyt przekonująco.

– Abi... Potrzebuję cię – wychrypiał, a jego głos ociekał wręcz desperacją i błaganiem.

Wzięłam głęboki oddech i powoli wypuściłam powietrze z płuc, czując, że serce zwolniło, opada z sił, tak samo jak ja. Byłam skonana, ten dzień wyssał ze mnie wszelkie siły, a jeżeli nawet coś jeszcze z nich pozostało to Mason pozbawił mnie jej całkowicie. Przymknęłam powieki. Nie chciałam być jak James, nie zamierzałam stać się kimś takim jak on, lecz ja nie byłam już z nim. Byłam sama, samotna... I mogłam robić co mi się żywnie podoba. A że nie byłam świętoszkowata, i również potrzebowałam Masona, żeby zapomnieć, wyrzucić ten okropny dzień z pamięci, przystałam na jego prośbę.

– Tylko raz, jedyny raz i już więcej tego nie zrobimy – oświadczyłam z mocą, uśmiechając się jedynie kącikami ust, czego Mason nie mógł dojrzeć w ciemności.

Nie odpowiedział, chichotał pod nosem. Rozdziawiłam usta i pacnęłam go bark.

– Co cię tak śmieszy? – zapytałam, krzyżując ramiona na piersi i wydęłam usta.

– Nic, Abi, nic. Tylko że... – zawahał się, a potem ujął moją twarz w dłonie.

– Tylko że...? – dociekałam, nadal z naburmuszoną miną.

Zamiast odpowiedzi, poczułam ciepłe wargi Masona na swoich, dłonie wędrujące do krawędzi białej bluzki, którą miałam na sobie. Wstrzymałam oddech. To naprawdę się działo. Obcy facet dobierał się do mojego ciała, a ja mu na to ochoczo pozwalałam, skupiając się na rozsadzającym pragnieniu pulsującym między własnymi nogami.

Gdy bluzka leżała już gdzieś w odmętach skąpanej w mroku sypialni, nadszedł czas na mój koronkowy biały biustonosz. Jednak zanim Mason się go pozbył, nachylił się do mojego dekoltu i językiem prześledził rowek między piersiami. Przeszedł mnie rozkoszny dreszcz, który wywołał gęsią skórkę na każdym skrawku mojego ciała. Mason torturował mnie przez chwilę, pieszcząc moje piersi w staniku, by wreszcie go ze mnie ściągnąć i zassać wpierw jeden a potem drugi sutek. Odchyliłam głowę w tył, wciskając mu cycki głębiej do ust i poruszając niecierpliwie biodrami, napierając na jego sztywnego do bólu członka. Wsunęłam dłoń w jego włosy, zaciskając ją i dając mu tym sygnał, że długo nie wytrzymam. Zaskoczył mnie, odczytując moją niemą prośbę bezbłędnie. Zaprzestał całowania i ssania moich piersi. Zsunął mnie ze swoich kolan i rozebrał ze spodni oraz majtek. Potem rozebrał się niespiesznie, aczkolwiek w erotyczny sposób. Czego nigdy nie robił James. Uderzyła mnie wtenczas myśl, jak bardzo gra wstępna z Masonem różniła się od tej z Jamesem w ostatnim czasie. Mój były nie eksplorował mojego ciała, nie pieścił go z fantazją, powoli, podkręcając podniecenie ma maksa. James robił to szybko, byleby tylko do ssać się do moich brodawek, a potem zagłębić się we mnie, osiągając szczyt.

Kierowana pożądaniem i brakiem rozsądku w tym czasie, zrobiłam krok w stronę Masona i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, którą zdobiła kępka włosów. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jakiego są koloru, ale od zawsze lubiłam bawić się włoskami na piersi mężczyzny, więc i tym razem opuszkami palców zataczałam koła na owłosieniu Masona. Zjeżdżając niżej badałam każdy zarysowany mniej lub bardziej mięsień, czując przy okazji, jak moja cipka zalewa się podnieceniem.

Pomimo iż Mason był mi obcy, nie czułam skrępowania, nie czułam nic co przeważnie towarzyszy kobiecie, podczas pierwszego zbliżenia z mężczyzną. Być może dlatego, że naprawdę w towarzystwie Masona i jego siostry miałam poczucie jakbyśmy znali się od zawsze. Nie było między nami bariery. Była za to chemia, która osiągnęła tej nocy wysokie stężenie, ale tego dopiero miałam się dowiedzieć.

Kiedy dłońmi zjechałam już nisko, docierając prawie do rejonów najbardziej mnie wówczas intersujących, Mason złapał moją dłoń, nie pozwalając tam dotrzeć.

– Jeszcze będzie na to czas... – powiedział cicho, a ja mimo wcześniejszych zapewnień, iż więcej tego nie zrobimy, nie mogłam się doczekać, kiedy dane mi będzie go dotknąć i zobaczyć, a także kiedy on znajdzie się w...

Taaak... Straciłam rozum na amen i nic nie zapowiadało się na to, że szybko go odzyskam.

Ostatecznie Mason złapał mnie za pośladki, uniósł i położył na łóżku. Gdy tylko moje plecy dotknęły pościeli, przeklinałam się w myślach, że nie zdążyłam jej zmienić. I miałam nadzieję, że zapach Jamesa zostanie zastąpiony zapachem Masona.

– Abi, zabezpieczasz się? – zainteresował się mój kochanek.

– Tak – odrzekłam cicho i to było ostatnie co udało mi się powiedzieć sensownego. Potem bełkotałam w ekstazie przekleństwa na zmianę z imieniem faceta, który pokazał mi na czym tak naprawdę polega prawdziwy oraz namiętny seks z równym zaangażowaniem obu stron.

Cholera! Mason był mistrzem!

Zapomniałam nawet, że Lucy widziała wszystko, cośmy wyprawiali. 

Continue Reading

You'll Also Like

23.3K 1.7K 17
Spin-off dylogii układ ARES HERMAN Trzydziestosześcioletni Ares Herman poszedł w ślady ojca, Victora Hermana i założył własną firmę graficzną. Jego ż...
63.4K 1.9K 30
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
245K 9.5K 33
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...
133K 13.4K 13
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...