SZEŚĆ

1.4K 93 17
                                    

MASON
(rozdział przed zmianami)

Dwa tygodnie.

Tyle mam czasu na poznanie słodkiej Abi. W zupełności wystarczy, by nawiązać bliższą relację i wcale nie chodzi mi o tę fizyczną. W tej kobiecie jest coś, co nie tylko przyciąga mnie do niej jak magnes, ale zapowiada przygodę życia.

A ja jak każdy zdrowy facet, lubię się dobrze bawić, zwłaszcza że jeszcze się nie ustatkowałem.

– W takim razie musimy znaleźć ci mieszkanie. – Brenda przerywa ciszę dźwięcząca w uszach. – Chyba że jest jeszcze możliwość przedłużenia umowy najmu na to mieszkanie.

Abigail wzdycha. Zwiesza ramiona, a na jej twarzy maluje się zmartwienie. Mam nieodpartą ochotę dotknąć dłonią jej policzka i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Jednak wiem, że ten tekst jest stary jak świat, więc i oklepany, i wcale nie pomoże Abi. Dwa tygodnie to mało i zarazem dużo na znalezienie mieszkania, ogarnięcie się po rozstaniu i rozpoczęciu nowego rozdziału w życiu. Zależy jak na to spojrzeć.

– Nie ma takiej możliwości. Po mnie ma się wprowadzić tu ktoś inny – wyjaśnia moja sąsiadka z naprzeciwka, siąkając nosem.

Łapię spojrzenie siostry, widzę w jej oczach smutek. Polubiła Abi, tak jak wspominała i teraz żałuje jej. Wiem, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Brenda zaproponuje Abigail zamieszkanie u niej. Jak chodzi o mnie nie będę miał nic przeciwko. Sam bym chętnie jej to zaproponował, lecz nie mogę, a wręcz nie powinienem. Abi po tym, co wydarzyło się wczoraj, jest krucha, bezbronna i mogłaby moją propozycję odebrać niewłaściwie albo zinterpretować ją w dwojaki sposób.

– Hej, kobieto. Nie martw się na zapas. Jutro zaczniesz myśleć, co zrobić z bajzlem w swoim życiu. Dzisiaj daj na luz i odpocznij. – Obejmuję ją ramieniem i przyciągam do siebie, zauważając na jej policzkach łzy. Jest urocza, gdy płacze, mam pretekst, by znaleźć się bliżej niej, by dotknąć i poczuć ciepło jej ciała. Jednocześnie czerpię z tego przyjemność i daję jej poczucie, iż nie jest sama. Bo taka właściwie jest prawda. Abigail nie jest sama. Wywaliła Jamesa ze swojego życia, ale zyskała nas. Mnie i Brendę. Przyjaciół, którzy jej pomogą. A że przy okazji będę mógł być maksymalnie blisko niej, jest tylko dodatkiem, spełnieniem pragnień zaprzątających mi głowę od niemal doby.

Łączę przyjemne z pożytecznym.

Brenda siada obok Abi na kanapie i kojąco głaszcze ją po plecach. Kątem oka dostrzegam, jak przygląda mi się badawczo. Zapewne sądzi, że chodzi mi z Abigail wyłącznie o jedno. I możliwe, że wczoraj, gdy ścierałem łzy z jej twarzy, miałaby rację, lecz dzisiaj już nie. Nie chcę jej wykorzystać bynajmniej nie chodzi mi tylko o seks, zdaję sobie sprawę z faktu, że naprawdę chcę ją poznać. I cholernie jestem zły na los, że dopiero teraz przeciął nasze drogi. W najgorszym możliwym momencie, jaki kiedykolwiek mógł się trafić.

Abi drży w moich objęciach, w spazmatycznym szlochu. Łzami moczy czarną koszulkę, którą mam na sobie, ale mam to gdzieś. Jedyne o czym jestem w stanie teraz myśleć, to ten dupek, który zrobił jej krzywdę. Złamał jej serce, bo zachciało mu się ruchać jakąś dziwkę. Nie mogę pojąć, jak można pójść do łóżka z kimś innym, kiedy ma się na wyłączność taką istotę jak Abigail. Gdy przypomnę sobie, jak wczorajszego wieczoru z desperacją w oczach stała przy wyspie kuchennej z nożem i mierzyła w nijakiego Johna, pragnę przytulić ją jeszcze bardziej. Zamknąć w uścisku swych ramion i ochronić przed gównem, z jakim musi się zmierzyć.

Zanim dogłębnie przemyślę co zamierzam zrobić, sadzam Abi na kolanach, tak że siedzi na mnie okrakiem, jakbyśmy... Wciągam gwałtownie powietrze, gdy przywiera do mnie, zarzucając mi ręce na szyję i wtula się w jej zagłębienie. Drży, tak samo jak drżę ja. Wypuszczam powoli powietrze, uwalniając płuca z nadmiaru tlenu i zamykam oczy. Staram się nie myśleć, że jej cipka znajduje się dokładnie nad moim kutasem. Oddycham ciężko, próbując kontrolować pożądanie. Nie chcę, żeby poczuła między swoimi nogami mój zwód. To nie jest odpowiednia chwila na danie jej do zrozumienia, iż mnie pociąga w oczywisty sposób.

– Nie był ciebie wart, mała – mówię odciągając myśli z dala od jej cipki napierającej na moje przyrodzenie. Chwytam jej głowę i podnoszę, nasze spojrzenia się ze sobą spotykają. Odnoszę wrażenie deja vu.

Kciukami ścieram łzy z jej zapłakanego oblicza. Zaczerwienione oczy pełne żalu, smutku, a zarazem gniewu patrzą na mnie zrezygnowanie. Wzdycham, w dalszym ciągu hamując pragnienie, ale im dłużej wpatruję się w jej błyszczące, brązowe tęczówki, tym większą ochotę mam, żeby ją pocałować. Przenoszę wzrok na usta sąsiadki, teraz lekko rozchylone, poruszające się nieznacznie, jakby prosiły mnie...

Cholera!

Pieprzyć to!

Pieprzyć wszystko dookoła.

Biorę głęboki oddech, gwałtownie dociskając usta do jej warg.

Kradnę pocałunek, który sprawia, że życie wywraca mi się do góry nogami.

Granica pożądania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz